Skandal, samobój, bezmyślność – takich określeń najczęściej używają związki zawodowe i organizacje pracodawców, komentując wprowadzoną przez Sejm poprawkę do tarczy antykryzysowej dotyczącą Rady Dialogu Społecznego.
Przewiduje ona, że w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo epidemii premier może odwołać członków RDS, w tym przedstawicieli strony pracowników lub pracodawców.
Na reakcję ogólnopolskich zrzeszeń firm i związkowych centrali nie trzeba było długo czekać. W niedzielę wystosowały one do rządu wspólny protest. Wprowadzoną zmianę określają jako zamach na niezależność nie tylko samej RDS, lecz także autonomię partnerów społecznych. I to w wyjątkowym momencie, gdy związki i pracodawcy konsultują tarczę, reprezentując interesy milionów pracowników i tysięcy firm. Domagają się natychmiastowego wycofania nowego przepisu.
– Na jego podstawie premier może usunąć z rady każdego, kto jest nieprawomyślny. Rząd chce się w ten sposób pozbyć jakiejkolwiek krytyki – wskazuje Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ.
Podkreśla, że pismo partnerów społecznych trafiło już do Senatu. – Poinformowaliśmy też europejską i międzynarodową konfederację związków zawodowych. Rozważamy złożenie skargi do Międzynarodowej Organizacji Pracy, jeśli rząd nie usunie tego rozwiązania. W dobie rosnącego kryzysu powinien dbać o wspólne zaufanie, które umożliwi skuteczną walkę ze skutkami epidemii. A robi odwrotnie – dodaje szef OPZZ.
Negatywne komentarze przedstawiały także pozostałe organizacje reprezentowane w RDS, w tym Konfederacja Lewiatan (wskazała, że może ona opóźnić wdrażanie tarczy) oraz NSZZ „Solidarność”. Ta ostania, choć na co dzień wspierająca rząd, tym razem ostro go skrytykowała. – To rażące naruszenie autonomii parterów społecznych i ingerencja w uprawnienia zarezerwowane wyłącznie dla Prezydenta RP – podkreśla Piotr Duda, przewodniczący Solidarności.
Cała sprawa ma najprawdopodobniej drugie dno. Od ponad pół roku RDS wstrząsa konflikt dotyczący lustracji. Chodzi o Andrzeja Malinowskiego, prezydenta Pracodawców RP, obecnego przewodniczącego RDS. 14 lutego br. Instytut Pamięci Narodowej umorzył śledztwo w sprawie rzekomego sfałszowania teczki tajnego współpracownika o pseudonimie Roman. Według IPN dokumenty w teczce są prawdziwe i potwierdzają, że Andrzej Malinowski współpracował ze służbami PRL. 4 marca br. Solidarność oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców z tego powodu zawiesiły swoje uczestnictwo w prezydium RDS.
Wspomniana poprawka umożliwia odwołanie każdego członka RDS, więc rząd zyskałby prosty sposób na rozładowanie konfliktu. Ale przeszarżował z zakresem zmian i zapomniał o obecnym, kryzysowym kontekście.
– Odnosząc się do możliwości odwoływania członków rady, którzy w swoim życiorysie mają współpracę ze służbami bezpieczeństwa PRL, wobec których orzeczono kłamstwo lustracyjne, chcemy wyraźnie podkreślić, że choć Solidarność zdecydowanie zabiega o takie regulacje, to jednak tarcza antykryzysowa nie jest miejscem, by zajmować się tą sprawą. Działania w tym zakresie strona rządowa powinna była podjąć już dawno w ramach postulowanej przez Solidarność nowelizacji ustawy lustracyjnej i ustawy o RDS – podsumowuje Piotr Duda.