Po giełdowym krachu, jaki przyniosła epidemia COVID-19, fundusze zarządzające PPK zaczęły odrabiać straty. Jednak od początku roku tylko trzy są na plusie.
W ubiegłym miesiącu aktywa zgromadzone w funduszach tworzących pracownicze plany kapitałowe przekroczyły miliard złotych. Na razie program budowy oszczędności na emeryturę jest dostępny jedynie w firmach dużych – powyżej 250 pracowników (od 1 stycznia 2019 r.), i średnich, w których zatrudnienie wynosi od 50 do 249 osób. W przypadku tych drugich termin na zawarcie w imieniu pracowników umów o prowadzenie PPK przez epidemię został przesunięty na listopad. Wtedy też umowy na prowadzenie PPK powinny mieć podpisane firmy z trzeciego etapu – zatrudniające co najmniej 20 osób.
Program będzie miał w tym roku pod górkę przez kryzys, jaki wywołał COVID-19. Już wpłynął na wyniki funduszy, które zarządzają emerytalnymi oszczędnościami.
Z zestawienia średnich stóp zwrotu 20 podmiotów zarządzających, które obecnie oferują PPK, wynika, że od początku roku do końca kwietnia tylko trzy towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI) są na plusie. Średnio fundusze PPK od początku roku straciły ponad 5 proc. Dla porównania średnia w OFE to -18,5 proc. Warszawska giełda straciła 20,3 proc.
Rok rozpoczął się optymistycznie – od porozumienia pomiędzy USA a Chinami, które zażegnało wiszącą nad rynkami groźbę wojny handlowej. Chwilę później jednak po dobrych nastrojach nie było już śladu. W drugiej połowie stycznia władze Państwa Środka poinformowały o odcięciu miasta Wuhan – stolicy najbardziej uprzemysłowionego regionu Chin – z powodu masowych zachorowań na nową odmianę koronawirusa.
Początkowo zmiana sytuacji była ignorowana przez inwestorów ze względu na doświadczenia z SARS oraz MERS, które miały charakter lokalny. Jednak wybuch ognisk zachorowań w kolejnych krajach i w następstwie ograniczenia aktywności gospodarczej na świecie w bezprecedensowej skali wywołały krach na giełdach.
– W panujących warunkach rynkowych, wysokiej zmienności oraz niepewności co do perspektyw gospodarczych zespół inwestycyjny utrzymywał konserwatywną strukturę portfeli inwestycyjnych we wszystkich subfunduszach. Dzięki temu do minimum ograniczono wpływ krachu na giełdach z lutego i marca na wyniki inwestycyjne subfunduszy PFR PPK – mówi DGP Ewa Małyszko, prezes PFR TFI. Ich średnia stopa zwrotu w okresie styczeń–kwiecień była najwyższa spośród wszystkich 20 instytucji zarządzających PPK i wyniosła 4,7 proc.
Numerem dwa zostało AXA TFI, które cztery pierwsze miesiące roku zakończyło na 1-proc. plusie.
Kluczowe dla wyniku inwestycyjnego było szybkie zidentyfikowanie rodzajów ryzyka wynikających z wybuchu pandemii i blokady gospodarki dla poszczególnych sektorów i spółek oraz sprawne przebudowanie portfela pod tym kątem.
– Chociaż wpływ lockdownu dla całej gospodarki jest jednoznacznie negatywny, to część sektorów dotknięta jest dużo mocniej, jak turystyka, transport czy handel tradycyjny. Ponadto są podmioty, które na obecnej sytuacji zyskują: branża e-commerce, producenci gier – podkreśla Andrzej Nowak, zarządzający funduszami w AXA TFI.
W kwietniu fundusze zaczęły odrabiać straty. W ubiegłym miesiącu 19 z 20 podmiotów oferujących odkładanie na emeryturę miało dodatnią stopę zwrotu, od 4,3 do 10,8 proc. Średnio zarobiły 6,6 proc.
Wiceprezes PFR Bartosz Marczuk przestrzega przed wyciąganiem wniosków ze stóp zwrotu, które dotyczą tak krótkiego okresu.
– PPK to model długoterminowego oszczędzania. Nie można się w nim kierować pojedynczymi wahaniami w ciągu dwóch miesięcy czy pół roku. Zresztą fundusze zdefiniowanej daty chronią kapitał tych, którym zostało niewiele do emerytury. A młodszym, którzy martwią się o stan polskiej giełdy, zwracam uwagę, że jest ona uważana za jeden z najbardziej przecenionych rynków i gdy gospodarka będzie odbijać, właśnie na akcjach kupionych w dołku będzie można zarobić – podkreśla Marczuk.
Obecny kryzys może uderzyć w PPK nie tylko od strony rynkowej. Firmy mają problemy płynnościowe, część musi redukować zatrudnienie lub obniżać wynagrodzenia. Po kryzysie płace nie będą już tak dynamicznie rosły jak w ostatnich kwartałach. Portal Analizy.pl zwraca uwagę, że epidemia sprawiła, iż w wielu firmach PPK zeszło na drugi plan. Te z drugiej transzy opóźniają wprowadzenie programu, a niektóre firmy z pierwszej zdecydowały się na zawieszenie wpłat.
Wiceszef PFR mówi, że nie ma pomysłów na dalsze przekładanie terminu zawarcia umów dla kolejnej transzy firm objętych obowiązkiem założenia PPK. – W drugiej fali, w której obowiązek zawarcia umów został przesunięty na jesień, z 20 tys. firm już 8,5 tys. zawarło umowy – argumentuje Marczuk.