■ Jak uczelnie realizują obowiązek zawierania umów ze studentami?
- Spora grupa uczelni stara się obejść przepis zobowiązujący je do zawierania pisemnych umów ze studentami płacącymi za naukę. Studenci zgłaszają, że uczelnie zmuszają ich do podpisania umowy w dziekanacie, nie pozwalając na jej dokładne przeczytanie czy skonsultowanie z prawnikiem. Przed podpisaniem żądają dokonania wpłaty czesnego, a bez jej podpisania nie chcą wydać legitymacji studenckiej. Tymczasem ustawa stanowi, że umowa określa zasady odpłatności, czyli dopiero po jej podpisaniu są one ustalone, a także, że jest zawierana ze studentem, a nie kandydatem na studia.
Czy studenci powinni negocjować treść umów i sposób ich zawarcia?
- Oczywiście, że powinni. Szkoły jednak nie chcą negocjować. Gdy nie odpowiada nam umowa z operatorem telefonii X, to idziemy do operatora Y. Tymczasem student, który inwestuje kilka lat swojego życia, nie może tak po prostu na kolejny rok przenieść się do często położonej w innym mieście, lepiej kształcącej uczelni. Brak elastyczności w konstruowaniu programów studiów oraz niedostateczne wdrożenie dwustopniowości studiów stanowi istotną przeszkodę poszukiwania najlepszych ofert na edukacyjnym rynku. Uczelnie o tym wiedzą, dlatego mogą stawiać własne warunki. Ponadto najlepsze szkoły wyższe wciąż mogą przebierać w kandydatach. Jednak nadchodzi niż demograficzny i uczelnie będą zmuszone do traktowania studenta jak klienta. Zanim to jednak nastąpi, warto przynajmniej sprawdzić, czy to, czego nie ma w umowie, a co uczelnia obiecuje podczas rekrutacji, istnieje w praktyce, np. wymiana międzynarodowa.
Co może zrobić student niezadowolony z umowy?
- Przede wszystkim w piśmie do rektora wykazać, że warunki umowy są niezgodne z prawem. Jeśli rektor nie podejmie negocjacji, może zgłosić się do nas. Na adres rzecznika praw studenta rps@psrp.org.pl można przesłać wszelkie pytania i wątpliwości, a także treść umowy. Zdarza się, że interweniujemy bezpośrednio u rektora danej szkoły. Ponadto umowy budzące wątpliwości zgłaszamy do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który następnie przeprowadza kontrolę. Parlament z powodu problemów lokalowych oraz niewystarczającego budżetu nie ma możliwości bezpośredniego wystąpienia do Sądu Antymonopolowego. To jednak może samodzielnie zrobić każdy pokrzywdzony student.
Rozmawiała Jolanta Góra
Leszek Cieśla, przewodniczący Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej / DGP