Gertruda Uścińska: W październiku każdego tygodnia zwolnień było o 100 tys. więcej. Pierwsze tygodnie listopada pokazały lekki spadek. Być może to już pierwsze efekty wprowadzanych obostrzeń.
Czy ZUS widzi tendencję wzrostową, jeśli chodzi o liczbę zwolnień lekarskich?
Ogólna liczba zwolnień lekarskich w październiku wyniosła 3,15 mln, co oznacza wzrost o 52 proc. w stosunku do września. W tym 2,91 mln wystawiono w związku z chorobą własną osoby ubezpieczonej. Tu jest największy wzrost w stosunku do poprzednich miesięcy. Nie widzimy znaczącego wzrostu liczby zwolnień z powodu opieki nad dzieckiem lub innym członkiem rodziny.
Czy spodziewacie się państwo, że liczba zwolnień lekarskich będzie dalej rosła?
Ogólna dynamika jest wzrostowa już od września. Jeszcze w sierpniu wystawiano 300 tys. zwolnień tygodniowo. We wrześniu było to 400 tys., a w październiku każdego tygodnia o 100 tys. więcej niż w poprzednim. Najcięższe są poniedziałki. Tylko 2 listopada wystawiono aż 256 tys. zwolnień. Pierwszy pełny tydzień listopada pokazał lekki spadek – do 717 tys. zwolnień. Ale początek poprzedniego tygodnia również odznaczał się lekkim spowolnieniem, co może oznaczać, że widzimy już pierwsze efekty wprowadzanych obostrzeń.
A jeśli chodzi o zwolnienia lekarskie wystawiane personelowi medycznemu? Część polityków sugeruje, że medycy uciekają na e-ZLA zamiast zajmować się pacjentami.
Na formularzach e-ZLA nie ma kodu zawodu, więc nie mamy dostępnych statystyk w podziale na lekarzy, pielęgniarki, położne, diagnostów, ratowników. We wrześniu lekarze wystawili pracownikom opieki zdrowotnej i pomocy społecznej 106 tys. zwolnień, a w październiku 231 tys., czyli ponad dwukrotnie więcej. Więc było to 6,5 proc., a w październiku 9 proc. wszystkich e-ZLA wystawionych z tytułu choroby własnej.
Co jest najczęstszą przyczyną zwolnień w przypadku personelu medycznego? Czy jest to COVID-19?
Zwolnienia z tego tytułu są oznaczane kodem klasyfikacji ICD – U07.1. Stanowiły one we wrześniu br. zaledwie 3 proc. zwolnień wystawionych pracownikom opieki zdrowotnej i pomocy społecznej. Zajmowały zatem szóstą lokatę na liście najczęstszych schorzeń tej branży. Na czole tej listy znajdowały się ostre zakażenia i zapalenia górnych dróg oddechowych, nosa, gardła. Kody J00 i J06 odpowiadały za 17 proc. zwolnień lekarskich dla tej grupy ubezpieczonych.
Inne częste przyczyny zwolnień w przypadku pracowników opieki zdrowotnej i pomocy społecznej to stany związane z ciążą (kod O26) – ok. 11 proc. we wrześniu i 5 proc. w październiku. Następnie zaburzenia korzeni rdzeniowych i splotów nerwowych (kod G54) – 5 proc. we wrześniu i 3 proc. w październiku. Kolejne to bóle grzbietu (kod M54) – 4 proc. we wrześniu i 2 proc. w październiku.
No to gdzie te zwolnienia z powodu COVID-19?
Trzeba wyjaśnić, że analizy statystyczne przeprowadzane przez ZUS dotyczą przede wszystkim zwolnień wystawionych osobom ubezpieczonym w ZUS. Wielu chorujących na COVID-19 to mogą być emeryci, renciści, rodziny osób ubezpieczonych, nieobjęci ubezpieczeniem chorobowym. Ponadto nie zawsze choremu jest potrzebne zwolnienie.
Od marca do września lekarze wystawili ogółem zaledwie 50 tys. zaświadczeń z tytułu COVID-19. Spośród tych zwolnień 18 proc. dotyczyło pracowników medycznych i pomocy społecznej. Jedna piąta to dość dużo. Poza tym odsetek ten może być pomniejszany przez pracowników pomocy społecznej, którzy występują w tej samej jednostce klasyfikacyjnej, co kadra medyczna.
Na większą skalę zwolnienia z powodu COVID-19 występują od października. Tylko w tym miesiącu wszystkim ubezpieczonym wystawiono aż 266 tys. zaświadczeń z tego tytułu. Spośród nich 19,5 proc. dotyczyło pracowników medycznych i pomocy społecznej. Można powiedzieć, że zwolnienia covidowe stanowiły 23 proc. ogółu, zajmując pierwszą lokatę na liście najczęstszych schorzeń tej branży.
