Zakłady aktywności zawodowej (ZAZ) otrzymały do tej pory 24 dofinansowania na łączną kwotę 312,8 tys. zł. O wsparcie nie jest łatwo z uwagi na przyjęte kryteria i procedurę jego przyznawania.
Możliwość uzyskania rekompensaty przewiduje art. 15a ustawy z 2 marca 2020 r., czyli specustawy antycovidowej (Dz.U. poz. 374 ze zm.). Ten przepis miał być odpowiedzią na kłopoty, z jakimi borykają się ZAZ, wynikające z konieczności ograniczenia lub braku możliwości prowadzenia działalności gospodarczej (wytwórczej lub usługowej) z powodu epidemii COVID-19. Zakłady nie mogą się bowiem ubiegać o przyznanie dopłat do pensji ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON), jeśli wcześniej nie pokryły kosztów wynagrodzeń z zysku pochodzącego z działalności. Dlatego właśnie wprowadzono dla nich prawo do wnioskowania o przyznanie rekompensaty wypłaconych pensji – w części proporcjonalnej do liczby dni przestoju lub zmniejszenia przychodów z działalności.
Okazuje się, że do tej pory do PFRON wpłynęło 101 wniosków (jeden został wycofany) o pieniądze z art. 15a. Złożyło je 68 spośród 123 funkcjonujących ZAZ. Jednocześnie fundusz przyznał dotychczas 24 rekompensaty na łączną kwotę 312,8 tys. zł oraz 16 decyzji odmownych. Natomiast 42 wnioski – niekompletne lub błędnie wypełnione – są na etapie uzupełniania.
– Niestety tak mała liczba rekompensat jest spowodowana przyjętymi procedurami, które w praktyce uniemożliwiają ich uzyskanie – mówi Ewa Wójcik, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców ZAZ. Dodaje, że podstawowym problemem jest wymóg związany z wykazywaniem przez ZAZ braku lub obniżenia przychodów. Artykuł 15a zakłada, że do wniosku należy dołączyć zestawienie przychodów z działalności gospodarczej za IV kwartał 2019 r. oraz kopie umów, które nie mogły być wykonane z uwagi na COVID-19. – Dla wielu ZAZ jest to warunek niemożliwy do spełnienia, bo najczęściej mają podpisane z kontrahentami jedynie umowy ramowe, które zakładają ogólne warunki współpracy i ustaloną cenę za poszczególne wyroby czy usługi. Gdy zakłady przesyłały je PFRON, to nie były one uznawane za podstawę do otrzymania wsparcia – wyjaśnia Ewa Wójcik.
Podaje przy tym przykład ZAZ zajmujących się poligrafią, które utrzymują się ze zleceń druku, a więc umowę zawierają dopiero wtedy, gdy zgłosi się klient, lub prowadzących działalność restauracyjną, które w maju miały organizować przyjęcia komunijne. Na początku roku nie miały podpisanych umów lub były one bardzo ogólnej treści, niewskazujące jeszcze na konkretne koszty. Tymczasem z oczywistych względów uroczystości nie odbyły się, ale zakłady nie dysponują odpowiednimi dokumentami. Są również i takie ZAZ, które zajmują się sprzedażą detaliczną, np. posiłków, na co mają potwierdzenie w postaci paragonów fiskalnych, ale nie umów. Ponadto na rekompensatę nie mogą liczyć zakłady, które powstały pod koniec 2019 r., bo one w ostatnim kwartale nie miały jeszcze żadnych przychodów (pojawiły się one u nich dopiero na początku 2020 r.).
Innym problemem jest to, że ZAZ nie wiedzą, w jaki sposób jest wyliczana kwota rekompensaty. Co więcej, przyznana kwota wsparcia jest niższa od tej wskazywanej we wniosku, np. ZAZ w Kołobrzegu wykazał utratę 87,7 tys. zł przychodu, otrzymał zaś 10,4 tys. zł, a ZAZ w Goleniowie fundusz przekazał 4,4 tys. zł, podczas gdy jego strata wynosiła 23,1 tys. zł.
– To wszystko powoduje, że żaden zakład, który złożył wniosek o rekompensatę, nie otrzymał pomocy adekwatnej do kosztów wynagrodzeń niezbędnych do utrzymania miejsc pracy osób niepełnosprawnych – podsumowuje Ewa Wójcik.