Dla firm uciążliwe są przepisy bhp, a dla pracowników - regulacje dotyczące urlopów i wynagrodzeń. Czytelnicy i internauci najczęściej skarżyli się na konieczność zatrudniania inspektorów ochrony przeciwpożarowej. Przykłady absurdów zostaną przekazane Państwowej Inspekcji Pracy, która przygotuje propozycje zmian w przepisach.
Biuro deweloperskie uznawane za tak ryzykowne miejsce pracy jak np. zakład produkujący urządzenia elektryczne, konieczność montowania drzwi z samozamykaczami w nowo oddanym biurowcu i płacenia dodatku za tzw. przedgodziny, to przykłady absurdów w prawie pracy, jakie od dwóch miesięcy zgłaszali czytelnicy i internauci GP. Zakończyliśmy właśnie kampanię Walczymy z absurdami w prawie pracy prowadzoną wspólnie z Państwową Inspekcją Pracy. Wszystkie nadesłane przykłady niejasnych, sprzecznych lub absurdalnych przepisów przekażemy do PIP. Na tej podstawie Inspekcja przygotuje propozycje nowelizacji najbardziej uciążliwych przepisów.
- Przypominam, że PIP podlega bezpośrednio Sejmowi RP. Możemy to wykorzystać i zgłosić parlamentarzystom propozycje zmian przepisów prawa pracy, które są szczególnie uciążliwe, niejasne lub wręcz absurdalne - mówi Tadeusz Jan Zając, główny inspektor pracy.

Przoduje bhp

Czytelnicy i internauci najczęściej skarżyli się na przepisy bhp. Co czwarte zgłoszenie dotyczyło tej kwestii.
- Nie jest do dziwne, skoro sami inspektorzy bhp mają czasem problemy z właściwą interpretacją tych przepisów - uważa Marcin Jałbrzykowski z firmy Safe Consulting, zajmującej się usługami z zakresu bhp.
Podkreśla, że dla wielu pracodawców najtrudniejsze jest wdrożenie przepisów określających wymogi techniczne danych stanowisk pracy. Czytelnicy zwracali np. uwagę na to, że pracodawca w praktyce nie może zmusić pracowników zatrudnionych na stanowiskach komputerowych, aby obserwowali monitory pod odpowiednim kątem i regulowali - zgodnie z przepisami - pochylenie oparcia krzesła. Inni zwracali uwagę na to, że w momencie zatwierdzenia dokumentacji budowlanej rzadko sprawdza się, czy projekt spełnia wszystkie wymogi bhp. A już po oddaniu budynku do użytkowania inspektorzy nakazują np. zainstalowanie samozamykaczy drzwi lub nie zezwalają na pracę ze względu na zbyt małe oświetlenie pomieszczeń.
Wiele kłopotów przysparzają firmom także przepisy dotyczące oceny ryzyka zawodowego miejsc pracy. Jeden z internautów podkreślił, że według tych regulacji jego biuro deweloperskie (które zatrudnia dziewięć osób), jest tak samo niebezpiecznym miejscem pracy jak np. zakład produkujący urządzenia elektryczne lub firma transportowa.
- Problematyczny jest też obowiązek oceniania, która osoba wykonuje prace na stanowiskach szczególnie niebezpiecznych, co wiąże się z koniecznością częstszego szkolenia z zakresu bhp - mówi Marcin Jałbrzykowski.
Jeden z internautów podkreślił, że zgodnie z przepisami pracownikiem takim będzie zarówno górnik, jak i sprzątaczka używająca domestosa.
Z nadesłanych zgłoszeń wynika jednak, że najbardziej uciążliwym absurdem z zakresu bhp jest wprowadzony niedawno do kodeksu pracy obowiązek zatrudniania inspektorów ochrony przeciwpożarowej. Obecnie w Sejmie trwają prace nad nowelizacją kodeksu pracy, która zniesie ten uciążliwy wymóg.



Absurdalny czas pracy

Tylko nieznacznie mniej zgłoszeń czytelników dotyczyło przepisów o czasie pracy. Pracownicy podkreślali np., że to oni, a nie pracodawca, powinni decydować o tym, czy za pracę w godzinach nadliczbowych otrzymają inny dzień wolny czy dodatek pieniężny. Zwracali też uwagę, że za dyżur świadczony w domu powinni otrzymywać wynagrodzenie, skoro pozostają do dyspozycji przełożonego i w praktyce nie mogą swobodnie dysponować swoim czasem nawet przez kilka godzin dziennie.
Z kolei pracodawcy za absurd uznali obowiązek udzielenia dnia wolnego w innym terminie, jeśli ustawowe święto wolne od pracy wypadnie w sobotę.
- Trudno jest im to zrozumieć, skoro pracownicy w sobotę mają wolne. Dodatkowo jeśli święto wypada w niedzielę, nie muszą podwładnym udzielać dnia wolnego w innym terminie - mówi Katarzyna Grzybowska-Dworzecka, prawnik z Kancelarii Michałowski, Stefański Adwokaci.
Jednak za największy absurd, zarówno pracodawcy, jak i pracownicy uznali przepisy dotyczące doby pracowniczej. Zgodnie z kodeksem pracy są to 24 kolejne godziny liczone od momentu, w którym pracownik rozpoczyna pracę. Pracę w kolejnej dobie można rozpocząć dopiero po zamknięciu poprzedniej. Jeśli więc np. pracownik rozpoczął w poniedziałek pracę o godz. 9.00, a we wtorek o godz. 8.00, pracodawca będzie musiał zapłacić mu za nadgodzinę.
- Są nimi bowiem także tzw. przedgodziny, czyli godziny przekraczające dobową normę pracy, które przypadają przed rozpoczęciem pracy - mówi Katarzyna Grzybowska-Dworzecka.



Urlopy i wynagrodzenie

Wielu kłopotów, zarówno pracownikom, jak i pracodawcom przysparzają przepisy o urlopach. Ci pierwsi podkreślają, że uciążliwy jest obowiązek wykorzystywania zaległego urlopu do końca marca, co uniemożliwia jego kumulację (np. na potrzeby dokształcenia, dłuższego urlopu itp.). Przeszkadza im też art. 162 k.p., z którego wynika, że co najmniej jedna część urlopu musi trwać 14 kolejnych dni.
Z kolei pracodawcy skarżą się np. na fakt, że kodeks nie zabrania podwładnym skorzystania z czterech dni urlopu na żądanie z rzędu. Może to zdestabilizować pracę wielu firm. Trudno jest im także obliczyć wymiar urlopu, zwłaszcza jeśli osoba jest zatrudniona na pół etatu, od połowy roku lub podejmuje pracę po raz pierwszy.
Czytelnicy i internauci domagają się również zmian w przepisach o wynagrodzeniach. Za absurd uznali np. art. 84 k.p., zgodnie z którym nie mogą zrzec się pewnych świadczeń (np. ekwiwalentu za urlop), w zamian za wynegocjowanie innych bardziej istotnych dla nich warunków pracy.
- Wypacza to istotę ugody, w tym ugody sądowej, której strony co do zasady czynią sobie wzajemne ustępstwa - mówi Agnieszka Fedor, adwokat, doradca w WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr.
14 wniosków o zmianę przepisów przygotowała PIP w 2008 roku