Część świadczeniodawców wciąż nie otrzymała zapłaty za świadczenia wykonane ponad limit w 2008 roku. Z powodu niższych wpływów NFZ może w ogóle nie płacić za nadwykonania, które powstaną w tym roku. W połowie roku szpitale chcą negocjować z Funduszem nowe warunki finansowania świadczeń zdrowotnych.
Część oddziałów NFZ wciąż nie zapłaciło szpitalom za ponadplanowe zabiegi, jakie zostały przez nie wykonane w 2008 roku. Na pieniądze czekają placówki m.in. z województw, świętokrzyskiego, lubuskiego czy warmińsko-mazurskiego. NFZ zapewnia, że rozliczy świadczenia, ale jak na razie nie podaje dokładnej daty.
A już teraz przeciw NFZ toczy się kilkaset spraw sądowych o zapłatę nadwykonań powstałych jeszcze w poprzednich latach. Placówki medyczne domagają się zapłaty kilkuset milionów złotych. Pozwów może być jeszcze więcej, jeżeli okaże się, że Fundusz zaczyna mieć problemy finansowe. Nadlimity są bowiem opłacane tylko wtedy, gdy wpływy do NFZ są wyższe od planowanych. Jeżeli Fundusz nie dysponuje rezerwami, to nie płaci za nie. To natomiast powoduje ograniczenia w dostępie m.in. do deficytowych operacji i zabiegów. Pozbawia też szpitale dodatkowych środków na leczenie.

Kłopotliwe nadwykonania

Nadlimity powstają wtedy, kiedy szpitalowi kończy się kontrakt z NFZ, a mimo tego nadal przyjmuje i leczy pacjentów. W takiej sytuacji Fundusz płaci w pierwszej kolejności za te świadczenia, które musiały być udzielone, bo zagrożone było życie lub zdrowie pacjenta. Do wyczerpania kontraktów najczęściej dochodzi pod koniec roku. Wtedy szpital ma dwa wyjścia - albo wstrzymać wykonywanie zabiegów do następnego roku albo w dalszym ciągu przyjmować pacjentów i liczyć na to, że NFZ będzie miał dodatkowe środki na zapłatę nadwykonań.
- W sumie NFZ jest nam winien ponad 2 mln zł za wykonanie świadczeń ponad limity. Trudno jest nie przyjmować pacjentów, bo kończy się kontrakt, gdy np. wymagają oni szybkiego leczenia - mówi Henryk Izdebski, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych w SP ZOZ w Łukowie.
W podobnej sytuacji są też inne palcówki. Za 2008 roku tylko świętokrzyski NFZ powinien zapłacić szpitalom za nadwykonania 160 mln zł. Zrobił to tylko częściowo. Do zapłaty wciąż pozostaje 17 mln zł.
Łączna wartość świadczeń wykonanych ponad określone limity przez lubelskie szpitale wyniosła na koniec ubiegłego roku 86 mln zł. Rozliczone zostały tylko te, które powstały w I półroczu 2008 r.
- Nie wykluczamy negocjacji ze świadczeniodawcami, które będą dotyczyć nadwykonań, w szczególności udzielonych w trybie nagłym. Będzie to możliwe pod warunkiem zwiększenia naszego planu finansowego dzięki nadwyżce, jaką dysponuje centrala NFZ za 2008 rok - mówi Karol Ługowski, rzecznik lubelskiego funduszu.



Niższe wpływy

O ile jednak w 2008 roku sytuacja finansowa NFZ była bardzo dobra i dzięki temu wciąż dysponuje on nadwyżką, o tyle w tym roku może jej nie wygospodarować. Wzrost bezrobocia, obniżenie ściągalności składki zdrowotnej i mniejsze, niż zakładano, tempo wzrostu płac to główne powody obniżających się wpływów do Funduszu. Chociaż po pierwszych miesiącach tego roku nie były one niższe od planowanych, to po raz pierwszy od pięciu lat nie są też wyższe.
- W tym roku na pewno nie będzie takiej sytuacji jak w latach poprzednich, gdy był duży wzrost gospodarczy, rosły pensje i wpływy ze składek były wyższe, niż zakładaliśmy - mówi Edyta Grabowska-Woźniak, rzecznik NFZ.
To, że NFZ nie będzie miał nadwyżki finansowej, odbije się też negatywnie na sfinansowaniu nadwykonań, jakie powstaną w ciągu tego roku.
- Spadające wpływy mogą spowodować trudności z opłaceniem przez NFZ świadczeń wykonanych ponad limity umów. NFZ płaci za nie tylko wtedy, gdy dysponuje dodatkowymi pieniędzmi - potwierdza Joanna Mierzwińska, rzecznik dolnośląskiego funduszu.

Sprawy w sądach

Tylko w województwie mazowieckim 77 szpitali czeka na wyroki sądowe w sprawie nieopłacania przez NFZ nadlimitów, które powstawały od czasów kas chorych. Łącznie domagają się 77,7 mln zł.
- Spraw może być więcej, jeżeli NFZ nie będzie dysponował dodatkowymi środkami na zapłacenie za nadlimity, które powstaną w tym roku - mówi Paweł Obermajer, dyrektor Szpitala Praskiego w Warszawie.
Łącznie przeciwko NFZ toczy się około 300 spraw o zapłatę za nadwykonania. Na ewentualne pokrycie ich kosztów (w przypadku zapadnięcia prawomocnych wyroków sądowych) NFZ ma rezerwę w wysokości ponad 230 mln zł. Szpitale jednak domagają się zdecydowanie wyższej kwoty.
Dyrektorzy szpitali obawiają się, że niższe wpływy do NFZ mogą odbić się nie tylko na niepłaceniu za dodatkowe świadczenia, ale również na wysokości ich kontraktów w II połowie roku. Większość z nich ma podpisane aneksy do kontraktów z NFZ, które obowiązują tylko do końca czerwca. Wtedy mają one być renegocjowane. Jeszcze na początku roku NFZ dawał im nadzieję, że cena tzw. punktu medycznego będzie podwyższona. Obecnie Fundusz płaci za niego 51 zł. Dyrektorzy szpitali uważają, że cena ta powinna być wyższa o co najmniej 5-6 zł.
- Jeżeli nie uda się wynegocjować nowych warunków z Funduszem, to odbije się to na naszej sytuacji finansowej. Obawiam się wzrostu zadłużenia - mówi Danuta Tarka, prezes Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej (STOMOZ).
Zła sytuacja finansowa NFZ, a co z tym się wiąże również szpitali, może spowodować ograniczenia w dostępie do najbardziej deficytowych świadczeń zdrowotnych. To natomiast oznacza wydłużenie się szpitalnych kolejek lub przerzucanie pacjentów z jednej placówki do drugiej.