600 tys. osób, które nie mogły udowodnić wysokości zarobków, mimo że pracowały, będzie mogło ubiegać się o ponowne przeliczenie rent i emerytur.
Osoby, które nie z własnej winy nie mogą udowodnić wysokości zarobków w poszczególnych latach pracy, będą mogły wystąpić o ponowne przeliczone rent, emerytur oraz kapitału początkowego. Przewiduje to poselski projekt nowelizacji ustawy o emeryturach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, którego pierwsze czytanie odbyło się wczoraj w Sejmie.
- Podstawą wymiaru składki za ten okres będzie kwota najniższego wynagrodzenia - mówiła Anna Bańkowska (LID), poseł sprawozdawca.
Według Mieczysława Kasprzaka (PSL) pracownicy pragnący korzystać z takiej możliwości będą mogli udowadniać okresy pracy nie tylko za pomocą świadectw pracy, ale także przedstawiając w ZUS dwóch wiarygodnych świadków.
- Zasada ta już obowiązuje i nie ma powodu, aby najniższe wynagrodzenie nie przysługiwało osobom, które nie mają dokumentów potwierdzających zatrudnienie - mówi Mieczysław Kasprzak.
Agnieszka Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy i polityki społecznej, wskazała, że propozycja posłów jest dobrym rozwiązaniem. Tłumaczyła, że będzie dotyczyć osób, za których pracodawca zapłacił już składki. A w przypadku pracowników zatrudnionych na cały etat podstawa wymiaru tych składek nie mogła być niższa od najniższej płacy co najmniej od 1956 roku.
- Dlatego osoby, które mogą udowodnić, że faktycznie pracowały, powinny mieć możliwość zaliczenia całego tego okresu przy ustalaniu wysokości renty czy emerytury - wskazywała Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister pracy i polityki społecznej.
Zdaniem Anny Bańkowskiej przeliczenie powinno być przeprowadzone wyłącznie na wniosek zainteresowanych. Takie rozwiązanie popiera Agnieszka Chłoń-Domińczak.
- Przeliczenie będzie korzystne, bo świadczenie takich osób wzrośnie średnio o 50 zł - mówi Anna Bańkowska.
Projekt trafił do specjalnie powołanej podkomisji.