Dodatkowe świadczenie opiekuńcze nie przysługuje osobom zaangażowanym w zwalczanie pandemii. W teorii ich dzieciom trzeba zorganizować opiekę w szkołach. W praktyce ci rodzice mogą zostać i bez pomocy, i bez zasiłku.
DGP
Dodatkowy zasiłek opiekuńczy został wprowadzony jako świadczenie szczególne ustawą z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. z 2020 r. poz. 374 ze zm.). W czasie epidemii miał on umożliwić rodzicom sprawowanie osobistej opieki nad dziećmi. Co istotne, nie wliczał się do limitu 60 dni zasiłku opiekuńczego w roku kalendarzowym przyznawanego na zasadach ogólnych. Jego wypłata była możliwa z przerwami do 20 września.
Znaczący wzrost zakażeń wymusił jednak wprowadzenie przez rząd kolejnych obostrzeń, w tym przejście wszystkich uczniów (co do zasady) na nauczanie zdalne. W konsekwencji m.in. rodzicom dzieci do lat ośmiu od 9 listopada przysługuje dodatkowe świadczenie. Okazuje się jednak, że nie wszystkim.

Nie dla medyków

Zasiłek nie należy się osobom zatrudnionym w podmiotach wykonujących działalność leczniczą oraz realizujących zadania publiczne w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 – potwierdza Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS.
Na mocy rozporządzenia ministra edukacji i nauki z 5 listopada 2020 r. w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 (Dz.U. poz. 1960) szkoła musi bowiem zorganizować opiekę dzieciom osób, które znalazły się na pierwszej linii walki z koronawirusem.
– Zakładamy, że te regulacje będą stosowane i szkoły zapewnią opiekę tym dzieciom. W takim przypadku dodatkowy zasiłek opiekuńczy rodzicom nie będzie przysługiwał – mówi Paweł Żebrowski. Jak zaznacza, na jego wypłatę nie będą też mogły liczyć osoby, które same zdecydują, że nie chcą posłać dziecka do świetlicy, chociaż formalnie mają taką możliwość.
Z tych względów rozszerzony został wzór oświadczenia potrzebnego do uzyskania dodatkowego zasiłku opiekuńczego. Każda wnioskująca o nie osoba musi wskazać, czy jest zatrudniona w placówce medycznej lub realizuje zadania w związku ze zwalczaniem COVID-19. Paweł Żebrowski zwraca przy tym uwagę, że oświadczenie opiera się na zasadzie zaufania do obywatela. Nie oznacza to jednak, że ZUS nie może sprawdzić, czy dane tam zawarte są prawdziwe.
– W razie wątpliwości wszczynane jest postępowanie wyjaśniające. Zakład zawsze może zwrócić się do placówki lub płatnika składek z prośbą o potwierdzenie zawartych w oświadczeniu informacji – przypomina.

Niedźwiedzia przysługa

Okazuje się jednak, że wielu rodziców zostało zaskoczonych taką interpretacją ZUS. Niektórzy zostali z dziećmi w domu, bo byli pewni, że skoro szkoła jest zamknięta, to zasiłek im się należy. Lekarze zwracają też uwagę, że nie wszystkie szkoły wywiązują się z obowiązku zapewnienia opieki ich dzieciom.
– Sprawa nie jest oczywista. Dodatkowy zasiłek (jak i zasiłek opiekuńczy na zasadach ogólnych) przysługuje bowiem wtedy, kiedy rodzic musi zająć się dzieckiem. Więc jeżeli jego pociecha pójdzie do świetlicy, to nie należy się mu to świadczenie. Jeżeli jednak dziecko, decyzją rodzica, zostanie w domu (chociaż ma możliwość skorzystania z opieki w szkole), sprawa wcale nie jest taka jednoznaczna – mówi dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji UW.
Wskazuje, że kluczowe jest pojęcie zamknięcia szkoły, które uprawnia do wypłaty świadczenia z tytułu opieki. Nie jest ono bowiem zdefiniowane w prawie oświatowym. Mowa jest o nim jedynie w przepisach dotyczących świadczeń. A zatem to na gruncie ubezpieczeń trzeba nadać znaczenie temu pojęciu.
– Uważam, że ograniczenie funkcjonowania placówki tylko do świetlicy nie powinno być utożsamiane z otwarciem szkoły. Dlatego możliwość posłania do świetlicy dziecka nie powinna wpływać na prawo do zasiłku. Jedynie faktyczne skorzystanie z tej możliwości może pozbawić świadczenia – ocenia dr Lasocki.
Podkreśla, że nie słyszał o obowiązku szkolnym posyłania dzieci do świetlicy. Tym bardziej że nauczanie odbywa się zdalnie, ale nie w takich miejscach.
– Miało to być ułatwienie dla osób, które walczą z epidemią. Niestety okazało się niedźwiedzią przysługą – wskazuje.
Jeszcze bardziej stanowczo wypowiada się mec. Karolina Podsiadły-Gęsikowska, adwokat z kancelarii adwokacko-radcowskiej Podsiadły-Gęsikowska, Powierża.
– Uważam, że obecnie nie ma podstawy prawnej do wykluczenia medyków z dodatkowego zasiłku opiekuńczego, jeśli spełniają przesłanki do jego otrzymania. Należą do nich zamknięcie placówki, do której uczęszcza dziecko, choroba niani lub dziennego opiekuna oraz sytuacje, kiedy placówka jest otwarta, ale nie ma możliwości zapewnienia opieki z powodu ograniczonego funkcjonowania – wskazuje. Jak przekonuje, obecnie nie ma wątpliwości, że szkoły zostały zamknięte.
Ekspertka zwraca jednocześnie uwagę, że zasiłek przyznawany jest w trybie i na zasadach określonych w ustawie o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 870). Określa ona w art. 34 jeden wyjątek, kiedy świadczenie nie przysługuje. Chodzi o sytuację, gdy poza ubezpieczonym są inni członkowie rodziny, pozostający we wspólnym gospodarstwie, mogący zapewnić opiekę dziecku. Dlatego, w jej ocenie, fakt, iż medycy otrzymali możliwość powierzenia opieki nad dzieckiem szkole, nie powinien oznaczać, że jeśli z tego prawa nie skorzystają, to nie będą mogli skorzystać z zasiłku.
Doktor Lasocki sugeruje rodzicom, którzy w takiej sytuacji otrzymają decyzję odmawiającą prawa do zasiłku, skorzystanie z drogi sądowej.