Księgowa zatrudniona w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej fałszowała dokumentację. Dyrekcja CKE złożyła w tej sprawie doniesienie do prokuratury - poinformował w piątek p.o. dyrektora CKE Mirosław Sawicki na konferencji prasowej w MEN.

Na konferencji Sawicki mówił, że w CKE panuje zamieszanie, są problemy z komunikacją między poszczególnymi zespołami pracowników, a dokumentacja, w tym finansowa, jest niepełna. Fałszerstwo księgowej jest jednak jedynym wykrytym przypadkiem naruszenia prawa. "Nie stwierdziłem żadnych nadużyć finansowych" - powiedział.

Sawicki tłumaczył, że pracownica księgowości wpisywała nieprawdziwe dane do sprawozdań finansowych, żeby ukryć fakt złamania dyscypliny budżetowej. Chodziło o - jak powiedział Sawicki - "przekraczanie w poszczególnych paragrafach budżetowych kwot, które są dopuszczalne do wydania".

Działanie księgowej uniemożliwiło zamknięcie w terminie budżetu z 2007 roku. M.in. to mogło, jak zasugerował Sawicki, doprowadzić do utraty przez CKE części środków, które mogłaby w innym wypadku wykorzystać.

Nowy p.o. dyrektor CKE poinformował, że będzie sprawował swoją funkcję przez krótki czas

Problem, według Sawickiego, odkryła Maria Magdziarz, kiedy objęła funkcję p.o. dyrektora CKE po tym, jak w maju zrezygnował wcześniejszy p.o. dyrektor Marek Legutko. Legutko złożył rezygnację po zarzutach, że niektóre zadania na tegorocznej maturze zostały źle sformułowane. Po przejęciu od niego obowiązków Magdziarz złożyła doniesienie do prokuratury w związku z podejrzeniami wobec księgowej. Jak poinformował Sawicki, księgowa ta nie pracuje już w CKE.

Na stronie internetowej CKE znajduje się komunikat o unieważnieniu karty mikroprocesorowej z cyfrowym kwalifikowanym podpisem o numerze VA009634 oraz pieczątki o treści głównej księgowej CKE Grażyny Walendy. W komunikacie napisano, że 12 lipca CKE rozwiązała z Walendą umowę o pracę.

Nowy p.o. dyrektor CKE poinformował ponadto, że będzie sprawował swoją funkcję przez krótki czas, zanim nowy dyrektor zostanie wyłoniony w konkursie. Jego zadaniem jest, jak mówił, naprawienie niedociągnięć w pracy komisji. Powiedział, że sam nie podjął jeszcze decyzji, czy będzie w tym konkursie startował.

"Żeby mogło dojść do konkursu (...) to pewne rzeczy muszą być wyprostowane, wyczyszczone tak, żeby osoby zgłaszające się wiedziały co je czeka i czym mają zarządzać i w jaki sposób" - mówił.

Sawicki zapowiedział, że zamierza zatrudnić i przeszkolić nowych pracowników, korzystając w tym celu ze środków unijnych

Według niego problemem są m.in. braki kadrowe. CKE i okręgowe komisje egzaminacyjne mają coraz więcej zadań, a pracowników nie przybywa. "Pracowników całego systemu jest w tym momencie w całym kraju 450. To jest mniej więcej jedna piąta tego, co w Wielkiej Brytanii. Ta liczba wzrosła od 2002 r. od 400 do 450, czyli przy wzroście zadań nie wzrosła liczba etatów" - powiedział Sawicki.

Jak dodał, na zatrudnienie dodatkowych ludzi można było w poprzednich latach wykorzystać środki unijne, bo CKE dostała z UE ok. 1 mld zł na rozbudowę systemu egzaminów zewnętrznych - np. przygotowanie matury z matematyki i testów z języków obcych na egzamin gimnazjalny. Tak się jednak nie stało. "Nie została zatrudniona odpowiednia liczba osób, w związku z tym jest przeciążenie pracowników, co doprowadziło do sytuacji, która jest dzisiaj. Część zadań nie była wykonywana, panuje bałagan w dokumentacji" - tłumaczył.

Sawicki zapowiedział, że zamierza zatrudnić i przeszkolić nowych pracowników, korzystając w tym celu ze środków unijnych. Według jego szacunków, potrzebnych jest ok. 20 osób.