"Zawód żołnierz - dołącz do najlepszych", pod takim hasłem od sierpnia polska armia będzie zachęcać do wstąpienia w swoje szeregi. Wojsko, które niebawem ma być całkowicie uzawodowione, potrzebuje wielu chętnych.

Jak powiedział PAP w czwartek Michał Łazowski z Departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON, w ramach kampanii, która potrwa do końca września, na ulicach miast pojawią się billboardy i plakaty, będą też informacje w gazetach, a także spoty w telewizji i internecie.

"Kampania związana jest z profesjonalizacją polskiej armii; to pierwsze tak duże, multimedialne przedsięwzięcie promocyjne wojska" - podkreślił Łazowski. Przypomniał jednocześnie, że działania "reklamowe" prowadzą w swoim zakresie jednostki wojskowe wszystkich rodzajów sił zbrojnych.

Jak podał, w ramach kampanii w największych miastach w całym kraju pojawi się tysiąc billboardów, a w miejscowościach do 50 tys. mieszkańców na dworcach kolejowych, pocztach i w remizach strażackich wywieszonych zostanie kolejny tysiąc mniejszych nośników. Zdradził, że plakat zaprojektował grafik Andrzej Pągowski.

W telewizji publicznej emitowane będą trzydziestosekundowe spoty reklamowe, a na trzeciego sierpnia, w czasie uroczystej przysięgi w Krakowie, zaplanowano pokaz specjalnego 20-minutowego filmu o Siłach Zbrojnych. Będzie go można później zobaczyć w internecie; niewykluczone, że wyemituje go telewizja.

Armia ma w nieodległej przyszłości liczyć 150 tys. stanowisk, z czego 120 tys. żołnierzy w służbie czynnej oraz 30 tys. w narodowych siłach rezerwy. Ostatnie wcielenie planowane jest na grudzień tego roku.

Szef MON Bogdan Klich przyznał w czerwcu w rozmowie z PAP, że "trudno przewidzieć, ilu będzie chętnych, jakie będzie zainteresowanie". Już teraz są braki w korpusie żołnierzy zawodowych.

Obecnie - zgodnie ze stanem ewidencyjnym z 30 czerwca - w armii jest ok. 124 tys. żołnierzy, z czego ok. 70 tys. zawodowych.

Resort, w związku z uzawodowieniem armii, przygotowuje kilka projektów ustaw w ramach tzw. pakietu profesjonalizacyjnego. W ocenie części wojskowych ekspertów, prace nad nimi przebiegają jednak zbyt wolno.