W obecnej kampanii prezydenckiej rząd najprawdopodobniej będzie musiał gasić kolejny pożar. Tym razem w Radzie Dialogu Społecznego (RDS), forum negocjacji rządu, ogólnopolskich central związkowych i organizacji pracodawców. Chodzi o jej obecnego przewodniczącego Andrzeja Malinowskiego, prezydenta Pracodawców RP.
Instytut Pamięci Narodowej (IPN) umorzył śledztwo w sprawie rzekomego sfałszowania jego teczki tajnego współpracownika organów bezpieczeństwa PRL. Decyzję taką podjął prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie, który nie stwierdził „ustawowych znamion czynu zabronionego” (sygn. S 28.2019.Zk). Taka decyzja oznacza, że dokumenty zgromadzone w teczce nie dają żadnych powodów do uznania, że zostały sfałszowane.
Na prośbę DGP oddziałowa komisja potwierdziła, że – według IPN – są one prawdziwe oraz potwierdzają, że Andrzej Malinowski był tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Roman”.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy samego Andrzeja Malinowskiego (za pośrednictwem Pracodawców RP). W odpowiedzi wskazano nam, że nie komentuje on w mediach decyzji procesowej IPN, ale złoży w tym zakresie stosowne zażalenie. Prezydent Pracodawców RP wydał też w tej sprawie oficjalne oświadczenie. – W związku z pojawiającymi się pomówieniami o mojej współpracy z wywiadem wojskowym stanowczo im zaprzeczam i jednocześnie informuję, że podjąłem stosowne działania prawne zmierzające do ochrony mojego imienia – podkreślił.
Nie zamyka to jednak sprawy, bo w grę wchodzi prestiż RDS, organu, który ma istotny wpływ na kształtowanie prawa w Polsce.
– Pojawiające się informacje dyskwalifikują Andrzeja Malinowskiego do przewodniczenia RDS. To instytucja, która opiera się na dobrej woli i zaufaniu wszystkich stron dialogu – wskazuje Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Podobnie uważa Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP).
– Dialog społeczny ponosi w tej chwili konsekwencje braku zmian w prawie, które wprowadziłyby jednoznaczny wymóg lustracji członków rady oraz doprecyzowałyby zasady wyłaniania rotacyjnego przewodnictwa RDS – wskazuje.
O wprowadzenie takich zmian od kilku miesięcy apelują obie organizacje. Informacje medialne o tym, że obecny przewodniczący RDS współpracował ze służbami PRL, pojawiły się bowiem już rok temu (także wówczas Andrzej Malinowski im zaprzeczył; w oficjalnym oświadczeniu podkreślił, że jego zdaniem teczka została spreparowana). ZPP i Solidarność wystąpiły do prezydenta (jako patrona dialogu społecznego) o doprecyzowanie, czy członkowie Rady już teraz podlegają obowiązkowi składania oświadczeń lustracyjnych (a jeśli nie – o zainicjowanie zmiany przepisów, tak aby przewidywały one taki wymóg). Kancelaria Prezydenta wówczas uznała, że głowa państwa nie może dokonywać wiążących wykładni prawa.
Z informacji DGP (ze źródeł związanych z PiS) wynika, że obóz władzy zobowiązał się wówczas do przygotowania dwóch projektów nowelizacji – o lustracji i zasadach wyłaniania przewodniczącego rady. Minęło kilka miesięcy (pierwsze wnioski do prezydenta skierowano we wrześniu 2019 r.), a oficjalnych projektów w tej sprawie wciąż nie ma.
Teraz – według informacji DGP – obóz władzy obawia się reakcji partnerów społecznych na nowe doniesienia. Jakiekolwiek gwałtowne ruchy związane z RDS, zwłaszcza ze strony sojuszniczej Solidarności, w środku kampanii wyborczej mogłyby być źle odebrane przez potencjalnych wyborców.
Coraz bardziej widoczny jest też błąd samego prezydenta i jego kancelarii. Wydaje się, że już obowiązujące przepisy wymagają składania oświadczeń lustracyjnych przez członków RDS, ale powołujący ich na tę funkcję prezydent nie egzekwował do tej pory tego obowiązku (gdyby wymagał ich teraz bez uprzedniej zmiany prawa, okazałoby się, że wcześniej zaniechał tego obowiązku).
Cierpliwość partnerów w tej sprawie rzeczywiście wystawiona jest na ciężką próbę.
– Nowe doniesienia potwierdzają konieczność wprowadzenia zmian, które postulujemy od kilku miesięcy. Na środę 4 marca zaplanowane jest posiedzenie prezydium RDS. Do tego dnia podejmiemy decyzję co do dalszego postępowania w omawianej sprawie – deklaruje Marek Lewandowski.