2019 r. przyniósł kolejny spadek liczby rodzin zastępczych. Wzrosła natomiast liczba placówek opiekuńczo-wychowawczych.
Opieka zastępcza nad dziećmi / DGP
72,6 tys. dzieci przebywało w rodzinnych oraz instytucjonalnych formach pieczy zastępczej w 2019 r. Tak wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) obejmujących pierwsze półrocze ubiegłego roku. Oznacza to wzrost w porównaniu do 2018 r., kiedy to rodziny zastępcze i domy dziecka miały 72,3 tys. podopiecznych. Wprawdzie liczba dzieci, które wychowują się poza rodzinami biologicznymi, nie zwiększyła się znacząco, ale jest to pierwszy od dłuższego czasu wzrost, bo od 2012 r. utrzymywała się tendencja spadkowa i z roku na rok było ich coraz mniej.

Pełnoletni zostają

Statystyki resortu pokazują, że więcej dzieci jest zarówno w rodzinach zastępczych i rodzinnych domach dziecka, jak i w placówkach opiekuńczo-wychowawczych.
W tych pierwszych (wg stanu na koniec czerwca 2019 r.) było ich 55,6 tys., podczas gdy w 2018 r. było to 55,2 tys. Z kolei w domach dziecka przebywało 17,1 tys. podopiecznych i było ich o 52 więcej niż w 2018 r. Zdaniem MRPiPS ten wzrost jest spowodowany tym, że zwiększyła się liczba wychowanków pieczy z przedziału 18–24 lata. Co do zasady jest bowiem tak, że objęcie dziecka jedną z form opieki zastępczej następuje na okres nie dłuższy niż do osiągnięcia pełnoletniości. Jednak zgodnie z art. 37 ust. 2 ustawy z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1111 ze zm.), osoba, która skończyła 18 lat, może pozostać w dotychczasowej rodzinie zastępczej lub placówce – pod warunkiem, że kontynuuje naukę. Jak wskazuje resort, w ubiegłym roku było 13 tys. takich osób.
– Takie rozwiązanie jest też dla wychowanków korzystniejsze finansowo, bo w przypadku usamodzielnienia mogą liczyć na 560 zł miesięcznie, a jeśli zostaną w rodzinie zastępczej, świadczenia przekazywane na pokrycie ich kosztów utrzymania są wyższe – mówi Rafał Walter, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Inowrocławiu.
Jednocześnie samorządy wzrost liczby podopiecznych pieczy wiążą raczej z tym, że więcej dzieci jest decyzjami sądu umieszczanych u opiekunów zastępczych.
– W ubiegłym roku mieliśmy kilka przypadków, które dotyczyły rodzeństw liczących nawet pięć i sześć dzieci w różnym wieku. Znalezienie dla nich jednego miejsca pobytu, aby nie doszło do ich rozdzielenia, było dla nas dużym wyzwaniem – informuje Mirosława Zielony, dyrektor PCPR w Koszalinie.
Również Mirosław Sobkowiak, dyrektor PCPR w Gostyniu, podkreśla, że napływ dzieci do pieczy jest większy, niż było to w poprzednich dwóch-trzech latach.

Dociążanie rodzin

O ile liczba dzieci w pieczy wzrosła, o tyle niestety wciąż spada liczba rodzinnych form pieczy zastępczej. Dane ministerstwa mówią o tym, że w ubiegłym roku było ich 37 tys., podczas gdy w 2018 r. 37,2 tys. Co istotne maleje liczba rodzin zastępczych i to każdego typu, a więc: spokrewnionych z dzieckiem, niezawodowych oraz zawodowych. Jedyny wzrost odnotowany został wśród rodzinnych domów dziecka, których w 2018 r. było 613, a w następnym już 640.
Jak wyjaśnia Joanna Luberadzka-Gruca z Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej, część rodzinnych domów powstaje poprzez przekształcenie rodzin zastępczych zawodowych, m.in. z tego względu, że ta forma funkcjonowania jest dla nich korzystniejsza finansowo. Ale nie bez znaczenia pozostaje też to, że w rodzinnym domu dziecka można umieścić więcej podopiecznych niż w rodzinie zastępczej. Dlatego samorządy, w obliczu braku dostatecznej liczby opiekunów, starają się w taki właśnie sposób rozwiązać problem.
– W praktyce oznacza to dociążanie dotychczasowych opiekunów większą liczbą podopiecznych, ale nie da się tego robić w nieskończoność – podkreśla Joanna Luberadzka-Gruca.
W ocenie ekspertki statystyk nie uda się poprawić bez faktycznego wzrostu liczby osób, które będą chciały się zająć dziećmi pozbawionymi właściwej opieki w swoim rodzinnym domu. Przy czym jest to o tyle trudne, że przez ostatnie lata rząd zrobił bardzo niewiele dla budowania pozytywnego wizerunku rodzicielstwa zastępczego.
– Było wręcz odwrotnie, bo rodziny zastępcze były raczej przeciwstawiane rodzinom naturalnym, stawiane w roli ich złej konkurencji – uważa Joanna Luberadzka-Gruca.
Mirosław Sobkowiak dodaje, że brakuje zwłaszcza ogólnopolskiej, powszechnej kampanii promującej rodzicielstwo zastępcze, bo działania podejmowane lokalnie nie przynoszą wymiernych efektów.

Więcej placówek

Rok 2019 przyniósł też kolejny wzrost w liczbie placówek opiekuńczo-wychowawczych – z 1125 do 1137. W związku z tym, że większość dzieci przebywa w rodzinnych formach pieczy, to należałoby się spodziewać, że domów dziecka będzie coraz mniej. Tak się jednak nie dzieje i jest to ściśle związane z przepisami dotyczącymi wielkości placówek. Od 2012 r. mogą bowiem działać tylko takie, które mają maksymalnie 14 miejsc. Natomiast te domy, które powstały wcześniej i jest w nich 30 miejsc, dostały dodatkowy czas na dostosowanie się do tego wymogu. Problem w tym, że w sytuacji, gdy brakuje miejsc dla dzieci w opiece rodzinnej, do której można skierować podopiecznych z placówek, wiele powiatów decyduje się na podzielenie domu na dwa mniejsze. W efekcie rośnie ich liczba, a w związku z tym, że okres na dostosowanie się do standardów mija z końcem br., to można się spodziewać, że i w tym roku ta tendencja zostanie zachowana.