Ministerstwo Nauki przedłużyło termin składania ofert na kształcenie na tzw. kierunkach zamawianych. Kandydaci na studia nie dowiedzą się więc przed końcem rekrutacji, na której uczelni mogą liczyć na 1 tys. zł stypendium.
Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego, jeszcze w maju zapewniała, że przed zakończeniem rekrutacji na studia będzie wiadomo, które szkoły wyższe otrzymają dofinansowanie. Tymczasem listę uczelni, które poprowadzą kierunki zamawiane, poznamy najwcześniej 15 lipca. Resort nauki wydłużył bowiem termin składania ofert z 23 do 30 czerwca, nie podając przyczyn. Jednocześnie ze strony internetowej Ministerstwa zniknęło pierwsze ogłoszenie o naborze ofert. Na dokonanie oceny formalnej i merytorycznej złożonych wniosków resort ma 14 dni.
- Resort zrobił wszystko, aby ogłosić nabór ofert na kształcenie zamawiane możliwie najszybciej - mówi Katarzyna Dziedzik, rzecznik prasowy Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Dodaje, że kierownictwo praktycznie od zera rozpoczęło wdrażanie kształcenia zamawianego, mimo że odpowiednie działania zostały podjęte już dwa lata temu. Poprzedni rząd nie zadbał m.in. o to, aby uczelnie otrzymały także dodatację z budżetu państwa na dodatkowo przyjętych studentów.
Na większości uczelni termin rejestracji kandydatów na studia mija 4 lipca. Do tego dnia przyszli studenci muszą też wpłacić opłatę rekrutacyjną, która zwykle wynosi 85 zł za każdy kierunek. Z kolei ostateczny termin na złożenie dokumentów na większości uczelni mija w połowie lipca.
- Na niektórych uczelniach pierwsza rekrutacja rzeczywiście kończy się na początku lipca, ale np. na Politechnice Wrocławskiej czy Koszalińskiej dopiero w sierpniu - mówi Katarzyna Dziedzik.
Dodaje, że ponadto uczelnie mogą przesunąć terminy rekrutacji.
Jeśli więc resort nie ogłosi zwycięskich uczelni do 15 lipca, kandydaci nie będą mogli świadomie dokonać wyboru uczelni dającej szansę na wysokie stypendium i zajęcia wyrównawcze.
A jest to dla przyszłych studentów bardzo ważne, bo uczelnie, które wygrają konkurs, będą mogły przyznać stypendia unijne dla najlepszych studentów w wysokości 1 tys. zł miesięcznie. W całym kraju na tak wysoką pomoc może liczyć 1,5 tys. osób, z tym że jedna uczelnia będzie mogła przyznać maksymalnie 30 stypendiów. Dodatkowo uczelnie dostaną fundusze na 120 godzin zajęć wyrównawczych z matematyki i fizyki prowadzonych w 20-osobowych grupach.
Ponadto uczelnie mogą otrzymać środki na sfinansowanie innych form działalności dydaktycznej podnoszących atrakcyjność kształcenia, np. na dodatkowe zajęcia czy staże u pracodawców itd. Na każdego przyjętego ponad limit miejsc z 2007 roku studenta otrzymają 14 tys. zł. Będzie je musiała jednak wydać na zajęcia inne, niż te pokrywane z dotacji z budżetu państwa. Zyskają na tym, tylko studenci.
Pieniądze na finansowanie kierunków zamawianych zarezerwowane są w Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki. W roku akademickim 2008/2009 na ten cel przeznaczono 89 mln zł, a do roku 2015 - 370 mln euro.
W roku akademickim 2008/2009 na finansowanie kierunków zamawianych przeznaczono 89 mln zł, a do roku 2015 - 370 mln euro. / ST