W państwie prawa jest przepis, którego nie da się stosować, bo jego skutkiem byłoby m.in. przyznanie zatrudnionym nieuzasadnionego bonusu w czasach epidemii.
Wdobie koronawirusa trzeba wykazać zrozumienie dla przepisów tworzonych naprędce, gdy liczy się czas, a cel jest szczytny – wsparcie pracodawców, których sytuacja finansowa w związku z COVID-19 uległa pogorszeniu. Dobrze by jednak było, gdyby prawodawca, naprawiając własne błędy, nie psuł przepisów jeszcze bardziej.
A tak się składa, że w miarę przyjmowania i wprowadzania w życie kolejnych tarcz antykryzysowych nasz ustawodawca nie tylko nie uczy się na własnych błędach, ale jeszcze je pogłębia. Do takiego wniosku możemy dojść, gdy porównamy dwa dofinansowania do wynagrodzeń pracowników – jedno wynikające z tarczy 1.0 i drugie, tworzone na wzór tego poprzedniego, z tarczy 4.0. Czyli – odpowiednio – z art. 15g i 15gg ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. poz. 374 ze zm.) wprowadzone nowelizacjami z 31 marca 2020 r. (Dz.U. poz. 568) oraz z 19 czerwca 2020 r. (Dz.U. poz. 1086).
W odniesieniu do tarczy 1.0 chodzi o dofinansowanie wypłacane z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, które przysługuje na pracowników objętych przestojem ekonomicznym albo obniżonym wymiarem czasu pracy (art. 15g specustawy). Natomiast dotacja z tarczy 4.0, również z FGŚP, może być przyznana na pracowników nieobjętych przestojem, przestojem ekonomicznym albo obniżonym wymiarem etatu (art. 15gg specustawy o COVID-19) – wprowadzono ją bowiem po to, by skorzystały z niej te firmy, które nie miały na to szansy na podstawie poprzedniej regulacji.
Problem dotyczy zaś pozornie niewinnej regulacji, która nakazuje wypłacić pracownikom uzyskane na nich świadczenia z tytułu dofinansowania. W przypadku tej nowszej dotacji mówi o tym wprost art. 15gg ust. 15 specustawy o COVID-19, który stanowi: „Świadczenia, o których mowa w ust. 1, podmiot, o którym mowa w ust. 1, wypłaca pracownikom po potrąceniu składek na ubezpieczenia społeczne…”. Na tej regulacji skupimy się w pierwszej kolejności. Przepis jest jasny i nie budzi wątpliwości, a wobec tego należałoby wykładać go literalnie – w efekcie pieniądze uzyskane z FGŚP trzeba by wypłacić pracownikom. Problem w tym, że w wielu przypadkach się nie da. A w zasadzie we wszystkich powadzi to do kuriozalnych efektów.

