Jakie są zabezpieczenia pracowników przed ewentualnymi zwolnieniami w czasie i po epidemii koronawirusa? Na pytanie czytelników odpowiada Adrian Prusik, radca prawny, ekspert z prawa pracy, wspólnik w Kancelarii Prawa Pracy Wojewódka i Wspólnicy.

Ekspert zaznacza, że możemy mówić tylko o sytuacjach, w których pracodawcy otrzymują pewną formę dofinansowania ze środków publicznych do wynagrodzeń pracowników.

- Tarcza antykryzysowa zawiera kilka możliwości – mówi ekspert. - Dwie główne to dofinansowanie ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (FGŚP) lub ewentualnie dofinansowanie doi wynagrodzeń z programów uruchamianych przez starostę. Zarówno w jednej, jak i drugiej sytuacji, pracodawca jest zobowiązany do utrzymania zatrudnienia.

Dofinansowania z FGŚP jest ściśle określone przepisami – przysługuje przez trzy miesiące w okresie przestoju lub obniżonego wymiaru czasu pracy.

- W przypadku dofinansowania z FGŚP przepisy wprost mówią, że takiemu pracownikowi za okres pobierania dofinansowania, jak i równoważny temu okres po dofinansowaniu, pracodawca nie może wypowiedzieć umowy z przyczyn niedotyczących pracodawcy – tłumaczy mecenas Prusik. - Dotyczy to także osób na umowach zlecenia. To oznacza, że w tym okresie maksymalnie przez sześć miesięcy pracodawca nie może zlikwidować stanowiska pracy pracownika, na wynagrodzenie którego pobiera dofinansowanie.

Ekspert wskazuje też, że jeśli pracodawca wystąpi o dofinansowanie z FGŚP, a mimo to zwolni pracownika, na którego wynagrodzenie otrzymał dofinansowanie, musi liczyć się z dwiema negatywnymi konsekwencjami.

- Pierwsza to obowiązek zwrotu dofinansowania wypłaconego przez FGŚP na wynagrodzenia takiego pracownika. Co więcej, pracownik mógłby podnieść zarzuty dotyczące wypowiedzenia umowy przed sądem pracy, pracodawca musiałby się więc liczyć także z koniecznością czy przywrócenia pracownika do pracy, czy też wypłacenia mu odszkodowania za wypowiedzenie wręczone niezgodnie z przepisami – mówi Adrian Prusik.