■ Rząd chce przekazać środki z Funduszu Pracy do NFZ. Czy aktywizacja bezrobotnych jest już niepotrzebna?
- Niewiedza i brak zrozumienia, czym jest obecnie Aktywna Polityka Rynku Pracy (APRP) powodują dziwaczną nagonkę na Fundusz Pracy. Rząd chce przeznaczyć część jego pieniędzy na zdrowie. Warto więc zastanowić się, co oznacza, że FP ma mieć w 2008 roku nadwyżkę. Plany wydatków robiono pierwotnie z obniżoną o 0,45 pkt proc. składkę, bo tak chciało Ministerstwo Finansów. W końcu składki nie obniżono, bo pojawił się kuriozalny pomysł premiera i ministra Religi, aby przesunąć część zbieranych przez pracodawców składek, aby załatać dziurę w systemie zdrowia. Ale plany wydatków FP zostały takie same. A mogą być większe, bo potrzeby są większe. Przez całe lata brakowało środków na aktywizację. A właśnie teraz, kiedy państwo nie dokłada do FP (jesteśmy jedynym takim krajem w Europie), składek przybywa, bo pracuje o przeszło milion osób więcej niż dwa lata temu i są jeszcze pieniądze z UE - trzeba działać. Tymczasem opinii publicznej próbuje się wmówić, że jak maleje bezrobocie, to maleć powinny zadania aktywizacyjne. Nic bardziej błędnego. Efektywna aktywizacja zawodowa tzw. trudnych klientów, np. długotrwale bezrobotnych, kosztuje około 20 tys. zł na osobę, a młodych osób średnio 7-8 tys. zł. W dzisiejszej polityce rynku pracy nie ma większego wsparcia dla osób powyżej 45 lat, aby utrzymać je w zatrudnieniu. Potrzeba wielkiego boomu edukacyjnego dla tej generacji. Zrobili tak Finowie i wskaźnik zatrudnienia osób powyżej 55 roku lat wzrósł tam z 30 do 50 proc. U nas wynosi 28 proc. Ten wysiłek wart jest nakładów. Wtedy wzrośnie zatrudnienie, wpływy z podatków i składek.
■ Czy poprawa sytuacji na rynku pracy pozwala zmniejszyć nakłady na aktywizację?
- Rynek pracy staje się normalny. Polityka aktywizacji zaczyna skupiać się na odpowiadaniu na popyt firm potrzebujących pracowników i wspomagać zmianę kwalifikacji i postaw osób, które czasowo są i będą bezrobotne. Ale dalej jest to rynek trudny - niska mobilność pracowników, poziom edukacji i umiejętności, czy nawyki życia na koszt państwa są tak duże, że tzw. trudnych grup do aktywizowania jest wiele. Mimo malejącego bezrobocia mamy jeden z najniższych wskaźników zatrudnienia w UE (57 proc.).
■ Polityka rynku pracy powinna zająć się wracającymi z emigracji?
- Adresatem APRP powinni być nie tylko zarejestrowani bezrobotni, ale też chcący zmienić pozycję na rynku pracy. Tak zrobiono w Danii czy Wielkiej Brytanii. Mogą to być również wracający migranci. Jednak, aby osiągnąć cele aktywizacji, potrzebna jest reforma rynku pracy i radykalna poprawa jego sprawności. Trzeba też coraz więcej osób bezrobotnych obejmować aktywizacją, doprowadzić do zewnętrznego kontraktowania usług zatrudnieniowych, czyli częściowej ich prywatyzacji. Rekomenduje nam to od kilku lat UE.
Notował ŁUKASZ GUZA
Michał Boni, były minister pracy i polityki socjalnej, ekspert PKPP Lewiatan / DGP