Gdyby tak przepis zastosować…

Przede wszystkim absurd przepisu, zgodnie z którym świadczenia powinny być wypłacone pracownikom, polega na tym, że w efekcie takiej wypłaty zatrudnieni otrzymaliby dodatkowe pieniądze. Tyle tylko, że w przypadku dotacji z art. 15gg tacy pracownicy, na których to dofinansowanie przysługuje, ani nie mają ani obniżonych etatów, ani nie są na przestoju – a więc zarabiają co do zasady normalnie (inaczej jest w przypadku innych dofinansowań z tarcz antykryzysowych, w tym tego z art. 15g). Gdyby więc zastosować w praktyce art. 15gg ust. 15, to pracownicy otrzymaliby coś w rodzaju bonusu, który nie rekompensowałby żadnej straty, bo ich wynagrodzenia nie zostały obniżone. Natomiast pracodawca, mimo że poniósł straty finansowe (odnotowanie spadku obrotów jest warunkiem uzyskania dotacji) – nie mógłby z tych pieniędzy skorzystać.
Byłoby to również szczególnie niesprawiedliwe względem pracowników objętych przestojem lub obniżonym wymiarem czasu pracy, zwłaszcza w sytuacji, gdy np. dany pracodawca poprzednio skorzystał z dotacji z art. 15g tylko na niektórych z nich. To by bowiem oznaczało, że – w tym samym czasie – pracownicy, na których skorzystano z dotychczasowej dotacji mają obniżone wynagrodzenia (w przypadku przestoju nawet o połowę, a przy zmniejszeniu wymiaru etatu proporcjonalnie do tego zmniejszenia), natomiast osoby, którym wypłacono świadczenia na podstawie art. 15gg, nie tylko nie poniosłyby uszczerbku na dotychczasowym wynagrodzeniu, ale jeszcze dostałyby ekstra pieniądze.
Co więcej, zastosowanie regulacji z art. 15gg w niektórych przypadkach oznaczałoby, że pracodawca powinien się wstrzymać z wypłatą należności dla pracownika, bowiem właśnie tej dotowanej części jego wynagrodzenia nie powinien wypłacać, dopóki nie dostanie pieniędzy z funduszu. Zakładamy przy tym, że świadczenia uzyskane na tej podstawie trzeba tutaj traktować tak samo jak wynagrodzenia. Zgodnie zaś z kodeksem pracy wynagrodzenia trzeba wypłacić nie później niż w ciągu pierwszych 10 dni następnego miesiąca kalendarzowego. A to by oznaczało, że jeśli wynagrodzenia są płatne np. do końca lipca, a dofinansowanie zostałoby wypłacone w sierpniu, to dopiero w tym miesiącu ową dotowaną część wynagrodzenia można by przekazać pracownikom. W ten sposób naruszylibyśmy zatem przepisy kodeksu pracy. Z drugiej strony, gdyby przyjąć, że omawiane świadczenia nie są wynagrodzeniem, to dylemat objawi się w praktyce w przypadku wprowadzonego wcześniej dofinansowania z art. 15g, czyli na pracowników będących na przestoju lub mających obniżony czas pracy. W ich przypadku niewypłacenie środków z FGŚP w terminie wypłaty wynagrodzeń byłby szczególnie odczuwalny, bo mają oni obniżone wynagrodzenia.
Problem jest niebagatelny, bo jak wskazują dotychczasowe doświadczenia z pobieraniem tych dofinansowań, niektórzy przedsiębiorcy na ich wypłatę czekali nawet trzy miesiące. A właściwie byłby, bo… wszyscy pytani przez nas prawnicy i pracodawcy zgodnie uznają, że stosować przepisu nie należy. Tak po prostu. Bo – jak podkreślają w rozmowach – po prostu się nie da, bo to absurd. Prawnicy stwierdzają, że regulacji tej nie można traktować dosłownie i można się tylko domyślać, jaki był zamysł ustawodawcy przy jego uchwalaniu. Innymi słowy: przepis trzeba czytać tak, że dofinansowanie przysługuje pracodawcy i ma ono zmniejszyć ciężar ponoszonych przez niego kosztów wynagrodzeń, jednak ani nie trzeba go wypłacać pracownikom, ani tym bardziej czekać z wypłatą części pensji na jego otrzymanie. Czyli, ni mniej, ni więcej, świadczenia nie powinny być wypłacane pracownikom, ale de facto korzysta z nich pracodawca.
Do podobnych wniosków dochodzono już wcześniej w przypadku dofinansowania z tarczy 1.0, czyli z art. 15g specustawy o COVID-19 – choć w tym przypadku sprawa jest prostsza i odmowa stosowania przepisu ma silniejsze podstawy. Przede wszystkim, choć art. 15g specustawy nie wspomina ani słowem o wypłacie dotacji pracownikom, to jednocześnie odsyła do ustawy z 11 października 2013 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z ochroną miejsc pracy (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 669). Ta zaś w art. 12 stanowi, że przedsiębiorca niezwłocznie wypłaca świadczenia pracownikom. Jednakże art. 15g specustawy zastrzega, że regulacje ustawy z 2013 r. stosuje się odpowiednio – a więc tam, gdzie zwyczajnie nie pasują do „tarczowego” dofinansowania, stosować ich nie trzeba. Z taką sytuacją mamy właśnie do czynienia. Odpowiednie stosowanie przepisu w pewnych przypadkach oznacza bowiem również jego niestosowanie w ogóle (na co wskazuje zarówno doktryna prawa, jak i orzecznictwo sądów – por. m.in. uchwały SN z 6 grudnia 2000 r., sygn. III CZP 41/00, oraz z 23 sierpnia 2006 r., sygn. III CZP 56/06).
A to oznacza, że w przypadku dotacji z art. 15g specustawy możemy legalnie i w sposób uzasadniony nie stosować przepisu nakazującego wypłatę świadczeń pracownikom, bo konstrukcja przepisów opiera się na odesłaniu i odpowiednim stosowaniu (czy raczej niestosowaniu) regulacji ustawy z 2013 r. Poza tym nie bez znaczenia jest to, że w ustawie o ochronie miejsc pracy jest inny mechanizm wypłaty dotacji (przyjęty w okresie poprzedniego spowolnienia gospodarczego). W związku ze świadczeniami, o których tam mowa, pracownikom wypłaca się tylko minimalne wynagrodzenie – a wobec tego wypłacane są im również świadczenia z FGŚP będące uzupełnieniem wynagrodzenia.
W przypadku dofinansowania z art. 15gg specustawy na argument o odpowiednim stosowaniu powołać się już nie można, bo przepis wyraźnie i wprost mówi o wypłacie wynagrodzeń pracownikom. Wygląda więc na to, że tworząc tarczę 4.0, ustawodawca chciał wyeliminować kłopotliwe odesłanie do ustawy z 2013 r. Przeniósł więc – jak się wydaje – kilka zapisów z tego aktu prawnego do regulacji art. 15gg. I w ten sposób osiągnął efekt gorszy od poprzedniego.

