Elastyczne formy zatrudnienia, mimo sprzyjających norm prawnych, są w Polsce niewykorzystywane - to jeden z wniosków raportu "Zatrudnienie w Polsce 2007".

Raport, który analizuje m.in. polski rynek pracy w makroperspektywie, płace, dostosowanie do zmian gospodarczych oraz aktywne działania na elastycznym rynku pracy zaprezentowano we wtorek. Powstał on dzięki współpracy departamentu analiz ekonomicznych i prognoz Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz Instytutu Badań Strukturalnych (IBS).

Jak podkreśliła wiceminister pracy Agnieszka Chłoń-Domińczak otwierając konferencję, to już trzeci raport o zatrudnieniu w Polsce. Dodała, że wpisuje się on w dyskusję o flexicurity, czyli zintegrowanej strategii równoczesnego zwiększania elastyczności i bezpieczeństwa rynku pracy.

W raporcie wskazano, że w latach 2003-2007 polski rynek pracy w pełni wykorzystał okres ożywienia gospodarczego, a stopa bezrobocia oraz wskaźnik bezrobocia wróciły do poziomów z 1997 roku - najlepszego pod tym kątem w całym okresie transformacji.

Raport pokazał też, że dystans dzielący pod kątem zatrudnienia nasz rynek pracy od rynków pracy krajów ościennych wynika głównie z modelu polityki społecznej ukierunkowanej na wczesną dezaktywizację osób w wieku przedemerytalnym.

Autorzy raportu zwrócili uwagę na fakt, że niewykorzystywane są w Polsce elastyczne formy zatrudnienia dla podniesienia aktywności zawodowej osób młodych nieposiadających doświadczenia, kobiet wychowujących dzieci, czy osób starszych potrzebujących dłuższego wypoczynku w tygodniu.

Według rekomendacji zawartych w raporcie niezbędna jest lepsza polityka informacyjna popularyzująca elastyczne formy zatrudnienia zarówno wśród pracodawców, jak i pracowników oraz związków zawodowych.

W raporcie oceniono także aktywne polityki rynku pracy oraz wsparcie dla bezrobotnych i biernych zawodowo

Jak podkreślił Maciej Bukowski z IBS, konieczne jest zmniejszenie wydatków na te formy wsparcia, których skuteczność jest bliska zeru lub wręcz ujemna, jak roboty publiczne i prace interwencyjne, oraz zastąpienie ich przez formy tańsze i pełniące inną funkcję jak prace społecznie użyteczne.

Bukowski przekonywał, że zwiększenia wymagają też nakłady na finansowanie szkoleń, które okazały się narzędziem tanim i skutecznym w podnoszeniu szans bezrobotnych na podejmowanie pracy. Jednocześnie jednak, konieczna jest rewizja systemu selekcji osób, które są szkolone, aby skupić się na tych osobach, których luki kompetencyjne są szczególnie duże.

Autorzy raportu proponują też odejście od finansowania staży osób o wykształceniu wyższym na rzecz młodzieży o względnie niskich kwalifikacjach zawodowych.

Raport wskazuje też nieefektywność wynagradzania w sektorze publicznym

"Mało elastyczny system wynagradzania w sektorze publicznym z jednej strony zwiększa koszty płacowe, z drugiej zaś ogranicza możliwości przyciągania do niego dobrze wykwalifikowanych kadr" - czytamy w dokumencie. Autorzy proponują większe uzależnienie systemu wynagrodzeń w tym sektorze od indywidualnej produktywności pracowników, a nie jak ma to miejsce obecnie, np. od stażu pracy.

Jak wyjaśnił Bukowski, osoby o wysokich kwalifikacjach są w instytucjach publicznych "niedopłacane" i zarabiają o ok. 30 proc. mniej niż w sektorze prywatnym. Tymczasem osoby z niskimi kwalifikacjami, jak np. sprzątaczki, otrzymują wysokie pensje w porównaniu z sektorem prywatnym.

Z raportu wynika ponadto, że w Polsce mamy do czynienia z dyskryminacją płacową kobiet

Kobiety zarabiają średnio o 10-12 proc. mniej od mężczyzn. Autorzy dokumentu sugerują, że może to wynikać z wybierania przez kobiety innej ścieżki kariery zawodowej i rezygnację z wysokich stanowisk, które wymagałyby większej dyspozycyjności.