Od nowego roku zmieni się sposób ustalania wysokości rent z tytułu niezdolności do pracy. Będą zależeć od wysokości zgromadzonego w ZUS kapitału na emeryturę.
ZMIANA PRAWA
Rząd zajmie się dzisiaj przygotowanym przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej projektem ustawy zmieniającym od stycznia 2009 r. sposób obliczania rent z tytułu niezdolności do pracy. Obecnie są one wyliczane, podobnie jak emerytury, głównie na podstawie stażu ubezpieczeniowego. Ich wysokość zależy też od obowiązującej kwoty bazowej, a także od tzw. stażu hipotetycznego. ZUS wylicza go dla osoby, która nie ma ukończonych 60 lat i nie legitymuje się 25 latami okresów składkowych i nieskładkowych.
- Zachowanie starego sposobu obliczania rent, przy jednoczesnej zmianie mechanizmu wyliczania emerytur, mogłoby powodować, że byłyby one wyższe niż emerytury - mówi Agnieszka Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy i polityki społecznej.
Wysokość przyznawanych od nowego roku rent - dotyczy to wyłącznie osób urodzonych po 1948 roku, które na 1 stycznia 2009 r. nie będą mieć prawa do renty - będzie zależeć od tego, ile kapitału na emeryturę (składki oraz kapitał początkowy) zgromadzi taka osoba.
Projekt nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. z 2004 r. nr 39, poz. 353 z późń. zm.) przewiduje, że w przypadku osób, które są członkami OFE, kwota składek będzie podlegać podwyższeniu - tak jakby osoby te wpłacały całą składkę na emeryturę do ZUS, a nie przekazywały jej część (7,3 proc. z ogólnej wysokości 19,52 proc.) do OFE. Chodzi o to, aby rencista, który jest członkiem OFE, nie miał niższego świadczenia od tego, który do II filara nie należy.
Przy obliczaniu renty ZUS uzupełni staż ubezpieczeniowy ubiegającej się o nią osoby do 30 lat lub - w zależności od tego co będzie wcześniej - do momentu, kiedy skończy ona 60 lat. Jeśli więc o rentę będzie ubiegać się 40-letnia osoba, legitymująca się 20 latami stażu, ZUS doda do niego 10 lat i uzupełni jej kapitał emerytalny o kwotę, jaką wpłaciłaby przez te 10 lat pracy. Tak wyliczona wartość zostanie podzielona przez tzw. dalsze trwanie życia 60-letniej osoby (według wspólnych tablic dla obojga płci). Obecnie wynosi ono 245 miesięcy.
Jeśli więc 40-letni ubezpieczony przepracuje na przykład 20 lat i na koncie emerytalnym uzbiera 200 tys. zł, ZUS uzupełni jego kapitał o kolejne 100 tys. zł i kwotę 300 tys. podzieli przez 245. Wynik tej operacji, tj. 1224 zł, będzie stanowić wysokość renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Renta dla osoby częściowo niezdolnej do pracy wyniesie 75 proc. tej wartości. Jeśli ktoś nie osiągnie minimalnej renty, będzie ona uzupełniona przez ZUS.
Okres otrzymywania renty nie będzie uszczuplał kapitału zgromadzonego na emeryturę. Przyszli renciści będą też podlegać okresowi przejściowemu między starym a nowym systemem. W latach 2009-2014 tylko część renty będzie obliczana na nowych zasadach. W 2009 roku będzie to 20 proc., a w kolejnych latach udział ten będzie wzrastał. W 2013 roku ma osiągnąć 80 proc.
Resort pracy chce też znieść od nowego roku tzw. limity dorabiania dla rencistów. Ich świadczenia nie będą więc już przez ZUS zmniejszane i zawieszane, jeśli osiągną dodatkowy przychód w wysokości odpowiednio 70 proc. i 130 proc. średniej płacy. Obecnie kwoty te wynoszą 2029,90 zł i 3769,80 zł.
- To krok w dobrym kierunku, ale rząd powinien też znieść limity dorabiania dla emerytów i osób otrzymujących zasiłki i świadczenia przedemerytalne - mówi Bogna Nowak-Turowiecka z Konfederacji Pracodawców Polskich.
Tłumaczy, że ich utrzymywanie jest bezcelowe, bo firmy coraz bardziej narzekają na brak rąk do pracy, a prawdziwym rezerwuarem siły roboczej są osoby w wieku przedemerytalnym.
1,4 mln osób otrzymuje obecnie z ZUS renty z tytułu niezdolności do pracy
1112 zł wynosi przeciętna wysokość renty