Sam fakt bycia wpisanym do ewidencji przedsiębiorców nie oznacza jeszcze, że w rzeczywistości prowadzi się działalność. A jeśli nie, to nie trzeba płacić na ubezpieczenia społeczne.
Orzekł tak Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Na kanwie sprawy, w której wyrokował, skończyło się niekorzystnie dla kobiety z zarejestrowaną działalnością, gdyż uznano, że nie przysługują jej świadczenia z ZUS. Jednak te same spostrzeżenia sądu dla wielu prowadzących biznes mogą być zbawienne. Jeśli ktoś bowiem nawet ma wpisaną działalność do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, a nie będzie jej wykonywał przez kilka miesięcy (np. ze względu na konieczność zaopiekowania się chorym członkiem rodziny), to w ocenie sądu nie powinien odprowadzać składek. I wcale nie musi w tym celu zawieszać prowadzenia działalności. Wpis w ewidencji ma bowiem charakter deklaratoryjny, a nie konstytutywny. I dotyczy to nie tylko przypadków, gdy wpisu brak (organy administracji, w tym głównie fiskus, wielokrotnie wskazywały, że brak wpisu nie oznacza braku działalności gospodarczej), lecz także przypadków, gdy wpis jest, tyle że nie ma prowadzonego biznesu.

Sprawa kelnerki

Rozpoznawana przez sąd sprawa dotyczyła kobiety, która 1 stycznia 2015 r. zarejestrowała działalność gospodarczą polegającą na obsłudze kelnerskiej. W biznes nie musiała inwestować, gdyż „wystarczyła biała bluzka i spódnica”. W latach poprzednich kobieta świadczyła pracę kelnerki w ramach umów-zleceń oraz inne prace za niewielkie pieniądze. Z kolei od lipca do końca listopada 2014 r. prowadziła działalność gospodarczą, którą wyrejestrowała ze względu na niepowodzenie przedsięwzięcia. Kilka dni później, już na początku grudnia 2014 r., czyli niespełna miesiąc przed powtórnym zarejestrowaniem działalności, ginekolog stwierdził u niej 9. tydzień ciąży.
Z dniem rozpoczęcia działalności, czyli 1 stycznia 2015 r., zgłosiła się do ubezpieczeń społecznych. W styczniu 2015 r. zadeklarowała podstawę składek prawie 10 tys. zł. W kolejnych miesiącach zaś już minimalne. Od 2 lutego 2015 r. do 26 sierpnia 2018 r., czyli przez ok. 3,5 roku, z wyjątkiem dwóch dni, nieprzerwanie przebywała na długotrwałych zasiłkach chorobowych i macierzyńskich. Za okres od 28 sierpnia 2018 r., czyli po jednodniowej przerwie, aż do 10 września 2018 r. ponownie złożyła wniosek o wypłatę zasiłku chorobowego. ZUS odmówił wypłaty kolejnych świadczeń. Powodem odmowy była fikcyjność rejestracji firmy. Kobieta się odwołała. Chodziło bowiem o duże kwoty. Z tytułu zasiłków chorobowych i macierzyńskich kobieta pobrała z ZUS świadczenia na łączną kwotę niemal 318 tys. zł. Natomiast jej wkład z tytułu opłaconych składek wyniósł niewiele ponad 4 tys. zł.
Sąd okręgowy doszedł do wniosku, że kobieta nie wykonywała działalności gospodarczej. W jego przekonaniu informacja o ciąży mogła skłonić kobietę do zadbania o zabezpieczenie finansowe na okres ciąży i macierzyństwa. Świadczyło o tym wykazanie jednorazowo wysokiej podstawy i odprowadzenie składek ubezpieczeniowych w pierwszym miesiącu po zarejestrowaniu działalności gospodarczej. Takie postępowanie gwarantowało wysokie świadczenia nie tylko w ciąży, lecz także później. Kobieta musiała być świadoma, że nie jest zdolna, przy zagrożonej ciąży, do wykonywania ponadprzeciętnego wysiłku fizycznego związanego z prowadzeniem biznesu. Jej celem nie było rzeczywiste prowadzenie działalności, lecz uzyskanie wysokich świadczeń zasiłkowych.
Kobieta od wyroku sądu złożyła apelację.

