Pracodawca zyska jednoznaczne prawo do wysyłania zatrudnionych na zaległy urlop (do 30 dni) w okresie epidemii. Wysokość odpraw dla zwalnianych nie będzie mogła przekroczyć 26 tys. zł. Tak wynika z projektu kolejnej zmiany tarczy antykryzysowej, nad którą prace jutro ma rozpocząć Sejm.
Z ostatniej wersji przepisów – zgodnie z zapowiedziami rządu – usunięto rozwiązania, które miały ograniczyć uprawnienia pracownicze („Rząd ułatwi zwolnienia”, DGP nr 81/2020). Na przykład możliwość wysyłania pracowników na przymusowe urlopy (bez ustalania terminu) będzie dotyczyć tylko zaległego wypoczynku w maksymalnym wymiarze 30 dni. Pierwotnie pracownik miałby w ten sposób wykorzystywać także połowę urlopu tegorocznego (jeśli firma by tak zdecydowała).
– Szkoda, że zrezygnowano z tego ostatniego rozwiązania. Pracownicy nie straciliby na nim, bo lepszym rozwiązaniem jest udzielanie pełnopłatnego urlopu niż obejmowanie przestojem albo skróconym czasem pracy – wskazuje Wioletta Żukowska-Czaplicka, ekspert Pracodawców RP.
Związki zawodowe są krytyczne. – Wypoczynek ma służyć regeneracji sił pracownika. Jego wykorzystywanie do celów ekonomicznych pracodawcy jest sprzeczne z przeznaczeniem. Z orzecznictwa Sądu Najwyższego wynika jednak, że firma ma prawo jednostronnie udzielać zaległego urlopu i pracodawcy realizują to uprawnienie. Sens proponowanej zmiany jest więc niejasny i podaje w wątpliwość dotychczasową praktykę – wskazuje dr Jakub Szmit z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert NSZZ „Solidarność”.
W ostatniej wersji projektu nie znalazły się też przepisy, które zakładały nowy, szybki tryb wypowiadania umów bez konieczności wypłaty odpraw i przeprowadzania procedury zwolnień grupowych. – Dobrze, że zrezygnowano z takich zmian. Przyjęte wcześniej przepisy antykryzysowe przewidują narzędzia, które mają ułatwiać firmom utrzymanie miejsc pracy. Ułatwianie zwolnień by im zaprzeczało – ocenia dr Szmit.
Nowe regulacje mają jedynie ograniczyć wysokość odpraw. Jeśli pracodawca odnotuje odpowiedni spadek obrotów lub wzrost obciążenia funduszu płac, będzie musiał wypłacić zwalnianym maksymalnie 10-krotność płacy minimalnej (czyli 26 tys. zł). Wiele wskazuje, że w ten sposób rząd chce ułatwić funkcjonowanie spółek Skarbu Państwa, bo to ich pracownicy mogą liczyć na hojne odprawy.
Z punktu widzenia pracodawcy istotna jest możliwość zawieszenia odpisów na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych i wypłat świadczeń urlopowych. Warunkiem jest porozumienie ze związkami zawodowymi.
– To krok w dobrym kierunku, choć warto doprecyzować, że zaoszczędzone środki przeznacza się na utrzymanie miejsc pracy – wskazuje Wioletta Żukowska-Czaplicka.
Nowe przepisy przewidują też m.in. zmiany w dopłatach do pensji z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Mają one przysługiwać także na pracowników, którzy nie zostali objęci przestojem lub skróconym czasem pracy. Projekt przewiduje możliwość szybkiego wypowiadania umów o zakazie konkurencji po ustaniu stosunku pracy (z zachowaniem siedmiodniowego terminu) oraz doprecyzowuje zasady świadczenia pracy zdalnej (m.in. możliwość jej odwołania przez pracodawcę w każdej chwili). Zrezygnowano z określania dodatku od firmy, gdy pracownik korzysta z własnego sprzętu do wykonywania zadań służbowych.
– Wątpliwości budzi ograniczenie odpowiedzialności pracodawcy za wypadek przy zdalnej pracy. Z punktu widzenia krajowych przepisów dotyczących bhp i tych unijnych państwo – rozumiane jako pracodawca – musi liczyć się z tym, że pracownicy, którym odmówiono świadczeń, bo dane zdarzenie nie zostanie uznane za wypadek przy pracy, będą składać skargi do sądu – podsumowuje dr Szmit.
Etap legislacyjny
Projekt przed pierwszym czytaniem