"Skandalem" i "kompletną bujdą" osoby z niepełnosprawnościami i ich matki nazwali we wtorek przedstawioną przez minister rodziny Marlenę Maląg informację nt. funkcjonowania programu "Za życiem". Rząd nie ma pojęcia o sytuacji osób z niepełnosprawnościami - ocenił Andrzej Sucholewski.

Minister Maląg przekonywała we wtorek przed południem w Sejmie, że program "Za życiem" to "kompleksowa oferta wsparcia dla rodzin z osobami niepełnosprawnymi", która obejmuje m.in. wszechstronną opiekę nad kobietą i dzieckiem w czasie ciąży i po porodzie, pomoc w zakresie wczesnego wspomagania rozwoju dziecka. Wskazała, że nakłady na wsparcie osób z niepełnosprawnościami w 2015 r. wynosiły ponad 15 mld, a w 2020 r. jest to ponad 27 mld zł.

Przedstawioną przez szefową MRiPS informację skrytykowali we wtorek uczestnicy sejmowego protestu osób niepełnosprawnych sprzed dwóch lat: posłanka KO Iwona Hartwich, Andrzej Sucholewski i jego mama Teresa oraz Adrian Glinka wraz ze swoją matką Anną.

"To, co ja dzisiaj usłyszałam od minister Maląg, w tym nie było ani słowa prawdy. To jest kłamstwo - nie mamy żadnej pomocy; wręcz przeciwnie - ograbili nas z Funduszu Solidarnościowego, zabrali nam pieniądze na opiekę, zabrali nam pieniądze na opiekę wytchnieniową, nie mamy żadnej pomocy - ani psychologicznej, ani finansowej, ani fizycznej, praktycznej. Żadnej" - przekonywała Anna Glinka na konferencji prasowej.

Wtórowali jej: syn Adrian i Andrzej Sucholewski. "To, co się dzisiaj stało, pokazuje hipokryzję rządu PiS, który mówi, że jest taka wielka pomoc. Nie ma żadnej pomocy, nie ma turnusów rehabilitacyjnych, musimy dalej żyć za 1025 zł renty socjalnej; 500 plus nie jest bezwarunkowo, trzeba stawiać się na komisję. Ile razy można na komisji orzeczniczej mówić o swojej niepełnosprawności?" - pytał Sucholewski.

Informację zaprezentowaną przez minister Maląg nazwał "skandalem". "Tam nie było ani jednego słowa prawdy, oni nie mają pojęcia o sytuacji osób z niepełnoprawnościami" - ocenił. Przekonywał, że jego niepełnosprawność ma wpływ nie tylko na jego życie, ale również całej jego rodziny. "Zachęcam wszystkich posłów PiS, by się przeszli do hospicjum, czy żeby się zaopiekowali chociaż przez tydzień osobą z niepełnosprawnością. To jest praca 24 godziny na dobę" - zaznaczył Sucholewski. Jak dodał, są rodzice, którzy od 50 lat nie mieli urlopu, ponieważ całe życie poświęcili na opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem.

Andrzej Glinka określił wypowiedzi szefowej MRiPS jako "kompletną bujdę". "Z żadnym jej słowem się nie zgadzam. Rząd powinien podać się do dymisji, bo z takimi obywatelami jak my, sobie nie radzi" - powiedział.

Zarzucił ponadto rządowi, że również w trudnym okresie pandemii pozostawił osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunów bez odpowiedniej pomocy. "Nasze mamy są dla nas przyjaciółkami, asystentkami, pielęgniarkami, wszystkim, co możliwe. W pewnym momencie człowiek już nie wie co ma myśleć - uśmiechać się czy płakać. Czasami wstyd mi, że jestem Polakiem" - powiedział Glinka.

Obaj mężczyźni i ich matki poparli trwające od zeszłego czwartku protesty przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r., dopuszczający przerwanie ciąży w sytuacji ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu jest niezgodny z konstytucją. "To jest hańba, popieram kobiety, bo ja też chcę się czuć jako pełnoprawny obywatel. Chcę, żeby Polska mnie traktowała tak, jak innych obywateli tego kraju. Ja też czuję, decyduję, mam swoją godność i chcę, żeby kobiety walczyły o swoją godność i swoje prawa" - oświadczył Sucholewski.

Iwona Hartwich po raz kolejny wyraziła oburzenie, że uczestnikom wtorkowej konferencji odmówiono przed południem wstępu do Sejmu.