Figurowanie w CEIDG nie przesądza

Sąd apelacyjny zwrócił uwagę, że kobieta pierwszą działalność gospodarczą prowadziła przez pięć miesięcy i zakończyła ją z powodu braku powodzenia w pozyskiwaniu kontrahentów. Zatem nie tylko faktycznie zaprzestała prowadzenia działalności, ale przede wszystkim dokonała formalnego jej wyrejestrowania. Wskazuje to na intencje definitywnego zakończenia biznesu. Powtórna rejestracja miesiąc później miała na celu jedynie uzyskanie świadczeń od państwa. A to na kobiecie, zgodnie z art. 6 kodeksu cywilnego, ciążył obowiązek wykazania, iż faktycznie prowadziła stałą działalność zarobkową. „Działalność gospodarcza jest działalnością wykonywaną w sposób zorganizowany, ciągły, zarobkowy i profesjonalny i cechy te winny występować łącznie i realizować się poprzez przedmiotowy zakres czynności” – podkreślił sąd. I dodał, że przesłanką objęcia przedsiębiorców obowiązkiem ubezpieczeń społecznych jest faktyczne wykonywanie działalności gospodarczej. A jeśli ktoś rzeczywiście nie prowadzi działalności, to nie podlega ubezpieczeniom społecznym. Nawet mimo figurowania w ewidencji działalności gospodarczej lub Krajowym Rejestrze Sądowym. Mówiąc prościej, jeśli ktoś ma wpisaną działalność do ewidencji, ale jej nie wykonuje – nie musi płacić składek na ubezpieczenia społeczne.

Dwa stanowiska

Teza Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu jest kontrowersyjna. W judykaturze Sądu Najwyższego prezentowane są dwa przeciwstawne stanowiska co do tego, w jaki sposób rozumieć pojęcie wykonywania pozarolniczej działalności gospodarczej w odniesieniu do art. 13 pkt 4 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych z 13 października 1998 r. (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 300 ze zm.).
Pierwsze podejście opiera się na tym, że znaczenie prawne ma wyłącznie wpis przedsiębiorcy do ewidencji działalności gospodarczej oraz jego wykreślenie. I to niezależnie od tego, czy w tym okresie działalność faktycznie była prowadzona czy też nie. Bez znaczenia dla powstania obowiązku ubezpieczenia społecznego jest nie tylko to, czy działalność gospodarcza była w praktyce wykonywana, lecz także kwestia uzyskiwania przez przedsiębiorcę jakichkolwiek przychodów. Faktyczne zaprzestanie prowadzenia działalności gospodarczej, ale bez wyrejestrowania przedsiębiorcy z ewidencji działalności gospodarczej oraz z ewidencji skarbowej, powoduje konieczność podlegania obowiązkowi ubezpieczeń społecznych. Nawet jeśli wyrejestrowanie będzie zgłoszone w ZUS. Potwierdzeniem tego stanowiska są wyroki: Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 28 stycznia 2009 r., sygn. akt VII SA/Wa 1373/2008, oraz Sądu Najwyższego: z 15 marca 2007 r., sygn. akt I UK 300/2006, z 16 maja 2006 r., sygn. akt I UK 289/05, z 11 stycznia 2005 r., sygn. akt I UK 105/04, z 27 czerwca 2006 r., sygn. akt I UK 340/2005.
Z kolei drugie – przeciwne ‒ stanowisko prezentowane w orzecznictwie sądowym zakłada, że obowiązek podlegania ubezpieczeniom społecznym dotyczy jedynie okresu, kiedy działalność gospodarcza jest przez przedsiębiorcę faktycznie wykonywana. A sam wpis do ewidencji nie jest przecież jeszcze wykonywaniem działalności. Ten pogląd znajduje odzwierciedlenie także w orzecznictwie Sądu Najwyższego ‒ wyroku z 27 kwietnia 2009 r., sygn. akt I UK 328/2008, czy postanowieniu z 14 września 2007 r., sygn. akt III UK 35/2007.
Sąd apelacyjny podzielił drugi pogląd. „Sam wpis przedsiębiorcy do właściwej ewidencji lub rejestru stwarza tylko domniemanie faktyczne prowadzenia działalności w rozumieniu przepisu art. 231 kodeksu postępowania cywilnego, które może być obalone (wzruszone) przy pomocy środków dowodowych określonych przepisami kodeksu postępowania cywilnego” – podkreślił sąd.

