Ministerstwo Finansów nie zgadza się na proponowaną przez resort pracy podwyżkę zasiłku dla bezrobotnych. Twierdzi, że może to zniechęcić bezrobotnych do podejmowania pracy.
Resort pracy chce, aby w przyszłym roku zasiłek dla bezrobotnych wzrósł z 551,8 zł do 788 zł. Świadczenie to bezrobotni mają otrzymywać tylko przez trzy pierwsze miesiące. Później, do końca okresu zasiłkowego, który wyniesie 6 lub 12 miesięcy - 563 zł. Od 2010 roku zasiłek dla bezrobotnych ma być waloryzowany. Będzie rósł o taki sam procent jak minimalna płaca.
- Takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia - podkreśla Jacek Rostkowski, minister finansów, w przekazanej do resortu pracy opinii odnoszącej się do zmian proponowanych w nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy.
Wskazuje, że taka wysokość zasiłku - w 2009 roku ma stanowić 61,8 proc. pensji minimalnej - może zniechęcać do szukania i podejmowania, zwłaszcza niskopłatnej pracy.
- Nie podzielam tej tezy - odpowiada Jolanta Fedak, minister pracy.
Wskazuje, że obecnie tylko 15 proc. wszystkich bezrobotnych, czyli 221 tys. osób, pobiera zasiłek. Ponadto projekt ustawy oprócz podwyższenia zasiłku, ma dyscyplinować bezrobotnych. Jeśli będą się uchylać od podjęcia pracy lub nie będą chcieli brać udziału w szkoleniach zawodowych, stracą zasiłek i prawo do bezpłatnej opieki medycznej.
Jan Rutkowski, główny ekonomista Banku Światowego, wskazuje, że bezrobotni zaraz po utracie pracy są najbardziej aktywni w poszukiwaniu zatrudnienia. Muszą wiedzieć, że otrzymają od państwa wysoki zasiłek, ale tylko przez krótki czas. To zwiększy ich mobilizację do szukania zatrudnienia. Urzędnicy urzędów pracy również są zgodni, że tak skonstruowany zasiłek będzie motywować do pracy. Jednak w opinii Elżbiety Szlinder, z urzędu pracy w Gdyni, przy podwyższonym zasiłku można skrócić okres uprawniający do otrzymywania świadczenia np. do ośmiu miesięcy.
Ministerstwo finansów kwestionuje też zasadność podwyżki stypendium szkoleniowego (do wysokości 120 proc. lub 140 proc. zasiłku dla bezrobotnych). Wątpliwości budzi też pomysł wydzielenia ze struktur urzędów pracy centrów aktywizacji zawodowej finansowanych z Funduszu Pracy.
Komentarze (11)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeChciałam iść na szkolenie. Nie - bo jest komplet. Pytam, czy w listopadzie. Nie, bo już nie będą szkolić. Pytam, czy w styczniu. Nie, bo nie będą mieli pieniędzy. Pytam, czy w lutym. Nie, bo tak naprawdę to ze szkoleniami ruszą w maju! :) Ale żebym nie myślała, że o mnie zapomnieli, uprzedzają, że jeśli nie podejmę pracy w ciągu trzech miesięcy, to mnie wezwą do pośrednika. Po co? Zaproponuje mi w grudniu szkolenie, które najwcześniej rozpocznie się w maju. :) Ale wezwą, bo muszą. A ja będę musiała pojechać z mojej zabitej deskami wsi, stracić kasę i czas (pół dnia snucia się po mieście powiatowym - taki mam dojazd).
Mieszkam sama. Zasiłek wystarcza mi na czynsz z ogrzewaniem i lekarstwa.
Pozdrawiam
Dyrektor oddziału ZUS we Wrocławiu Antoni Malaka i szef prawników tegoż oddziału ZUS Zbigniew Rak przyłapani na okłamywaniu swoich warszawskich zwierzchników i sądu. Oszukiwali, by zatuszować sabotowanie polityki prozatrudnieniowej rządu i bezprawne represjonowanie bezrobotnego za jego aktywność zawodową. Wpisz w wyszukiwarce: Bloger Adam Kłykow i czytaj „ZUS – szczyt głupoty”. Coś ze świata absurdu, legislacyjne polish jokes.
Wszystkich niezainteresowanych przepraszam za te powtórki, ale dopóki na prawniczy debilizm urzędników ZUS nie reagują nadzorujące tę instytucję Kancelaria Premiera oraz Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej - dopóty mam zamiar być tą kroplą, która drąży skałę...