Zdaniem wojewody śląskiego miejsce odprowadzania podatku nie powinno decydować o dostępie do bonu żłobkowego. Inni nie widzą w tym warunku nic złego.
DGP
Coraz więcej samorządów decyduje się na wprowadzenie dodatkowych form wsparcia dla rodzin z dziećmi i finansowanie ich z własnych pieniędzy. Zwykle ich uzyskiwanie jest uzależnione od spełnienia określonych przesłanek, które są wskazywane w uchwale radnych. Niektóre z nich są jednak kwestionowane przez wojewodów, którzy uznają, że wymogi stawiane przez gminy są bezprawne, choć nie zawsze są w tej kwestii jednomyślni.

Zaskakująca ocena

Przyznawanie dodatkowej pomocy finansowej odbywa się na podstawie przepisów ustawy z 28 listopada 2003 r. o świadczeniach rodzinnych (tj. Dz.U. z 2020 r. poz. 111 ze zm.). Co do zasady gmina ma do wyboru trzy rozwiązania:
  • może podwyższyć kwoty dodatków do zasiłku na dziecko,
  • przyznawać swoje becikowe,
  • ustanowić nowe, inne od tych ogólnopolskich, świadczenie dla rodziny.
W tym ostatnim przypadku bardzo często przyjmuje ono formę bonu żłobkowego, z którego rodzice mogą pokryć koszty opłaty za pobyt dziecka w prywatnym żłobku lub klubie dziecięcym.
Takie świadczenie pod koniec sierpnia zostało ustanowione przez radę gminy Chełm Śląski. W uchwale zapisano, że bon przysługuje osobom, które mieszkają na terenie samorządu, pracują lub wykonują inną pracę zarobkową, nie przebywają na urlopie macierzyńskim ani wychowawczym, mają podpisaną umowę z podmiotem prowadzącym żłobek lub klub dziecięcy oraz dokonali ostatnio rozliczenia z podatku dochodowego w Urzędzie Skarbowym w Tychach – ze wskazaniem jako miejsca zamieszkania Chełmu Śląskiego.
Ten właśnie warunek wzbudził zastrzeżenia wojewody śląskiego, który w rozstrzygnięciu nadzorczym z 25 września br. stwierdził nieważność uchwały w całości. Jego zdaniem radni bezpodstawnie zawęzili krąg osób uprawnionych do uzyskania bonu, bo zgodnie z art. 22b ustawy takie świadczenie jest ustanawiane dla osób zamieszkałych na terenie gminy. Co więcej, różnicowanie dostępu do świadczeń rodzinnych ze względu na miejsce rozliczania podatku dochodowego narusza zasadę równości wobec prawa i stanowi działanie dyskryminacyjne.
Co ciekawe, wymóg związany z odprowadzaniem podatku na rzecz gminy przyznającej bon jest powszechnie stosowany w innych samorządach, które postanowiły go wypłacać. Tak jest m.in. w Warszawie, Gdańsku, podwarszawskich Izabelinie i Markach, a wojewodowie, którzy weryfikowali przyjęte przez ich radnych uchwały, nie dostrzegli jego sprzeczności z prawem.
– Jest to o tyle zaskakujące, że ten warunek zwykle obowiązuje nie tylko w odniesieniu do lokalnych świadczeń, lecz także do samorządowych Kart Dużej Rodziny – mówi Magdalena Rogalska-Kusarek, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Markach.
Dodaje, że bon jest finansowany z budżetu miasta, na który składają się wpływy z podatków płaconych przez mieszkańców, więc tym bardziej jest zasadne, aby służył tym, którzy się do tego dokładają.
– Byliśmy zdziwieni rozstrzygnięciem wojewody, ale postanowiliśmy się do niego dostosować i we wrześniu podjęta została nowa, poprawiona uchwała. Zależało nam przede wszystkim na tym, aby rodzice mogli jak najszybciej skorzystać z bonu, a składanie skargi do sądu i czekanie na wyrok bardzo by to opóźniło – wyjaśnia Celina Ganobis, sekretarz Urzędu Gminy Chełm Śląski.

Meldunek niepotrzebny

O ile wśród wojewodów nie ma jednolitego stanowiska w zakresie tego, czy dodatkowe wsparcie można uzależniać od tego, gdzie odprowadzany jest podatek, o tyle inaczej wygląda to w sytuacji wprowadzania przez gminy wymogu posiadania przez członków rodziny zameldowania na jej terenie. W ciągu ostatnich lat ten warunek był uznawany za niezgodny z przepisami ustawy o świadczeniach rodzinnych m.in. przez wojewodę małopolskiego w stosunku do uchwały radnych Wadowic dotyczącej gminnego becikowego oraz wojewodę mazowieckiego wobec uchwały gminy Józefów (to samo świadczenie).
Ostatnio ten sam błąd wytknął wojewoda wielkopolski radnym Kleczewa, którzy wprowadzili świadczenie pod nazwą „Bilet plus dla ucznia” dla rodziców mających dzieci dojeżdżające transportem publicznym do szkół ponadpodstawowych. W uchwale jako jeden z warunków zawarty został wymóg zameldowania na terenie gminy.
W ocenie organu nadzoru kryterium zameldowania jest sprzeczne nie tylko z art. 22b ustawy o świadczeniach rodzinnych, która mówi wprost o ustanawianiu wsparcia dla rodzin mieszkających na terenie działania gminy, lecz także z przepisami ustawy o samorządzie gminnym, z których wynika, że to fakt zamieszkania, a nie zameldowania, determinuje przynależność do wspólnoty samorządowej. W efekcie wojewoda wielkopolski, rozstrzygnięciem nadzorczym z 7 sierpnia br., unieważnił zapis uchwały o posiadaniu meldunku.

Nierozstrzygnięty spór

Wśród przesłanek, które muszą być spełnione do uzyskania dodatkowego świadczenia, duże kontrowersje budzi ta, którą muszą spełnić rodzice mieszkający w Nysie. Jak pisaliśmy wielokrotnie na łamach DGP, miasto wprowadziło bon wychowawczy na każde drugie i kolejne dziecko w wieku 1‒6 lat. Problem w tym, że pierwszeństwo w dostępie do tego świadczenia mają rodzice będący małżeństwem.
Do tej pory radni Nysy podjęli cztery uchwały w sprawie bonu i na wszystkie wpłynęły skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu (ostatnią, pochodzącą z 2019 r., zaskarżył wojewoda opolski). Za każdym razem sąd orzekał, że preferowanie małżeństw narusza konstytucyjną zasadę równego traktowania, bo dyskryminuje dzieci wychowywane przez samotnych rodziców oraz osoby w związkach nieformalnych. Miasto na te cztery wyroki złożyło jednak skargi kasacyjne do NSA i zapowiedziało, że dopóki nie zapadnie rozstrzygnięcie w ich sprawie, będzie stosować przywileje dla małżeństw. Na razie żadna ze skarg nie została rozpatrzona przez NSA, a w rozpoczętym 1 października naborze wniosków o bon wychowawczy na nowy okres jego wypłaty sporne kryterium cały czas obowiązuje.