Nawet te 266 tys. to wciąż mało. Z czego to wynika, skoro mamy dramatyczny wzrost zakażeń?
Obecnie na kwarantannie przebywa 405 tys. osób, a w izolacji 246 tys. Łącznie to 650 tys. osób, z których jedynie 68 proc. to osoby ubezpieczone w ZUS.
Większość osób chorych na COVID-19 nie otrzymuje zwolnienia lekarskiego, ponieważ nie jest im ono potrzebne. Podstawą do świadczeń z tytułu choroby oraz usprawiedliwieniem nieobecności w pracy jest obowiązek kwarantanny lub izolacji nakładany przez inspektora sanitarnego. Do niedawna ten obowiązek musiał być potwierdzony decyzją administracyjną, a obecnie ZUS sam pozyskuje z Centrum e-Zdrowia informacje o osobach, które objęto tymi środkami. Tych osób często nie będzie w bazie e-ZLA. Zwolnienia są zwykle wystawiane, kiedy już ktoś trafi do szpitala, a także oczywiście przez lekarzy, ale tylko jeśli choroba zostanie potwierdzona testem. Należy także przypuszczać, że COVID-19 jest prawdziwą przyczyną pewnej liczby zwolnień lekarskich wystawianych z tytułu chorób górnych dróg oddechowych. Trudno jednak oszacować skalę tego zjawiska.
A jak to wygląda w edukacji?
W edukacji również mieliśmy duży wzrost zachorowań. We wrześniu pracownikom tej branży wystawiono 155 tys. zwolnień lekarskich, a w październiku już 330 tys., czyli tu również wzrosły ponad dwukrotnie. Zwolnienia wystawione pracownikom edukacji stanowiły we wrześniu 9,5 proc. wszystkich e-ZLA z tytułu choroby własnej, a w październiku br. 13 proc.
A jeżeli chodzi o powody tych zwolnień? Na co nauczyciele chorują najczęściej?
Podobnie jak personel medyczny na choroby górnych dróg oddechowych, w tym ostre zapalenia i zakażenia nosa, gardła, zatok. W przypadku pracowników edukacji jednostki chorobowe z kodami J00, J01, J02 i J06 odpowiadały we wrześniu za prawie 40 proc. wszystkich zwolnień tej branży. Za 8 proc. e-ZLA odpowiadały stany związane z ciążą. Dopiero na dziesiątym miejscu, po chorobach układów kostnego, oddechowego, zaburzeniach psychicznych, 1 proc. zwolnień związany był z COVID-19. Z kolei w październiku choroby dróg oddechowych wciąż powodowały 38 proc. zwolnień, jednak COVID-19 zajmował już trzecią pozycję – 13 proc. zwolnień dla tej branży.
Na ile jesteście państwo w stanie zweryfikować, które z tych zwolnień są wystawiane nieprawidłowo, nie chcę powiedzieć „na lewo”?
Kontrolujemy prawidłowość wystawiania zwolnień lekarskich zarówno na wniosek pracodawców, jak i z własnej inicjatywy. Mamy wypracowany katalog kryteriów, według których typujemy e-ZLA do kontroli. Aby była jasność, nie mamy specjalnych zasad w stosunku do zwolnień wystawianych pracownikom opieki zdrowotnej czy edukacji. To się odbywa na zasadach ogólnych.
Jakie zwolnienia idą do kontroli w pierwszej kolejności?
Takie, które budzą nasze wątpliwości ze względu na np. zbyt długi okres niezdolności do pracy z tytułu określonego schorzenia. Po drugie zwolnienia ubezpieczonych, którzy często korzystają z krótkotrwałych zwolnień albo którzy otrzymują je z tytułu choroby naprzemiennie ze zwolnieniami na sprawowanie opieki nad członkiem rodziny. Również kontrolujemy zwolnienia osób uzyskiwane od różnych lekarzy z tytułu innych schorzeń. Sprawdzamy zwolnienia osób, które nie stawiają się na wezwanie do badania przed lekarzem orzecznikiem ZUS albo którym już w przeszłości skróciliśmy zwolnienie. Również zwolnienia wystawiane przez lekarzy z bardzo odległych miejsc w stosunku do osoby ubezpieczonej albo z tytułu tej samej choroby wystawione po przerwie dłuższej niż 60 dni, ponieważ taka przerwa powoduje powstanie nowego okresu zasiłkowego.
A czy więcej pracodawców z zakresu ochrony zdrowia prosi o kontrolę zwolnień lekarskich?
W październiku br. nie zaobserwowaliśmy wzrostu w tym zakresie. Jako ZUS zawsze jesteśmy jednak gotowi wesprzeć płatników składek w kontroli zarówno prawidłowości wystawania, jak i wykorzystywania e-ZLA.
Ile zwolnień lekarskich w ogóle zostało przez ZUS podważonych?
