Choć maleje liczba pracodawców wpłacających do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON) pieniądze, których nie wydali na wsparcie pracowników, to łączna kwota wpłat z tego tytułu rośnie.
Tak wynika z danych przekazanych DGP przez PFRON dotyczących zakładowego funduszu rehabilitacji osób niepełnosprawnych (ZFRON). Jest on prowadzony przez pracodawców mających status zakładu pracy chronionej (ZPChr) oraz tych, którzy go stracili, ale zachowali odpowiedni wskaźnik zatrudnienia osób niepełnosprawnych. Na ZFRON trafiają głównie środki pochodzące ze zwolnień podatkowych oraz zaliczek na podatek dochodowy pracowników. Gromadzone w nim pieniądze są przeznaczane na finansowanie rehabilitacji zawodowej, społecznej i leczniczej podwładnych z dysfunkcjami zdrowotnymi.
Jednocześnie zgodnie z art. 33 ust. 4c ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudniania osób niepełnosprawnych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1172 ze zm.) uzyskane w danym roku pieniądze z ulg podatkowych i zaliczek, które nie zostały wykorzystane do 31 grudnia następnego roku, podlegają wpłacie do PFRON.
W praktyce oznacza to, że np. środki, które trafiły na ZFRON danej firmy w 2018 r. powinny być wykorzystane do końca 2019 r. Jeśli tak się nie stanie, pracodawca w deklaracji DEK-II-a za grudzień ubiegłego roku wskazuje kwotę, jakiej nie wydał i wpłaca ją do PFRON. Okazuje się, że liczba przedsiębiorstw, które oddają pieniądze do funduszu maleje. Środki za 2016 r., zwróciło bowiem 306 firm, a za 2017 i 2018 r. odpowiednio 290 oraz 202. Jest to związane przede wszystkim z tym, że w ostatnich latach mocno spadła liczba pracodawców ze statusem ZPChr. Jednak mimo to rośnie kwota wpłat na podstawie art. 33 ust. 4c ustawy. O ile jeszcze w 2016 r. zwrot niewykorzystanych środków ZFRON sięgał 5,4 mln zł, o tyle ta kwota za 2017 r. wynosiła już 6,9 mln zł, a za 2018 r. 9,8 mln zł.
– Skala zwrotów jest zaskakująco wysoka, ale ma jedno proste wytłumaczenie. Wielu pracodawców wstrzymuje się z wydatkowaniem pieniędzy z ZFRON z obawy, że potem ich wydatek zostanie zakwestionowany jako niezgodny z przepisami. Firmy wolą więc nie ryzykować, tylko wpłacić te środki do PFRON – mówi Edyta Sieradzka, wiceprezes Ogólnopolskiej Bazy Pracodawców Osób Niepełnosprawnych.
Szczegółowe zasady gospodarowania pieniędzmi funduszu reguluje rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej w sprawie ZFRON (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1023). Problem w tym, że wymieniony w nim katalog wydatków ma charakter otwarty. Co więcej, przepisy wymagają, aby miały one charakter celowy i oszczędny. Są to na tyle mało precyzyjne sformułowania, że pozwalają na kwestionowanie wydatków w trakcie kontroli oraz przez urzędy skarbowe, które mogą odmówić wydania firmie zaświadczenia kwalifikującego je do pomocy de minimis. To zaś rodzi określone konsekwencje przewidziane w art. 33 ust. 4a ustawy o rehabilitacji, bo w przypadku niezgodnego z przepisami wydania środków ZFRON, pracodawca musi zwrócić 100 proc. tej kwoty na konto tego funduszu i dodatkowo wpłacić 30 proc. jej wysokości na PFRON.
– Duża część zwracanych pieniędzy dotyczy tej puli, która musi być przeznaczana na indywidualne programy rehabilitacji (IPR) – uważa Edyta Sieradzka.
Wyjaśnia, że ich realizacja jest trudna w praktyce i wymaga powołania specjalnej komisji rehabilitacyjnej, w której skład wchodzi m.in. lekarz i doradca zawodowy. Wielu pracodawców nie wie też, jak prawidłowo tworzyć IPR, bo do tej pory nie powstał jego wzór.
– Chociaż można zakładać, że część pracodawców, którzy od dawna mają status ZPChr mogła z pieniędzy ZFRON pokryć większość potrzeb i dlatego oddają niewykorzystane środki, to wydaje się, że podstawowym powodem tak dużych zwrotów jest właśnie obawa przed kwestionowaniem wydatków – podkreśla Mateusz Brząkowski, radca prawny z Kancelarii Wardyński i Wspólnicy.
Dodaje, że dopóki nie ulegną zmianie przepisy rozporządzenia w zakresie m.in. katalogu wydatków, to można się spodziewać, że kwota zwrotów będzie systematycznie rosnąć.