Rząd wycofał się ostatecznie z reformy systemu ubezpieczeń społecznych rolników. Wysłany już do konsultacji projekt ustawy przewiduje, że do KRUS od rolników wpłynie rocznie dodatkowo 40 mln zł. Dotacja z budżetu wynosi prawie 16 mld zł.
W przedstawionych na początku czerwca przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi założeniach reformy KRUS wynikało, że tylko 17,7 tys. rolników posiadających ponad 50 hektarów ziemi, spośród 1,58 mln ubezpieczonych, będzie opłacać tylko nieznacznie wyższe składki na emeryturę i rentę. Z tego tytułu miało do KRUS wpłynąć dodatkowo zaledwie 200 tys. zł. W wysłanym w piątek do konsultacji projekcie zmian w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych rolników ministerstwo nie wprowadziło istotnych zmian.
Nadal przewiduje, że niewiele wyższe składki zapłacą osoby gospodarujące na ponad 50 ha. Od 1 stycznia 2009 r. zdecydowana większość rolników nadal będzie więc płacić do KRUS tyle samo co obecnie, tj. 269 zł kwartalnie - 191 zł na emeryturę i rentę (764 zł rocznie) i 78 zł na ubezpieczenie wypadkowe, chorobowe i macierzyńskie.
Rząd chce, aby rolnicy posiadający gospodarstwa do 50 ha wpłacali od nowego roku z tytułu składki na emeryturę i rentę 63,63 zł miesięcznie. Rocznie będą więc płacić dokładnie tyle samo, co obecnie (763,56 zł). Więcej zapłacą osoby posiadające od 50 do 100 hektarów. Ich miesięczna składka wyniesie 140,03 zł (1680,36 zł rocznie).
Z kolei rolnicy posiadający 100-150 ha wpłacą do KRUS 216,33 zł miesięcznie (2595,96 zł rocznie), a posiadający 150-300 ha 292,73 zł (3512,76 zł). Najwięcej zapłacą gospodarujący na ponad 300 ha - 369,03 zł (4428,36 zł rocznie). Dla porównania każda osoba prowadząca pozarolniczą działalność gospodarczą wpłaca do ZUS rocznie prawie 10 tys. zł.
W efekcie tych zmian, do KRUS ma wpłynąć rocznie dodatkowo 40 mln zł. A w tym roku dotacja do Kasy wyniesie 15,78 mld zł.
- Konstytucyjną zasadę sprawiedliwości społecznej łamie to, że osoba prowadząc firmę w ZUS płaci dziewięć razy wyższe składki, mimo że ma porównywalne lub często niższe dochody - wskazuje prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz, kierownik Katedry Rozwoju Obszarów Wiejskich SGH.
Dodaje, że już osoby gospodarujące na 20 hektarach osiągają dochody równe przeciętnemu wynagrodzeniu, a na 50 hektarach o wiele wyższe. Podkreśla, że nie ma powodu, dla którego ich świadczenia powinny być finansowane przez podatników, a nie przez nich samych.