Utrzymująca się tendencja do wzrostu wynagrodzeń i nieproporcjonalna do niej wydajność pracy, mogą spowodować trwałe osłabienie polskich firm - ocenia ekspertka PKKP Lewiatan dr Małgorzata Krzysztoszek.

Jak podkreśliła Krzysztoszek na konferencji prasowej, podwyżki wynagrodzeń planuje w przyszłym roku 41 proc. przedsiębiorstw. Obejmą one 45 proc. pracowników, a wzrost wynagrodzenia o co najmniej 5 proc., planuje 1/3 firm.

"Nie byłoby to wielkim problemem, gdyby nie fakt, że 27,5 proc. firm mówi o tym, że już na dziś wzrost wynagrodzeń +oderwał+ się od wzrostu wydajności pracy. To są firmy, w których już teraz nie osiąga się dodatniego wyniku finansowego (...)" - zaznaczyła Krzysztoszek.

Jak poinformowała, polskie przedsiębiorstwa starają się jednak absorbować w pewien sposób wzrost wynagrodzeń m.in: poprzez inwestycje zwiększające wydajność pracy, oraz poprzez reorganizację pracy.

"Firmy widzą, że nie są w stanie udźwignąć wzrostu wynagrodzeń. Wymyka się to kompletnie spod kontroli. W związku z tym zaczynają podejmować pewne działania" - zaznaczyła.

Nadmierne inwestowanie może doprowadzić część polskich przedsiębiorstw do bankructwa

Dodała, że z jednej strony podejmowanie tych działań jest korzystne, bo presja płacowa wymusza na przedsiębiorstwach podejmowanie inwestycji modernizacyjnych, które spowodują wzrost wydajności pracy. Z drugiej jednak, nadmierne inwestowanie może doprowadzić część polskich przedsiębiorstw do bankructwa.

Podkreśliła, że polskie firmy muszą uporać się z tym problemem bardzo szybko.

"Jeśli tendencja ta utrwali się w kolejnych kwartałach, to część z tych przedsiębiorstw, które dzisiaj sygnalizują zwolnienie i nie mają dobrego wyniku finansowego, może stanąć na skraju bankructwa. Będzie miało to ujemny wpływ na całą gospodarkę, na wielkość zatrudnienia. Zaczniemy mieć bardzo poważne problemy" - oceniła.