Związki ostrzegają, że proponowany przez rząd na przyszły rok wzrost płac w państwowej sferze budżetowej będzie poniżej inflacji. W efekcie m.in. urzędy mogą mieć problemy kadrowe.
Komisja Trójstronna nie doszła do porozumienia w sprawie podwyżek płac w 2009 roku w państwowej sferze budżetowej. Rząd i pracodawcy są zdania, że wzrost wynagrodzeń powinien wynieść 3,9 proc., na co składa się 2,9 proc. przewidywanej inflacji i dodatkowo jeden punkt procentowy. Na tę propozycję nie godzą się związki, które żądają wzrostu o 15 proc.
- Przeciętne płace w państwowej sferze budżetowej są wyższe niż w całej sferze budżetowej i w sektorze przedsiębiorstw - wskazuje Janusz Zieliński, ekspert Business Centre Club.
Dodaje, że notowany od dwóch lat i wciąż spodziewany wzrost wynagrodzeń wynoszący 10-12 proc. doprowadzi do wzrostu inflacji, która może sięgnąć nawet 8 proc. Nie zgadza się z tym Jan Guz, przewodniczący OPZZ. Jego zdaniem propozycja związków nie była wygórowana, bo praktyka dowodzi, że w prognozowaniu poziomu inflacji na kolejny rok związki są bliższe prawdy niż pracodawcy i rząd. Tłumaczy, że szacunki rządu są zaniżone.
- Badania GUS podają, że emigracja nie zmaleje i na rynku pracy będzie brakować ludzi do pracy, w tym również w państwowej sferze budżetowej - dodaje Jan Guz.
Uważa, że pracownicy tej sfery nie będą chcieli pracować za niskie wynagrodzenia, tym bardziej jeżeli ich wzrost będzie poniżej prognozowanej inflacji.
- System wynagradzania jest wadliwy, bo nie działa motywująco - wskazuje z kolei Adam Ambrozik z Konfederacji Pracodawców Polskich.
Jego zdaniem doświadczenia wielu firm prywatnych pokazują, że nie sama wysokość wynagrodzenia dla pracownika się liczy, ale fakt, że przez swoją efektywną pracę mają wpływ na wynagrodzenie.
- Trudno mówić o zmianach systemu wynagrodzeń, jeżeli wzrost płac może być poniżej inflacji - zauważa Zbigniew Kruszyński z NSZZ Solidarność.
Dodaje, że jeśli sprawdzą się prognozy ekonomistów, inflacja wyniesie 4,1-4,3 proc.
- Wynagrodzenia powinny być bardziej uzależnione od wydajności pracy, a większa część pensji powinna być wypłacana jako premia motywacyjna - przekonuje Adam Ambrozik.
Dodaje, że system płac uzależniony od takich elementów jak czas pracy, wysługa lat czy wiek działa demotywująco na młodych ludzi.
Uzgodnienie przez Komisję Trójstronną do 20 lipca wysokości średniorocznych wskaźników wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej powoduje, że rząd musi te ustalenia wprowadzić do projektu ustawy budżetowej. Brak porozumienia oznacza, że Rada Ministrów wprowadzi do niego wskaźnik nie mniejszy niż wzrost zaproponowany KT.
Pracownikami państwowej sfery budżetowej są m.in. zatrudnieni w państwowych jednostkach budżetowych, państwowych szkołach wyższych oraz żołnierze zawodowi i funkcjonariusze m.in. policji, straży granicznej, biura ochrony rządu, służby więziennej i celnej.
529 tys. osób pracuje w państwowej sferze budżetowej