Podwyżka płacy minimalnej do 2,6 tys. zł jest korzystna dla najmniej zarabiających uczestników Pracowniczych Planów Kapitałowych - powiedział PAP wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Bartosz Marczuk.

Dodał, że ci, którzy zarabiają do 3,1 tys. zł brutto miesięcznie, dostają od pracodawcy i państwa ponad cztery razy więcej niż sami wpłacają do PPK.

Wiceprezes wskazał, że tegoroczna podwyżka płacy minimalnej z 2250 do 2600 zł brutto sprawi, że zwiększy się liczba osób, które będą mogły wpłacać do PPK nie 2 proc. tylko 0,5 proc. pensji.

Przypomniał, że umożliwia to zapis w ustawie o PPK pozwalający płacić obniżoną składkę osobom zarabiającym do 120 proc. minimalnego wynagrodzenia brutto. W tym roku jest to 3 tys. 120 zł. Zaznaczył, że zarówno pracodawca, jak i państwo są zobowiązani do uiszczenia wpłat w pełnej wysokości: w przypadku pracodawcy jest to co najmniej 1,5 proc. wynagrodzenia pracownika, natomiast państwo przelewa na konto 250 zł tzw. opłaty powitanej oraz co roku 240 zł dopłaty rocznej.

"Jeśli weźmiemy pod uwagę osobę, która zarabia 3 tys. brutto miesięcznie, to wpłaci ona do swojego PPK 15 zł na miesiąc, a otrzyma ekstra 65 zł. 45 zł będzie pochodzić z wpłaty firmy, a 20 zł od państwa" - powiedział.

Zaznaczył, że w miarę jak pensja minimalna będzie się zwiększać, tak jak zapowiada rząd, rosnąć też będą zyski osób oszczędzających w PPK. I tak, jeżeli w 2024 roku najniższe wynagrodzenie zostanie zwiększone do 4 tys. zł (4,8 tys. zł wyniesie 120 proc. upoważniające do 0,5-proc. składki), to wpłata pracownika zarabiającego niespełna 5 tys. zł wyniesie 24 zł miesięcznie, pracodawcy ponad 70 zł, a z budżetu - 20 zł. W sumie więc miesięczne oszczędności w PPK powinny wynieść ponad 100 zł, podczas gdy uczestnik PPK wpłaci tylko 24 zł.

Marczuk przyznał, że mechanizm obniżonej składki wprowadzono na wniosek związków zawodowych po to, by zrekompensować mniej zarabiającym uczestnikom PPK konieczność odprowadzania składek, a tym samym nieco niższe wynagrodzenia netto. "Są osoby, które rozważają wystąpienie z PPK ze względu na uszczuplenie miesięcznych dochodów, ale zwłaszcza w przypadku osób, które płacą 0,5 proc. jest to nieracjonalne" - powiedział. W sumie - jak wyliczył - w najbliższych latach preferencyjne warunki uczestnictwa w PPK mogą objąć ok. 2 mln osób.

Pracownicze Plany Kapitałowe to dobrowolny i powszechny system długoterminowego oszczędzania. Może do niego przystąpić każdy zatrudniony, który podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnym i rentowym. Oszczędności tworzone będą wspólnie przez pracowników, pracodawców oraz państwo.

Zgodnie z ustawą, która weszła w życie w styczniu br., od 1 lipca 2019 roku jako pierwsze do systemu przystąpiły największe przedsiębiorstwa, zatrudniające co najmniej 250 osób. Po pierwszym etapie wdrażania ustawy partycypacja w PPK wynosi 39 proc.

Druga tura, która rozpoczęła się 1 stycznia 2020 roku, ma objąć ok. 20 tys. przedsiębiorstw i zatrudnionych w nich ok. 2 mln pracowników. Tzw. średnie firmy najpóźniej do 24 kwietnia 2020 muszą podpisać umowy o zarządzanie środkami z PPK z jedną z 20 uprawnionych do tego instytucji finansowych. Z kolei 11 maja 2020 roku mija termin podpisywania umów o prowadzenie PPK (umowa zawarta przez pracodawcę, w imieniu zatrudnionych).

W trzeciej turze do PPK mają przystąpić podmioty zatrudniające co najmniej 20 osób. obowiązek ten dotyczy ok. 58 tys. firm, w których pracuje ok. 1,7 mln osób. Na podpisanie umów o zarządzanie małe firmy mają czas do 27 października 2020 roku, natomiast termin podpisanie umów o prowadzenie mija 10 listopada 2020 roku.

W czwartej turze, która rozpocznie się 1 stycznia 2021 roku, do PPK muszą przystąpić najmniejsze firmy i jednostki sektora finansów publicznych. Z danych PFR wynika, że jest ich ok. 830 tys. Liczba zatrudnionych to 5,7 mln osób. (PAP)

autor: Ewa Wesołowska