Jak podała w piątek Rzeczpospolita, w czasie rządów PiS Polska spadła w rankingu elastyczności zatrudnienia z 17. na 27. miejsce. To efekt zaostrzenia regulacji dotyczących pracy na czas określony.

"Indeks elastyczności zatrudnienia w Polsce wynosi obecnie ok. 60 pkt. Na tle 41 badanych krajów daje nam to dosyć odległą 27. pozycję" – czytamy w piątek w "Rzeczpospolitej". "Liderem tego zestawienia są Stany Zjednoczone, a wśród krajów europejskich – Wielka Brytania. Za to peleton zamyka Francja" – napisano.

Indeks obejmuje tzw. kodeksowe zatrudnienie (nie obejmuje m.in. samozatrudnienia, umów zlecenia itp.) Pod uwagę brane są więc regulacje umów o pracę w zakresie zatrudniania (w tym płaca minimalna), czasu pracy, zwalniania i kosztów zwolnień. Jak podaje "Rz", im wyższy wynik (maksymalnie 100 pkt), tym o większej elastyczności można mówić.

Z szacunków Forum Obywatelskiego Rozwoju, które bierze udział w przygotowywaniu indeksu, wynika, że Polska w porównaniu z 2015 r. spadła aż o dziesięć pozycji. "To przede wszystkim efekt usztywnienia w ostatnich latach umów o pracę na czas określony" – powiedział Rzeczpospolitej Rafał Trzeciakowski z FOR. Zmiany te miały na celu poprawę bezpieczeństwa pracowników i ukrócenie praktyki zatrudniania osób na prawie nieskończoną liczbę umów czasowych. Zdaniem ekspertów FOR cytowanych przez Rzeczpospolitą, lepiej byłoby uelastycznić drugą część kodeksu, tj. umowy na czas nieokreślony.