Premier Donald Tusk zapowiedział, że do jesieni Sejm przyjmie pakiet ustaw zdrowotnych tak, by reforma służby zdrowia mogła wejść w życie od 2009 roku. Zadeklarował, że po podpis prezydenta pod tymi ustawami jest gotów "iść na kolanach".

W programie "Tomasz Lis na żywo" w TVP2 Tusk podkreślał, że kluczowy dla reformy służby zdrowia jest projekt dotyczący przekształcania szpitali w spółki prawa handlowego i przekazania ich samorządom, bo - jak przekonywał - szpitale muszą wreszcie odpowiedzialnie liczyć pieniądze.

"Mówię z pełną odpowiedzialnością: albo zostanie przyjęty ten twardy, bardzo odpowiedzialny projekt zmiany ZOZ-ów w spółki prawa handlowego i przejęcia przez samorządy, które mają stać się właścicielem i gospodarzem szpitali albo szpitale będą upadały i metodą upadłości, likwidacji będą prywatyzowane" - powiedział premier.

Pytany o dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, Tusk zaznaczył, że aby mogły się one pojawić, musi zostać przygotowany koszyk świadczeń gwarantowanych, bo wówczas będzie wiadomo "co każdemu należy się za składkę".

"Mogę zagwarantować - to, co jest ważne, aby w roku 2009 pakiet reform zaczął funkcjonować to, żeby do jesieni te zazębiające się ustawy zostały przyjęte przez Sejm i zaakceptowane przez prezydenta i będziemy z tym gotowi" - zapewnił szef rządu.

"Ja jestem gotów w sprawie ochrony zdrowia i reformy... do prezydenta pójdę na kolanach, jeśli będzie trzeba" - dodał.

Zdaniem Tuska prezydent Lech Kaczyński "nie oszczędza rządu", jeśli chodzi o zapowiedzi tego, co w przyszłości zawetuje. "Nie mam lęku magicznego przed prezydentem, ale nie chciałbym, żeby para szła w gwizdek" - dodał premier.

"Znajdę, jak sądzę, sposób przekonania prezydenta, jeśli chodzi o te dwie wielki rzeczy: emerytury pomostowe i zmiany w ochronie zdrowia, bo będę starał się uświadomić panu prezydentowi, że alternatywą dla naszych rozwiązań będą upadające szpitale i brak jakichkolwiek emerytur dla tych, którzy pracują w ciężkich warunkach" - powiedział szef rządu.

Jak mówił, chce przekonać prezydenta, że istnieją takie sprawy jak stadiony, autostrady, szpitale, czy emerytury, gdzie "można uznać, iż różnice partyjne czy ideologiczne nie są kluczowe". "Uważam, że skoro ja mogę podjąć takie ryzyko to i pan prezydent też może" - mówił.

"Będę prosił pana prezydenta: nie wetuj prezydencie tego, co jest ewidentnie sensowe, nie broń swojej partii i swojego brata kosztem normalnych ludzi w Polsce; tych, którzy czekają naprawdę na zmiany jeśli chodzi o szpitale czy emerytury" - powiedział premier.

Premier: jestem zdeterminowany, aby przeprowadzić reformę systemu emerytalnego

Tusk zadeklarował, że "jest zdeterminowany, aby przeprowadzić reformę systemu emerytalnego". Jak mówił, chodzi o to, by ludzie po 50. roku życia "pracowali i godnie zarabiali". "Oczywiście, spodziewam się tutaj protestów tych, którzy mają inny pogląd" - dodał.

"Zaproponuję jako rząd, jako ja osobiście, polskiemu Sejmowi i także nauczycielom, rezygnację z emerytur pomostowych także po to, by nauczyciele mogli więcej zarabiać" - mówił. Przekonywał, że celem zmian jest "uchronienie ludzi po 50. przed ucieczką we wcześniejsze, czy pomostowe emerytury, które są zawsze wyraźnie niższe niż wynagrodzenia".

Pytany o ocenę połowy kadencji prezydentury Lecha Kaczyńskiego, Tusk odparł, że nie jest dla niego dobra sytuacja, w której miałby recenzować głowę państwa.

Dopytywany, dodał, że prezydent "włożył dużo energii i starań jeśli chodzi o kierunek wschodni polskiej polityki zagranicznej".

"Nie zawsze z dobrymi efektami, bo nie ma tutaj ludzi tak genialnych, że zawsze będą uzyskiwali dobre efekty, ale na pewno był bardzo zaangażowany i to może przynieść w przyszłości także dobre skutki" - powiedział Tusk.

Dodał, że uważa, iż częste wizyty prezydenta na Litwie, czy w Gruzji "są spowodowane jego głęboką wiarą w to, że Polska ma do odegrania istotną rolę na wschodzie", choć czasami są "niezrozumiałe dla niektórych obserwatorów" i "mogą sprawiać wrażenie pewnej ekstrawagancji".

Tusk powtórzył, że nie wyklucza startu w wyborach prezydenckich w 2010 roku. "Nie wykluczone, ale nie jest to dzisiaj motywacją mojego działania" - powiedział, pytany, czy będzie ubiegał się o stanowisko prezydenta. "Byłbym hipokrytą, gdybym powiedział: nie interesują mnie wybory prezydenckie, ale też nie powiedziałbym prawdy, gdybym powiedział: myślę o wyborach prezydenckich" - dodał.

Na pytanie, czy Jerzy Miller otrzymał wstępną propozycję zastąpienia Ewy Kopacz na stanowisku ministra zdrowia, Tusk zaprzeczył. "Nie było żadnych rozmów" - powiedział.