Zwrot środków

Konkluzja jest taka, że w przypadku obydwu wynagrodzeń nie stosujemy przepisów o wypłacie świadczeń pracownikom. Problem w tym, że za ich nieprzekazanie grożą poważne konsekwencje. W grę wchodzi nawet obowiązek zwrotu dotacji.
Na gruncie dofinansowania z art. 15g sprawa wygląda następująco: skoro trzeba przekazać środki pracownikom, a pracodawcy tego nie zrobią, to w zasadzie należałoby uznać, że wykorzystują te środki niezgodnie z przeznaczeniem, co oznacza obowiązek zwrotu dofinansowania (to również wynika z ustawy o ochronie miejsc pracy z 2013 r.).
Jeszcze gorzej jest przy dopłatach do pensji pracowników na podstawie art. 15gg. Skutek (zwrot pieniędzy) jest ten sam, tyle że obowiązek ten dotyczy środków otrzymanych na wszystkich pracowników, choćby nieprzekazanie świadczenia dotyczyło zaledwie jednego z nich. Tak byłoby, gdyby oświadczenie o przeznaczeniu wnioskowanej kwoty na dofinansowanie wynagrodzeń pracowników było niezgodne ze stanem faktycznym.
W zasadzie można uznać, że większość pracodawców (jeśli nie wszyscy) wykorzystuje dofinansowanie niezgodnie z przeznaczeniem, a zatem wszyscy powinni je zwrócić. Trudno jednak wyobrazić sobie, aby taka interpretacja została przyjęta. Zapytaliśmy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, jak należy interpretować kłopotliwy art. 15gg oraz czy jego brzmienie oznacza, że świadczenia z FGŚP należałoby niekiedy wypłacić pracownikom dopiero po otrzymaniu dofinansowania, i czy – w konsekwencji – oznacza to również późniejszy termin ich wypłaty w sytuacji, gdy świadczenia te zostaną przekazane pracodawcy po jego upływie. Resort, który zapewne również ma kłopot z interpretacją tego przepisu, poinformował nas jedynie, że: „beneficjent dofinansowania powinien zaspokoić całość wynagrodzeń pracowników w terminie ich wypłaty”. Zatem ministerstwo wprost nie wskazało, że należy postąpić wbrew przepisowi nakazującemu wypłacić świadczenia pracownikom, jednak jego stanowisko może potwierdzać tę interpretację.

Był moment na refleksję

Tarczę 4.0 procedowano najdłużej z dotychczasowych regulacji „koronawirusowych”. Wydaje się więc, że był czas, by naprawić poprzednie błędy, czego zresztą w przypadku wielu regulacji udało się dokonać. Nie wystarczyło to, by ustrzec się takich potknięć, jak nieszczęsna regulacja o wypłacie świadczeń pracownikom. Gorzej, że w tym przypadku błędy jeszcze pogłębiono.