Ośrodki pomocy społecznej sygnalizują, że podwyżka kryterium dochodowego oraz wprowadzenie zasady „złotówka za złotówkę” nie przełożyły się na wzrost liczby przyznawanych świadczeń.
DGP
1 października rozpoczął się nowy okres świadczeniowy w funduszu alimentacyjnym (FA), który przewiduje pomoc finansową dla osób nieotrzymujących należnych pieniędzy na dzieci. Wsparcie jest przyznawane tym rodzinom, w których dochód nie przekracza 900 zł na jedną osobę. Jednak mimo tego, że próg został podniesiony – jeszcze do końca września wynosił 800 zł – to z informacji przekazywanych przez ośrodki pomocy społecznej (OPS) wynika, że nie spowodowało to odwrócenia tendencji spadkowej w liczbie dzieci objętych świadczeniami z FA, jaka była obserwowana w poprzednich latach. Próg zamrożony był tak długo, że z systemu wypadło zbyt wiele rodzin – w momencie wprowadzania stanowił prawie 65 proc. płacy minimalnej, obecnie – niespełna 35 proc.

Mniej wniosków

Dalsze zmniejszanie się liczby uprawnionych do pieniędzy funduszu zostało odnotowane m.in. w Białymstoku, Katowicach, Rzeszowie i Lublinie.
– Do tej pory przyznaliśmy 1689 świadczeń z FA na nowy okres, podczas gdy w tym samym momencie 2019 r. mieliśmy ich 1821 – mówi Magdalena Suduł, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie (MOPR) w Lublinie.
Podobnie jest w Poznaniu i we Wrocławiu, w których od października pomoc finansową otrzymuje odpowiednio 1889 i 1722 dzieci, natomiast rok wcześniej było ich 2267 i 2098. Z kolei w Szczecinie wydanych zostało 1315 pozytywnych decyzji na nowy okres świadczeniowy – o 740 mniej niż w tym samym czasie 2019 r. W Gdańsku zaś decyzji przyznających pomoc z FA jest 1357 – rok temu było ich zaś 1528.
Jednocześnie gminy zwracają uwagę, że nie rozpatrzyły jeszcze wszystkich wniosków, bo na zakończenie postępowań w sprawie tych, które wpływały do nich w październiku i listopadzie, mają więcej czasu. W efekcie statystyki przyznanych świadczeń pewnie jeszcze pójdą w górę, ale nie będzie to znaczący wzrost.
– Wynika to z ogólnej liczby złożonych wniosków, których mamy mniej. W naszym przypadku od lipca, gdy rodzice mogli zacząć je składać, do połowy listopada wpłynęło ich o 10 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2019 r. – wskazuje Katarzyna Tynkowska, zastępca dyrektora Gdańskiego Centrum Świadczeń.
W Katowicach dotychczasowa liczba złożonych wniosków jest zaś niższa od tej sprzed roku o 15 proc.

Obniżona pomoc

Co ważne, oprócz wyższego progu dochodowego, od tego okresu świadczeniowego zaczęła w FA obowiązywać zasada „złotówka za złotówkę”. Dzięki jej stosowaniu szansę na uzyskanie pieniędzy na dzieci mają rodziny, w których kryterium nie jest przekroczone o dużą kwotę. Zgodnie z tą regułą, gdy dochód przewyższa próg o kwotę mniejszą niż kwota świadczenia z FA, wsparcie zostanie przyznane w formie różnicy między jej wysokością a tym, ile wyniosło przekroczenie. I chociaż wydawało się, że dzięki temu mechanizmowi więcej osób będzie mogło otrzymać pieniądze na dzieci, to okazuje się, że pomniejszonych świadczeń nie ma zbyt wiele.
– Na 736 świadczeń tych wypłacanych na podstawie zasady „złotówka za złotówkę” jest 23, choć spodziewaliśmy się, że będzie ich więcej – informuje Kamila Popiela, rzecznik Toruńskiego Centrum Świadczeń Rodzinie.
W Rzeszowie przyznano ich do tej pory 18, w Poznaniu 39, we Wrocławiu 41, a w Lubinie 70. Z kolei w Białymstoku decyzje w oparciu o zasadę „złotówka za złotówkę” stanowią 2,8 proc. wszystkich pozytywnych rozstrzygnięć, w Gdańsku 3,6 proc., a w Szczecinie 2,2 proc.
Co ciekawe, również w zasiłkach rodzinnych, gdzie ta reguła jest wykorzystywana od 2016 r., nie ma dużej liczby świadczeń wypłacanych na jej podstawie (w I półroczu br. 124 tys. miesięcznie na 1,7 mln zasiłków).

Stali klienci

Podstawową przyczyną tego, że podwyżka progu dochodowego połączona z wprowadzeniem mechanizmu „złotówka za złotówkę” nie spowodowała zwiększenia liczby wypłacanych świadczeń, jest to, że przez wiele lat kryterium było zamrożone. Od października 2008 r., kiedy ruszał FA w obecnej formule, aż do 30 września 2019 r. wynosiło bowiem 725 zł. Dopiero od października ub.r., czyli poprzedniego okresu świadczeniowego, próg wzrósł po raz pierwszy (do 800 zł), a od bieżącego po raz drugi. W tym samym czasie poprawiała się sytuacja dochodowa rodzin, bo rosły wynagrodzenia, w tym chociażby minimalna pensja, która jeszcze w 2008 r. wynosiła 1126 zł. W praktyce z roku na rok z systemu wsparcia wypadały kolejne rodziny i – podobnie jak ubiegłoroczna waloryzacja nie przełożyła się na wzrost liczby dzieci otrzymujących wsparcie z FA – wszystko wskazuje na to, że ten sam scenariusz powtórzy się teraz.
– Widzimy, że świadczenia z funduszu otrzymują przede wszystkim osoby, które nie osiągają żadnych dochodów, lub rodziny wielodzietne, gdzie można go podzielić przez większą liczbę osób. Natomiast rodzice, którzy zarabiają nawet niewiele więcej niż najniższe wynagrodzenie albo korzystają z ulgi podatkowej na dzieci podnoszącej ich dochód, przekraczają kryterium – podkreśla Marzena Szuleta, kierownik biura świadczeń rodzinnych Urzędu Miasta w Kaliszu.
Elwira Kochanowska-Pięciak, zastępca dyrektora MOPS w Rzeszowie, dodaje, że wśród świadczeniobiorców przeważają stali klienci, od lat korzystający z FA, a bardzo mało jest wniosków od nowych osób lub takich, które wracają po czasie, gdy nie spełniali progu dochodowego.
– Faktycznie mamy pojedyncze wnioski od zupełnie nowych osób. Przy czym może to być spowodowane nie tylko tym, że rodzice po swoich dochodach są w stanie stwierdzić, czy spełniają, czy przekraczają kryterium do FA, ale również brakiem informacji o jego podwyżce, bo nie była ona szeroko rozpowszechniana przez media – uważa Bogumiła Jastrzębska, kierownik działu świadczeń MOPS w Katowicach.