Ponad 30 serwisów internetowych prezentuje dziś oferty pracy. W ubiegłym roku pracodawcy zamieścili ich ponad 1,5 mln, a w sieci rekrutowało blisko 50 tys. firm.
Średnio co 20 sekund, jak wynika z raportu Rekrutacja w polskim internecie 2007, przygotowanego przez serwis GazetaPraca.pl, pojawiało się w ubiegłym roku w internetowych serwisach z pracą nowe ogłoszenie rekrutacyjne. Obecnie, jak podaje MegapanelPBI/Gemius w rankingu polskich serwisów tematycznych, portali łączących pracodawców z pracownikami jest ponad 30. W maju łączna liczba ich użytkowników przekroczyła 8 mln osób.

Kiedy szukać

Z raportu GazetaPraca.pl wynika, że w ubiegłym roku pracodawcy zamieścili ponad 1,5 mln ofert pracy. Za pośrednictwem sieci rekrutowało natomiast 47 tys. firm i innych organizacji. Największy wzrost aktywności pracowników i pracodawców następuje jesienią i zimą. W ubiegłym roku kandydaci najszybciej znajdowali pracę w styczniu, we wrześniu i w październiku. Wtedy w sieci było bowiem najwięcej ogłoszeń o pracę - jak podaje GazetaPraca.pl - ponad 130 tys. każdego z wymienionych miesięcy. Wówczas pracowników poszukiwało też najwięcej pracodawców - w styczniu ponad 11 tys., a we wrześniu i w październiku - ponad 12 tys.
Zdaniem Doroty Bachamn, eksperta ds. pracy i kariery oraz dyrektora serwisu GazetaPraca.pl, to efekt noworocznych postanowień kandydatów oraz nowych budżetów pracodawców.
- To motory napędowe styczniowego boomu rekrutacyjnego. Z kolei po wakacjach wracamy do pracy z nowymi przemyśleniami i również zaczynamy myśleć o zmianach. Pracodawcy doskonale to wyczuwają - tłumaczy.
Najgorszym okresem na poszukiwanie pracy w ubiegłym roku był kwiecień, lipiec i listopad - wtedy pojawiło się najmniej ofert pracy.

Kogo szukają

Sieć jest miejscem, w którym pracodawcy poszukują najczęściej specjalistów bez wyższego wykształcenia i pracowników fizycznych. W ubiegłym roku do tego typu pracowników firmy skierowały 63 proc. ogłoszeń rekrutacyjnych. Tylko w co czwartym ogłoszeniu pracodawca szukał specjalisty z wyższym wykształceniem. 11 proc. ofert kierowano do wyższej kadry kierowniczej, a tylko 2 proc. do menedżerów wyższego szczebla. To właśnie ta grupa zawodowa, chętniej niż z sieci, korzysta z pośrednictwa specjalistycznych firm executive search. Najbardziej poszukiwanym zawodem w internecie był więc przedstawiciel handlowy, sprzedawcy oraz ekspedienci.

Firmy inwestują w serwisy

Coraz większa dostępność internetu, szczególnie wśród obeznanych z siecią i wchodzących na rynek pracy ludzi młodych, sprawia że firmy zajmujące się rekrutacją w sieci coraz więcej inwestują w rozwój swoich serwisów, tworząc coraz szerszą ofertę dla wyspecjalizowanych grup pracowników. Przykład: Agora, właściciel Jobspot.pl (lidera serwisów rekrutacyjnych w branży finansowej) weszła we współpracę z portalem Bankier.pl, tworząc serwis praca.bankier.pl. Potrzeba dotarcia do określonych grup zawodowych wpływa na fragmentację rynku, w efekcie czego powstają serwisy tematyczne wykorzystujące przy okazji model portali społecznościowych - jak na przykład Goldenline.pl.
Według szacunków firm z branży e-rekrutacji, wartość polskiego rynku przekracza już 80-90 mln zł. Jego liderem jest Grupa Pracuj, której serwis Pracuj.pl, jest na pierwszym miejscu pod względem liczby użytkowników poszukujących pracy w sieci. Oprócz polskich serwisów Pracuj.pl czy GazetaPraca.plAgory, o pieniądze z ogłoszeń w sieci walczą też Hiszpanie (grupa Interkom) czy globalna firma Monster, która posiada portal Jobpilot.pl, współwłaściciel Rzeczpospolitej Grupa Mecom z serwisem Jobs.pl. Swoje serwisy rekrutacyjne mają niemal wszystkie czołowe portale - Onet, Wirtualna Polska, Interia. Silną pozycję ma też należąca do Polskapresse Gratka.pl.

Idziemy na Wschód

W strategiach polskich graczy internetowych coraz częściej pojawia się też ekspansja na rynki wschodnie. Takie plany ma Agora, która powołała spółkę na Ukrainie, ale także Grupa Pracuj, która zapowiada przyspieszenie rozwoju za wschodnią granicą. Obecnie na Ukrainie ma portal rabota.ua, a w Rosji - gojobs.ru. W ciągu dwóch lat wyda jednak kilkadziesiąt milionów złotych na dalszy rozwój na rynkach w regionie.