Firma, która chce wysłać zatrudnionego na zaległy urlop, powinna pozyskać jego opinię co do terminu i czasu trwania wypoczynku. Przepisy o pracy zdalnej należy doprecyzować, aby szczegółowo określały prawa i obowiązki przedsiębiorcy polecającego wykonywanie obowiązków z domu. To przykładowe uwagi Adama Bodnara, rzecznika praw obywatelskich, do tarczy antykryzysowej 4.0. Skierował je do Senatu, który dziś rozpoczyna prace nad tą ustawą.
– Trudna sytuacja finansowa wielu podmiotów gospodarczych grozi utratą płynności finansowej i zwolnieniami pracowników. Tymczasem kolejne „tarcze” nie wprowadzają rozwiązań adekwatnych do zagrożenia wysokim bezrobociem i umożliwiających aktywne przeciwdziałanie temu – podkreślił RPO.
W zakresie zmian dotyczących prawa pracy rzecznik zaproponował m.in., aby w okresie stanu epidemii firma mogła wysyłać zatrudnionego na zaległy urlop (do 30 dni), ale pod warunkiem że uprzednio zapyta podwładnego o jego preferencje w tym zakresie.
– Może on bowiem mieć potrzebę wykorzystania urlopu w częściach, a nie jednorazowo – tłumaczy Adam Bodnar.
Podkreślił też, podobnie jak zrzeszenia firm (m.in. Pracodawcy RP), że nowe uprawnienie w praktyce nie jest konieczne, bo już obecnie obowiązujące regulacje umożliwiają zatrudniającym udzielanie zaległego wypoczynku. Jednocześnie docenił doprecyzowanie przepisów o pracy zdalnej, ale w tym zakresie wskazał na konieczność dalszych zmian. Tarcza 4.0 nie reguluje bowiem np. trybu i zasad wypłacania ekwiwalentu dla zatrudnionego w razie wykorzystywania przy pracy jego prywatnych narzędzi, sprzętu, oprogramowania.
Zdaniem rzecznika należy też zmodyfikować przepisy dotyczące zawieszenia obowiązków pracodawcy w zakresie tworzenia lub funkcjonowania zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, dokonywania odpisu podstawowego i wypłaty świadczeń urlopowych. Firma będzie mogła zrealizować takie uprawnienie, jeśli porozumie się w tej sprawie ze związkami zawodowymi. Problem w tym, że te ostatnie nie działają w większości przedsiębiorstw, a tarcza 4.0 nie przewiduje wymogu negocjacji w razie braku zakładowych organizacji związkowych.
– Chodziłoby o wprowadzenie obowiązku konsultacji z przedstawicielami pracowników wyłonionymi w trybie przyjętym u danego pracodawcy – podkreślił RPO.
W tym względzie jeszcze ostrzejsze stanowisko przedstawiały związki zawodowe. – Szczególnie bulwersujące jest to, że forsowane przez rząd rozwiązanie ma dotyczyć funduszu, z którego korzystają przede wszystkim rodziny o najniższych dochodach – wskazuje w swej opinii OPZZ.
RPO po raz kolejny przypomniał też o braku odpowiedniego nadzoru nad przestrzeganiem prawa pracy w okresie pandemii. Kolejne tarcze znacząco ograniczyły uprawnienia niektórych grup zawodowych (np. zatrudnionych w podmiotach infrastruktury krytycznej; w szczególności w zakresie norm czasu pracy i odpoczynku).
– Obecnie zaś znacząco ograniczono działalność kontrolną inspekcji pracy, która nie ma możliwości kontrolowania tych przepisów – podsumował rzecznik.
Etap legislacyjny
Ustawa w Senacie