Obniżenie wieku obowiązku szkolnego z siedmiu do sześciu lat, które ma nastąpić od września 2009 roku, ma być rozłożone na trzy lata. W tym czasie do pierwszych klas szkół podstawowych będę trafiały dzieci z dwóch różnych roczników.

Taki harmonogram przedstawiono w poniedziałek na konferencji przygotowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej pt. "Edukacja skuteczna, przyjazna i nowoczesna", na której podsumowywano trwające od 10 kwietnia konsultacje założeń przygotowywanej reformy edukacji.

Zgodnie z przedstawionym harmonogramem, w roku szkolnym 2009/2010 do szkół trafią dzieci urodzone w 2002 r. oraz urodzone od początku stycznia do końca kwietnia 2003 r. W roku szkolnym 2010/2011 w klasach pierwszych będą uczniowie urodzeni od maja do grudnia 2003 r. oraz od stycznia do końca sierpnia 2004 r. Zaś w roku 2011/2012 do szkół trafi cały rocznik 2005 oraz dzieci urodzone od września do grudnia 2004 r.

Równolegle przez pierwsze dwa lata dla dzieci sześcioletnich, które nie pójdą do szkoły, będą funkcjonowały obowiązkowe "zerówki", czyli roczne obowiązkowe wychowanie przedszkolne; w ostatnim zaś roku wprowadzone zostaną obowiązkowe "zerówki" dla pięciolatków.

Rodzice dzieci sześcioletnich urodzonych w 2003 i 2004 r. będą mogli sami zdecydować czy ich dzieci pójdą wcześniej do szkoły, czy też nie. O swojej decyzji będą musieli uprzedzić szkołę rejonową, do której powinno chodzić dziecko.

"To jest głos rodziców, którzy uważają, że reforma jest zbyt szybko wprowadzana"

"Nie jesteśmy dziś zadowoleni z tego, jak przygotowane są szkoły na przyjęcie małych dzieci. Są szkoły, które mają specjalne sale i wyposażenie, większość jednak nie ma tego" - powiedziała minister edukacji Katarzyna Hall na konferencji prasowej. Poinformowała, że dlatego w ciągu najbliższych trzech lat na ten cel z budżetu ma być przeznaczonych 150 mln zł.

Niezadowoleni ze szkół są także Karolina i Tomasz Elbanowscy z podwarszawskiego Legionowa, rodzice trójki małych dzieci, oczekujący niedługo czwartego, organizatorzy akcji "Ratuj maluchy". Podczas konferencji prasowej wręczyli oni Hall petycję, pod którą w internecie zebrali 16 tys. podpisów rodziców myślących tak jak oni. W swoim apelu zwracają oni uwagę, że zarówno szkoły nie są dostosowane do potrzeb małych dzieci (np. klasy są zbyt liczne, świetlice przepełnione, brak jest placów zabaw i kameralnej atmosfery), jak i nauczyciele nie są przygotowani do pracy z nimi.

"To jest głos rodziców, którzy uważają, że reforma jest zbyt szybko wprowadzana. Chcemy prosić o odłożenie jej w czasie - chcemy by państwo ją najpierw dobrze, spokojnie wprowadzili, a potem wprowadzili do szkół małe dzieci" - powiedział Elbanowski. Wraz z dokumentem wręczyli z żoną minister koszyk z pluszowymi maskotkami. Jak tłumaczyli, nie chcą by dorośli bawili się dziećmi, w tym ich dziećmi.

"Rodzice dzieci mają wybór, czy posłać je do szkoły wcześniej, czy nie jeśli uznają, że szkoła nie jest przygotowana na przyjęcie maluchów" - odpowiedziała Hall. "Chciałabym zresztą aby szkoły były przyjazne także dla siedmio- i ośmiolatków, by były tam zabawki, kąciki zabaw. Siedmio- i ośmiolatkowie też tego potrzebują. Stąd nasz program i środki na dostosowanie szkół" - dodała.

Według założeń reformy, obniżenie wieku obowiązku szkolnego poprzedzi reforma programowa i dostosowanie treści kształcenia do wieku uczniów. Nie będzie jednak obejmowała ona tylko pierwszych klas szkoły podstawowej, lecz docelowo na objęć cały cykl kształcenia. Zmiany mają być wprowadzane przez kilka lat, począwszy od roku szkolnego 2009/2010, wtedy zreformowane nauczanie rozpocznie się w I klasie podstawówki i I klasie gimnazjum; co roku obejmować będzie kolejną klasę, by zakończyć się w roku 2015/2016.

W ramach reformy wprowadzona ma być także obowiązkowa nauka języka obcego od I klasy szkoły podstawowej (obecnie jest tak dopiero w IV klasie; jeśli w jakiejś szkole uczą się dwóch lub więcej, to jest to suwerenna decyzja samorządu prowadzącego daną szkołę) oraz drugiego obowiązkowego języka w gimnazjum (obecnie tak jest w szkole ponadgimnazjalnej).

Nauczanie w gimnazjach i liceach ma być bardziej niż dotąd ze sobą powiązane. Nauka w gimnazjum i w I klasie liceum ma dać gruntowne wykształcenie ogólne, w starszych klasach uczniowie będą mogli więcej czasu poświęcić wybranym przedmiotom.

Podczas konferencji podsumowującej konsultacje założeń reformy poinformowano także, że uczniowie z rodzin ubogich, którzy w roku szkolnym 2009/2010 będą rozpoczynali naukę w I klasach szkół podstawowych i I klasach gimnazjów, otrzymają podręczniki szkolne w ramach rządowego programu "Wyprawka szkolna".

"Wyprawka szkolna będzie rosła wraz z reformą edukacji"

W kwietniu, gdy rozpoczęto konsultacje minister edukacji poinformowała, że chce ulżyć finansowo rodzicom wszystkich uczniów z roczników, które jako pierwsze zostaną objęte reformą. Mieli oni mieć nieodpłatnie użyczone podręczniki, które byłyby własnością szkół.

"Okazało się, że większość materiałów używanych przez uczniów w pierwszej klasie szkoły podstawowej ma charakter jednorazowy. Dziecko wypełnia ćwiczenia, które potem nie nadają się już dla kolejnego ucznia" - powiedziała w poniedziałek Hall. Dlatego - jak mówiła - zdecydowano, że podręczniki mają być nie użyczane, lecz ofiarowywane uczniom, których rodziny są uprawnione do otrzymywania pomocy społecznej. Dodatkowo w każdej szkole pomocą ma być objętych 10 proc. uczniów, których rodziny są w trudnej sytuacji materialnej, a nie spełniają kryterium dochodowego uprawniającego do zasiłków.

Minister edukacji poinformowała także, że uczniowie z pierwszych roczników reformy otrzymają podręczniki także w latach następnych, np. w II i III klasie gimnazjum. "Wyprawka szkolna będzie rosła wraz z reformą edukacji" - powiedziała Hall.

Patronat nad konferencją "Edukacja skuteczna, przyjazna i nowoczesna" objął marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Podczas jej otwarcia mówił, że wspiera minister edukacji i jej plany. Także sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Michał Boni zapewniał o wsparciu Hall przez premiera Donalda Tuska i całą Radę Ministrów. "Reformowanie edukacji zainicjowane przez panią minister z wielką determinacją, odwagą i wyobraźnią, nie jest reformowaniem dla samego reformowania, lecz jest wyznaczaniem ścieżek, które doprowadzą polski system edukacji do tego, by sprostał on wyzwaniom, jakie stawia zmieniający się świat" - powiedział Boni.