Od marca do września br. skontrolowaliśmy 189 tys. wystawionych e-ZLA. W wyniku tych kontroli skróciliśmy 2,2 tys. Dla porównania w całym ubiegłym roku skróciliśmy 15 tys. Kwota cofniętych zasiłków chorobowych z tego tytułu to 2,2 mln zł. Na dodatek pięciu lekarzom cofnęliśmy upoważnienie do wystawiania zwolnień. W całym ubiegłym roku odzyskaliśmy 8,5 mln zł.
Warto zaznaczyć, że kontrolujemy także sposób wykorzystywania zwolnienia lekarskiego przez osoby ubezpieczone. Jego celem jest bowiem odzyskanie zdolności do pracy. W pierwszym półroczu tego roku kontrola dotyczyła 42 tys. osób w związku z nieprawidłowym wykorzystaniem ZLA. W przypadku 6,6 tys. osób cofnęliśmy zasiłki na łączną kwotę 10,1 mln zł.
Czy na podstawie tych wszystkich danych uprawnione jest mówienie przez polityków, że personel medyczny unika pracy, ucieka na zwolnienia lekarskie?
Nie mamy w ZUS danych, które by pokazywały masowe zwolnienia lekarskie z tytułu COVID-19.
Czyli namawiamy do większej odpowiedzialności za słowa?
Za swoje słowa zawsze trzeba być odpowiedzialnym.
Mamy obecnie do czynienia z kolejnymi obostrzeniami w prowadzeniu działalności, w praktyce to kolejny lockdown. Na ile ZUS jest gotowy na jego drugą odsłonę? Czy może się on odbić na finansach zakładu?
Od lipca polepszyły nam się miesięczne wpływy składkowe do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Są one o ok. 6 proc. wyższe niż ubiegłym roku. Od kwietnia do czerwca przysługiwało zwolnienie ze składek, które oczywiście oznaczało, że 8,4 mld zł nie płynęło do FUS z tego tytułu. Druga fala ograniczeń w funkcjonowaniu gospodarki oczywiście też może nieco utrudnić sytuację, ale wypłata emerytur, rent i zasiłków jest bezpieczna, m.in. dzięki finansowaniu z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.
W realizacji jest tzw. piąta tarcza, dzięki której przedsiębiorcy z branży turystycznej też mogą nie płacić przez miesiąc składek.
Tak, ale to rozwiązanie dotyczy tylko niektórych branż, a nie wszystkich płatników. Poza tym szykujemy się już na tarczę szóstą. Ona też obejmie tylko wybrane branże. Są też przewidziane warunki spadku przychodów i to nie o 15 proc., jak na wiosnę, ale 40–75 proc. To zupełnie inna skala. Tamte rozwiązania pomogły ok. 2 mln firm i ochroniły 6,5 mln miejsc pracy.
Mamy jednak zamknięte galerie handlowe, kina, teatry, muzea. W zasadzie jesteśmy w punkcie wyjścia, w którym byliśmy w połowie marca. Skala pomocy będzie musiała być znacznie większa.
Jeżeli rząd przedstawi kolejne propozycje, będziemy to analizować. Na razie jesteśmy osaczeni wzrostem zachorowań, nie tylko z powodu COVID-19. Ubezpieczeni nie pracują również z powodu innych infekcji. Mamy też sezon grypowy.
Tylko to nie jest powodem lockdownu. Nie jest nim nieżyt górnych dróg oddechowych, ale COVID-19. Jak się okazuje, na którymś miejscu, jeżeli chodzi o zwolnienia lekarskie, ale jednak rząd podejmuje takie, a nie inne decyzje, co się odbija na gospodarce.
Oczywiście, ale być może bez ograniczeń w sferze gospodarczej COVID-19 królowałby również w statystyce zwolnień. Mogę tylko powtórzyć, że jeżeli rząd przedstawi kolejne pomysły na wsparcie firm, będziemy je dla niego oceniać pod kątem skutków finansowych krótko- i długookresowych. Ale trzeba pamiętać, że wszystkie te rozwiązania oznaczają dodatkowe zobowiązania dla państwa. Opanowanie tych zobowiązań zajmie zapewne lata.
Mogą one być nie do udźwignięcia dla państwa? Również dla finansów ZUS?
Zależy, jakie decyzje podejmie rząd. To wszystko musiałoby być starannie przeanalizowane, policzone: na jaki okres takie wsparcie, do kogo adresowane i czy to byłaby recepta na to, żeby przetrwać i w efekcie wrócić za jakiś czas do normalności. Obecnie jesteśmy na etapie prac nad szóstą tarczą. Jest ona w trakcie procedowania legislacyjnego. Natomiast, czy będziemy pracować nad siódmą, ósmą, dziewiątą, dziesiątą tarczą? Zobaczymy, co przyniosą najbliższe tygodnie i miesiące oraz jakie będą oczekiwania. My w ZUS i tak od marca pracujemy dzień i noc.