Osoby nieposiadające dokumentacji płacowej ponownie przeliczą świadczenia. Zamiast zerowego dochodu ZUS będzie wpisywał najniższe wynagrodzenie. Rozwiązanie to popiera rząd, rzecznik praw obywatelskich oraz posłowie.
NOWOŚĆ
Około miliona osób może wystąpić do ZUS o przeliczenie rent lub emerytur. Także przyszli świadczeniobiorcy będą mogli ubiegać się o ponowne ustalenie wysokości kapitału początkowego. ZUS nie będzie już wpisywał zerowego dochodu osobom, które pracowały na podstawie umowy o pracę, ale nie mogą udowodnić wysokości zarobków. Zmiana ta będzie możliwa, bo posłowie lewicy złożyli w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z FUS, która ma uregulować tę kwestię. Rozwiązanie to popiera resort pracy i polityki społecznej oraz posłowie ze wszystkich klubów.

Koniec niesprawiedliwości

- W Polsce od zarobków każdego zatrudnionego na podstawie umowy o pracę pracodawca odprowadzał składki ubezpieczeniowe. Dlatego pracownik powinien mieć możliwość zaliczenia całego tego okresu przy ustalaniu wysokości renty czy emerytury - mówi Anna Bańkowska, poseł sprawozdawca projektu nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z FUS (druk 633).
Jej zdaniem, obecnie obowiązujące przepisy zezwalające ZUS na wpisywanie zera w miejsce dochodu pracownika zatrudnionego na podstawie umowy o pracę, w sytuacji gdy nie ma dokumentów potwierdzających wysokość zarobków, są niesprawiedliwe. Podobnie uważa Mieczysław Kasprzak, poseł PSL.
- Dokumentacja płacowa masowo była niszczona. Obecnie wiele osób nie może otrzymać świadczenia w należnej wysokości, bo jego listy płac trafiły na wysypisko śmieci. Dlatego szybko trzeba nowelizować wspomnianą ustawę - mówi.
Takiego samego zdania jest Joanna Kluzik-Rostkowska (PiS), była minister pracy i polityki społecznej, obecnie wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
- Trzeba zmienić przepisy, bo nie można karać pracowników za to, że ich listy płac uległy zniszczeniu - mówi.
Zastrzega jednak, że takie osoby powinny posiadać oryginalne świadectwa pracy.
- Najwyższa pora uporządkować przepisy, bo dyskryminują pracowników. W najgorszej sytuacji są osoby, które pracowały w prywatyzowanych przedsiębiorstwach lub w PGR - mówi Magdalena Kochan, poseł PO, zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
W sprawie nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z FUS do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego zwróciła się Elżbieta Arciszewska, prezes Polskiego Związku Rencistów i Inwalidów.
- Będziemy domagać się, aby projekt ten jak najszybciej trafił pod obrady Sejmu - podkreśla Elżbieta Arciszewska.

Rzecznik popiera zmiany

Rzecznik praw obywatelskich wielokrotnie zwracał uwagę na problem wpisywania zerowego dochodu osobom, które pracowały na podstawie umowy o pracę. Według Lesława Nawackiego, dyrektora Zespołu Prawa Pracy i Zabezpieczeń Społecznych RPO, zaproponowane przez posłów zmiany są konieczne. Jeśli były pracownik nie może udokumentować wysokości zarobków niezbędnych do ustalenia wysokości emerytury lub renty, to jako podstawę za brakujący okres należy przyjąć obowiązujące wówczas najniższe wynagrodzenie.
- W przypadku pracownika zatrudnionego na cały etat podstawa wymiaru składki na ubezpieczenie społeczne nie mogła być niższa od najniższego wynagrodzenia co najmniej od 1956 roku - mówi Lesław Nawacki.
Dodaje także, że z powodu trudności ze zdobyciem dokumentacji płacowej i niewielkiej możliwości zastępowania jej innymi środkami dowodowymi, znaczna część uprawnionych nie ma praktycznie możliwości skorzystania z prawa do wyboru jednej z metod obliczania emerytury lub renty.
- Ustawodawca, tworząc takie przepisy, naruszył zasadę lojalności państwa względem adresatów norm prawnych - dodaje Lesław Nawacki.

Archiwiści alarmują

- Brak dokumentów potwierdzających wysokość zarobków w poszczególnych latach jest poważnym problemem dla milionów ubezpieczonych - mówi Sławomir Radoń, naczelny dyrektor Archiwów Państwowych.
Do 1991 roku akta osobowe i płacowe stanowiące podstawę do wystawienia świadectwa pracy i poświadczenia wysokości wynagrodzenia były zaliczane do dokumentacji niearchiwalnej (kategoria B). W praktyce oznaczało to, że listy płac oraz karty wynagrodzeń mogły być niszczone już po 12 latach.
- Przypadki niszczenia dokumentacji płacowej zdarzają się i obecnie, chociaż powinna być ona chroniona przez 50 lat. Na przykład w Śląskich Zakładach Przemysłu Skórzanego Otmęt w Krapkowicach syndyk sprzedał dokumentację pracowniczą wraz z budynkiem. Z tego powodu nikt nie ma dostępu do prawie 38 tys. teczek osobowych - mówi Joanna Louchin, dyrektor Archiwum Państwowego Dokumentacji Osobowej i Płacowej w Milanówku.

Rząd jest za

Propozycję posłów popiera także Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej. Według niej, projekt poselski umożliwi ustalenie wysokości rent lub emerytur osobom, które z przyczyn niezależnych od siebie nie mogą udowodnić faktycznej wysokości podstawy wymiaru na ubezpieczenie społeczne.
- Osoby takie są karane za to że ich pracodawcy zgodnie z ówcześnie obowiązującymi przepisami niszczyli dokumentację płacową po 12 latach. Ta sprawa nadal wywołuje wiele emocji wśród tych, którzy nie mogą otrzymać wyższych świadczeń - mówi Jolanta Fedak.
Dodaje, że regulacja ta jest bardzo oczekiwana przez rencistów i emerytów, którzy mają świadomość tego, że w przeszłości pracodawcy odprowadzali za nich składki. Według niej, przyjęcie najniższego wynagrodzenia za pracę powinno dotyczyć osób przechodzących na renty lub emerytury, przy ustalaniu kapitału początkowego, ale zawsze na wniosek ubezpieczonego.
7,37 mln osób otrzymuje emerytury i renty z ZUS
10,2 mld zł kosztuje miesięcznie wypłata tych świadczeń
ZUS nie będzie już wpisywał zerowego dochodu osobom, które pracowały na podstawie umowy o pracę, ale nie mogą udowodnić wysokości zarobków. / ST