W dwóch pierwszych dniach wpłynęło niewiele ponad 1,6 tys. wniosków o mały ZUS plus – wynika z danych, do których dotarł DGP.
Od początku lutego obowiązuje nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej (Dz.U. z 2019 r. poz. 2550), która rozszerza krąg uprawnionych do preferencyjnych składek na ubezpieczenia społeczne.
– Według założeń ustawodawcy uprawnionych do ulgi miało być 320 tys. przedsiębiorców. Te 1,6 tys. wniosków to nie jest więc dużo – mówi Marek Kowalski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Potwierdzają to nasze wyliczenia. Przy założeniu, że nadal dziennie wpływałoby 800 wniosków, do 2 marca (czyli do ostatniego dnia ich składania) zgłoszeń byłoby 16 800, co stanowi 5,25 proc. wszystkich potencjalnie uprawnionych do ulgi.
Katarzyna Siemienkiewicz z Pracodawców RP przestrzega przed pochopnym osądem tych danych.
– Za wcześnie na ocenę zainteresowania nową ulgą. Przedsiębiorca, który chce od lutego korzystać z małego ZUS plus, ma bowiem jeszcze sporo czasu na zgłoszenie – przypomina ekspertka.
Prognozuje, że wzrost zainteresowania powinien nastąpić w ostatnim tygodniu lutego.
– Przedsiębiorcy niczym nie różnią się od innych ludzi, którzy wiele spraw zostawiają na ostatnią chwilę – podkreśla ekspertka.
Marek Kowalski przyczyny małego zainteresowania ulgą upatruje w tym, że jest to rozwiązanie dobre na krótką metę. – Musimy pomyśleć o zmianach systemowych – twierdzi.
Wskazuje, że podstawowy mankament małego ZUS plus jest taki, że składki proporcjonalne do dochodu, które są najbardziej miarodajne, jeśli chodzi o możliwości finansowe przedsiębiorcy, są traktowane jako rozwiązanie szczególne dla wybranej grupy.
– Powinna to być zasada generalna dla wszystkich przedsiębiorców i to bez ograniczeń nakładanych przez próg przychodu – uważa Marek Kowalski.