Zarówno prawo, jak i orzecznictwo sądów są rygorystyczne. Jeśli przedsiębiorca wykonuje te same czynności, co przed zwolnieniem, organ nie wypłaci mu świadczenia.

Winne przepisy, a nie ZUS?

ZUS nakazał przedsiębiorcy zwrot zasiłku opiekuńczego tylko dlatego, że na jego konto wpływały przelewy od kontrahentów – taka informacja obiegła media w ubiegłym tygodniu. Sprawę upublicznił rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, po czym na ZUS posypały się gromy. Przedstawiciele naszego publicznego ubezpieczyciela próbowali wyjaśniać w mediach społecznościowych, że nie chodziło o przelewy, ale wykonywanie różnych czynności podczas zwolnienia. Jak było naprawdę? Zwróciliśmy się do ZUS z prośbą o przedstawienie szczegółów sprawy. Z otrzymanej odpowiedzi (patrz stanowisko ZUS, s. 14) wyłania się nieco bardziej zniuansowany obraz sytuacji niż ten przedstawiony w mediach. Wiemy też, że sąd I instancji zmienił decyzję ZUS i przywrócił biznesmence prawo do zasiłku. Mimo pozytywnego wyroku sprawa nie jest jednak tak prosta, jakby się wydawało. Wszystko dlatego, że działalność gospodarcza, o którą tu chodzi, odbywa się w sieci – to prowadzenie sklepu internetowego. Jakie zatem okoliczności przy tego rodzaju biznesach powodują utratę prawa do zasiłku? Co do tego nie jest zgodny nawet Sąd Najwyższy.

Czy to tylko przelew

Sytuacja w skrócie wyglądała tak: przedsiębiorca, pani Anna, od 2013 r. prowadzi sklep internetowy z odzieżą. Jak czytamy na stronie internetowej rzecznika małych i średnich przedsiębiorców, który sprawę upublicznił, jej działalność polega na wystawianiu odzieży na aukcjach i wysyłaniu paczek do klientów. Sklep ma też profil w mediach społecznościowych. Pani Anna pobrała zasiłek opiekuńczy za okres opieki nad dzieckiem, ale po jakimś czasie ZUS wszczął postępowanie wyjaśniające, w wyniku którego stwierdził, że w okresie niezdolności do pracy z powodu opieki nad dzieckiem (orzeczonej zaświadczeniami lekarskimi) prowadziła działalność gospodarczą, i w konsekwencji nakazał zwrot pobranego zasiłku. Rzecznik poinformował, że ZUS uzasadnił to otrzymaniem przelewu za sprzedaż odzieży z aukcji Allegro i OLX oraz wystawieniem paragonu – raportu dobowego w dniu rozpoczęcia zwolnienia lekarskiego. Jak czytamy na stronie rzecznika, ZUS jako podstawy odebrania zasiłku wskazał obie przesłanki z art. 17 ustawy z 25 czerwca 1999 r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 645; ost. zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 60; dalej: ustawa zasiłkowa), tj. zarówno wykonywanie pracy zarobkowej, jak i wykorzystywanie zwolnienia niezgodnie z jego celem. Rzecznik podkreślał jednak, że przelewy, które wpływały na konto przedsiębiorcy, dotyczyły transakcji dokonanych przed jej pójściem na zwolnienie lekarskie w związku z opieką nad chorym dzieckiem. Zwrócił też uwagę, że nawet gdyby w okresie korzystania ze zwolnienia prowadziła działalność gospodarczą, to i tak nie traci prawa do zasiłku chorobowego za okres leczenia szpitalnego.
ZUS w stanowisku przesłanym do DGP wyraźnie jednak wskazał, że w świetle przepisów ustawy zasiłkowej nie ma podstaw do odmowy prawa do zasiłku chorobowego, jeżeli ubezpieczony nie wykonywał pracy w okresie orzeczonej niezdolności do pracy, tylko otrzymał w tym okresie wynagrodzenie za pracę wykonaną wcześniej, tj. przed niezdolnością do pracy. Dlaczego więc zasiłek odebrał? ZUS wyjaśnił (patrz stanowisko ZUS – odpowiedź z 26 lutego, s. c14), że stało się to na podstawie analizy sprawy i dowodów pozyskanych w trakcie kontroli m.in. ewidencji sprzedaży bezrachunkowej i raportu dobowego. Zdaniem ZUS pani Anna nie zaprzestała prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na sprzedaży internetowej. Można z tego wywnioskować, że spór nie dotyczył w zasadzie nieszczęsnych przelewów, ale tego, co jest jedynie wykonywaniem czynności niezbędnych dla funkcjonowania firmy (dozwolone w trakcie korzystania ze zwolnienia), a co można już uznać za prowadzenie działalności gospodarczej (niedozwolone na zwolnieniu). Nawet sądy miewają z tym problem, a linia podziału wcale nie jest tak oczywista. Rzecznik małych i średnich przedsiębiorców zarzucał jednak ZUS nie tylko złą interpretację art. 17, lecz także złą wolę. – W prowadzonych postępowaniach organ rentowy naruszył zasadę domniemania uczciwości przedsiębiorcy oraz zasadę rozstrzygania wątpliwości faktycznych na korzyść przedsiębiorcy – czytamy w wyjaśnieniu radcy prawnego Agnieszki Majewskiej, pełnomocnika terenowego rzecznika w Gdańsku. Z kolei sam rzecznik zauważył, że gdyby przyjąć sposób rozumowania ZUS, to doszłoby do kuriozalnej sytuacji, w której na czas niezdolności do pracy przedsiębiorca musiałby dokonywać blokady na rachunkach bankowych, aby uniemożliwić wpływ środków na konto.
TGP 6 marca / Dziennik Gazeta Prawna
Zwolnienie sprawdzi również płatnik
Gdyby ZUS pozbawił prawa do zasiłku wyłącznie za to, że klient dokonał transakcji i przekazał środki na rachunek albo przelał pieniądze w trakcie korzystania przez przedsiębiorcę ze zwolnienia chorobowego, mimo że zamówienie złożył dużo wcześniej, to rzeczywiście takie wnioski byłyby uprawnione. Można by nawet pójść dalej: konieczne jest zawieszenie działania sklepu internetowego albo zatrudnienie osoby na zastępstwo do prowadzenia sklepu na czas niezdolności do pracy samego przedsiębiorcy. Tak jednak się nie dzieje, a przynajmniej nie w przypadku niezbyt długich niezdolności do pracy. Nie ma przy tym doniesień, jakoby ZUS masowo odbierał zasiłki (chorobowe i opiekuńcze) osobom prowadzącym sklepy internetowe. Zakład nie odbiera tych świadczeń także osobom zatrudnionym na etacie, które w okresie zwolnienia dostały np. wynagrodzenie za poprzedni miesiąc, premię itd.