Brak ciągłości

W odniesieniu do tej konkretnej sprawy kobieta w istocie nie prowadziła działalności gospodarczej w sposób profesjonalny, ciągły, zorganizowany i zarobkowy. W ocenie sądu apelacyjnego stan faktyczny jednoznacznie wskazuje, że wznowiła prowadzenie działalności gospodarczej wyłącznie w celu uzyskania świadczeń z ubezpieczeń społecznych. Bezsporny jest fakt, że jednak wykonywała pewne czynności związane z zarejestrowaną działalnością. „Były one podjęte li tylko w celu upozorowania jej prowadzenia” – ocenił sąd apelacyjny.
Ciągłość działalności gospodarczej to powtarzające się, regularnie występujące i trwające czynności. I jest to przeciwstawne incydentalności i sporadyczności. Działalność sporadyczna bowiem nie jest działalnością gospodarczą. Ciągłość działalności gospodarczej jest cechą pożądaną z uwagi na liczne wymogi stawiane przedsiębiorcom.
„Działalność gospodarcza polegająca na świadczeniu usług kelnerskich istotnie nie musi wymagać wysokiego poziomu organizacji, gdyż nie wymaga zatrudniania pracowników (gdy prowadząca ją osobą sama jest kelnerką), a także nie wymaga poczynienia sporych nakładów, gdyż, jak wskazała sama ubezpieczona, wystarczyła jej biała bluzka i spódnica” – zauważył sąd. Jednak kobieta nie wykazała, że istotnie wykonywała działalność gospodarczą. Ponadto doświadczenie życiowe wskazuje na dążenie do uczynienia z działalności gospodarczej stałego źródła dochodu i czerpania z niej wymiernych korzyści. Natomiast kobieta nie wykazała, by prowadzona przez nią działalność miała charakter zarobkowy. Nie była też w stanie wskazać, że przeprowadziła jakikolwiek rachunek ekonomiczny przed jej rozpoczęciem, z którego wynikałoby, że w dłuższej perspektywie biznes miałby przynosić dochody. Nic nie wskazywało na to, by kobieta myślała o działalności przyszłościowo. Jedynym logicznym wytłumaczeniem była chęć skorzystania z zasiłków chorobowego i macierzyńskiego. Myślała krótkofalowo. Nie miała żadnych dalekosiężnych planów związanych z prowadzeniem działalności. Rejestrując działalność, podjęła jedynie czynności pozorujące ją, mając na celu uzyskanie niewspółmiernych korzyści w stosunku do włożonych środków. Nie można więc uznać, że podlegała ubezpieczeniom społecznym. Tym samym będzie miała do zwrotu kilkaset tysięcy złotych pobranych zasiłków.
Z punktu widzenia małego przedsiębiorcy kluczowe może jednak być spostrzeżenie dokonane przez sąd, że fakt wpisu nie oznacza obowiązku odprowadzania składek. A skoro tak – to wniosek jest prosty: wystarczy w razie upomnienia się o zapłatę przez organ administracji publicznej wykazać, że choć wpis w ewidencji się znajduje, to biznesu się nie prowadzi. Jak mówią nam eksperci – w sytuacji gdy działalności realnie się nie prowadzi – można próbować powołać się na wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. ©℗
Wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 29 października 2019 r., sygn. akt III AUa 906/19

opinie ekspertów

Ewidencje przestałyby pełnić swoją funkcję

Cezary Kaźmierczak prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców / DGP
W tej konkretnej sprawie na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z próbą wyłudzenia świadczeń. I wydaje mi się, że sąd miał kłopot z nazwaniem rzeczy po imieniu, przez co stworzona przezeń konstrukcja jest dość dziwna – bo rzeczywiście pozwala na wyciągnięcie wniosku a contrario, że gdy ktoś faktycznie biznesu nie prowadzi, to nie musi płacić składek. Pytanie, czy rzeczywiście sąd miał to na myśli.
Moim zdaniem, gdy ktoś prowadzi działalność gospodarczą, to powinien ją zarejestrować i odprowadzać składki. Gdy zaś z jakiejś przyczyny działalności prowadzić nie może, to powinien albo wyrejestrować biznes, albo go zawiesić. Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej oraz Krajowy Rejestr Sądowy (dla spółek) powinny mieć walor informacyjny dla ogółu podmiotów gospodarczych. Przyjęcie założenia, że ktoś wpisany nie prowadzi chwilowo działalności, powoduje, że ewidencje i rejestry przestają spełniać swoją funkcję. A to jest ze szkodą dla ogółu przedsiębiorców.

W sporach z ZUS można spróbować powołać się na wyrok

Arkadiusz Pączka ekspert Pracodawców RP / DGP
Sprawa, która legła u podstaw wydanego wyroku, jest o tyle specyficzna, że rzeczywiście można mieć wątpliwości co do realnej chęci prowadzenia działalności gospodarczej przez barmankę. Wiele wskazuje na to, że chodziło jej jedynie o uzyskanie wysokiego świadczenia. Między innymi z tego powodu zalecałbym przedsiębiorcom daleko idącą ostrożność i przyjmowanie mimo wszystko, że gdy się zaprzestaje prowadzenia działalności gospodarczej, warto ją chociaż zawiesić. Nie sądzę bowiem, by to orzeczenie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu zmieniło praktykę ZUS w ten sposób, że przestanie on oczekiwać zapłaty składek od osoby, której działalność gospodarcza jest wpisana do ewidencji.
Oczywiście w przypadkach, gdy ktoś rzeczywiście nie prowadzi biznesu, ale go nie wyrejestruje, organ rentowy będzie zaś żądał zapłaty składek, warto powołać się na wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Konstytucja biznesu przewiduje przecież, że obywatel ma pełne prawo ufać państwu, a niedające się rozwiać wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść przedsiębiorcy.