Ponad 31 tys. osób pracujących bez umów o pracę uzyskało je po ubiegłorocznych interwencjach Państwowej Inspekcji Pracy. Pracodawcy coraz częściej dbają o warunki zatrudnienia, bo na rynku brakuje pracowników. Rząd chce ograniczyć uprawnienia inspektorów pracy dotyczące przymuszania firm do zawarcia umowy o pracę.
NOWOŚĆ
W ubiegłym roku aż o 143 proc. wzrosła liczba umów o pracę zawieranych przez pracodawców po interwencji Państwowej Inspekcji Pracy. Umowę otrzymało o 17 tys. osób więcej niż w roku 2006. Dzięki działaniom inspektorów szefowie skorygowali też 49,7 tys. umów o pracę, tak aby odzwierciedlały obowiązki pracownika i warunki jego zatrudnienia.
Rząd chce jednak ograniczyć uprawnienia PIP. Zgodnie ze znajdującym się w konsultacjach projektem nowelizacji kodeksu pracy inspektorzy nie będą już mogli samodzielnie składać wniosków do sądu o ustalenie istnienia stosunku pracy. Związkowcy alarmują, że brak takiej sankcji spowoduje, że pracodawcy rzadziej będą wykonywać wnioski PIP o zawarcie umowy o pracę.

Prawo mniej jasne

- Obecnie inspektorzy mogą wnioskować, aby pracodawca zawarł z daną osobą umowę o pracę, jeśli na podstawie umowy cywilnoprawnej lub bez żadnej umowy świadczy ona faktycznie pracę, tj. wykonuje ją pod kierownictwem pracodawcy, w miejscu i czasie przez niego wyznaczonym - mówi Katarzyna Grzybowska, prawnik z kancelarii Michałowski Stefański Adwokaci Sp.k.
Inspektorzy mogą też kierować do sądu powództwo o ustalenie, czy pracodawca w takim przypadku powinien zawrzeć umowę. Dzieje się tak, zwłaszcza jeśli firma nie zrealizuje wniosku inspektora.
Wejście w życie rządowego projektu oznacza, że z kodeksu znikną przepisy art. 22 par. 11. Zgodnie z nim wykonywanie pracy m.in. pod kierownictwem pracodawcy jest zawsze stosunkiem pracy, bez względu na to, jaką umowę zawrze z osobą wykonującą takie obowiązki.
- Spowoduje to, że z kodeksu zniknie dookreślenie, zgodnie z którym każda umowa spełniająca warunki zawarte w definicji stosunku pracy jest umową o pracę - mówi Andrzej Langer, członek Rady Ochrony Pracy i ekspert NSZZ Solidarność.
A jego zdaniem umożliwi to pracodawcom omijanie przepisów i zawieranie z pracownikami umów cywilnoprawnych, gdy powinni podpisywać umowę o pracę. Podkreśla, że zawieranie kontraktów cywilnoprawnych zamiast umów jest wciąż popularne. Dzięki temu firmy ponoszą znacznie niższe koszty. Na takie zmiany nie zgadzają się więc związki, w tym OPZZ i NSZZ Solidarność.

Inspektor bez sankcji

Wejście w życie propozycji rządu nie oznacza jednak, że PIP całkowicie straci prawo wnioskowania do pracodawcy, aby zawarł z daną osobą umowę o pracę.
- Podstawą takich działań nie będzie już art. 22 par. 11 k.p., lecz ogólna definicja stosunku pracy zawarta w art. 22 par. 1 - mówi Agnieszka Fedor, adwokat z Kancelarii Wierciński, Kwieciński, Baehr.
Podkreśla, że nie będzie to tak wyraźna podstawa prawna, jak ta zawarta w likwidowanym przepisie.
Zdaniem ekspertów wystąpienia PIP w sprawie zawierania umów o pracę wkrótce mogą być mniej skuteczne. Zgodnie z projektem inspektorzy nie będą bowiem mogli samodzielnie składać powództw o ustalenie istnienia stosunku pracy.
- Teraz pracodawca po otrzymaniu wniosku od PIP, aby zawarł umowę o pracę z osobą zatrudnioną na podstawie np. umowy zlecenia, wie, że jeśli tego nie zrobi, inspektor skieruje przeciwko niemu powództwo do sądu. Po zmianach inspektor nie będzie miał takiego prawa - mówi Andrzej Langer.
Zabraknie więc sankcji za niedostosowanie się do wystąpień inspektorów pracy. Dodajmy, że całkiem dolegliwej, bo sąd może nie tylko zobowiązać pracodawcę do zawarcia umowy o pracę, ale także nałożyć na nieuczciwego szefa mandat w maksymalnej wysokości 30 tys. zł.

Przymus czy prawo

Z opiniami tymi nie zgadzają się pracodawcy. Wskazują, że do sądów co roku trafia niewiele tego typu spraw. A po zmianie przepisów decyzja o złożeniu powództwa do sądu w sprawie ustalenia istnienia stosunku pracy będzie należeć do pracownika. Nie dojdzie więc do sytuacji, gdy wbrew własnej woli będzie on pracował na podstawie np. umowy zlecenia.
- Pracownicy mając świadomość, że pracodawca łamie ich prawa często godzą się na to w obawie przed utratą źródła utrzymania - mówi Anna Tomczyk, zastępca Głównego Inspektora Pracy.
Henryk Michałowicz z Konfederacji Pracodawców Polskich, podkreśla, że niektóre osoby mogą chcieć pracować na przykład jako zleceniobiorcy.
- Państwo nie powinno arbitralnie zmuszać wszystkich do zawierania umów o pracę - dodaje.
Dziś sama PIP przyznaje, że sprawy o ustalenie istnienia stosunku pracy wytoczone z powództwa inspektorów często są umarzane, bo pracownicy nie są zainteresowani kontynuowaniem postępowania. Część z nich boi się, że po zakończeniu procesu pracodawca ich zwolni.
- Ale na przykład tzw. samozatrudnieni bardzo często nie chcą zawierać umów o pracę, bo teraz płacą mniejsze podatki - mówi Agnieszka Fedor.

Rynek pracownika

Eksperci są zgodni, że wyniki kontroli PIP odzwierciedlają zmiany, jakie zachodzą na rynku pracy. Tak duży wzrost liczby umów o pracę zawieranych po wystąpieniach inspektorów oznacza, że coraz częściej firmy poprawiają warunki zatrudnienia nie tylko po to, aby uniknąć postępowań przed sądem, ale też aby zatrzymać pracowników.
- Same podwyżki płac już nie wystarczają, bo krajowe firmy będą pod tym względem i tak mniej konkurencyjne od zagranicznych - mówi Andrzej Langer.
PIP podkreśla, że wciąż jest wielu pracodawców, którzy świadomie zawierają umowy cywilnoprawne zamiast umów o pracę. Ryzykują, bo można w ten sposób znacznie obniżyć koszty związane z zatrudnieniem pracowników.
12 mln osób jest zatrudnionych na etatach
3,4 mln ma zawarte umowy na czas określony