Dziś służba zdrowia jest dla bogatych i takie status quo chcecie utrzymać - zarzuciła opozycji minister zdrowia Ewa Kopacz. Podkreśliła, że jej rząd po ośmiu miesiącach może pochwalić się wynikami, jakich PiS nie miał przez dwa lata.

Podczas dzisiejszej debaty w Sejmie nad wnioskiem PiS o swoje odwołanie Kopacz przypomniała, że za jej rządów doprowadzono m.in. do uznawania dyplomów polskich pielęgniarek w UE, wpisania na listę leków refundowanych kolejnych leków dla dzieci chorujących na rzadkie choroby, wprowadzono tzw. jednorodne grupy pacjentów, wdrożono program stosowania pomp insulinowych u dzieci.

"Jeśli nie zrobiłam nic, zastanawiam się nad nową definicją słowa "nic" w słowniku PiS" - powiedziała Kopacz.

"Czy "nic" to zmiana wprowadzenia sposobu finansowania rehabilitacji? Czy "nic" to ułatwienie odbioru środków pomocniczych i ortopedycznych dla pacjentów? Czy "nic" to zmiana sposobu rozliczania prac protetycznych w stomatologii? Czy "nic" to rozszerzenie dostępu do świadczeń stomatologicznych? Czy "nic" to podjęcie prac nad koncepcją koszyka świadczeń gwarantowanych opartych o precyzyjną wycenę?" - pytała Kopacz.

Wśród innych działań wymieniła m.in. "istotną" zmianę zasad stażu podyplomowego lekarzy i lekarzy dentystów, wzrost płac w służbie zdrowia, podjęcie prac nad nowelizacją ustawy o ratownictwie medycznym, rozszerzenie kalendarza szczepień profilaktycznych, dostosowanie chemioterapii do indywidualnej sytuacji pacjenta.

Minister broniła projektu przekształcenia ZOZ-ów w spółki prawa handlowego

Minister broniła także projektu przekształcenia ZOZ-ów w spółki prawa handlowego. Podkreślała, że "ta wypróbowana w zarządzaniu forma prawna" jasno określa odpowiedzialność zarządzających i dostępność świadczeń opieki zdrowotnej. Dodała, że przekształcenie ma być obligatoryjne i odbyć się w ciągu roku, by reguły były równe dla wszystkich.

Zarzuciła opozycji, że straszy Polaków prywatyzacją szpitali. "Słowo "prywatyzacja" stało się klątwą dla nieuleczalnych pogrobowców socjalizmu" - powiedziała Kopacz.

Odpierając argumenty za swoim odwołaniem, Kopacz podkreśliła, że ze smutkiem wsłuchiwała się w wystąpienia opozycji, pełne "agresji" i "pokazywania kto jest dobry, kto jest zły". Jak powiedziała, to nie powinno być aktorstwo i gra polityczna, bo nie powinno się uprawiać polityki tam, "gdzie decyduje się o losie polskich pacjentów".