Do biura RPO wpływają dziesiątki skarg od ubezpieczonych, którym na wiele miesięcy wstrzymano wypłatę świadczenia chorobowego. W tym czasie Zakład Ubezpieczeń Społecznych sprawdza, czy mają do nich prawo.
Oskar Sobolewski prawnik w Kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, ekspert Instytutu Emerytalnego / DGP

Opinia. Zakład powinien usprawnić procedury

Oskar Sobolewski prawnik w Kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, ekspert Instytutu Emerytalnego
Wielomiesięczne kontrole ZUS się zdarzają. Nie jest to co prawda standard, ale w przypadku zawiłych i złożonych spraw, w których materiał dowodowy do analizy jest skomplikowany, ZUS potrzebuje więcej czasu na ustalenie stanu faktycznego. Niestety, takie działania organu rentowego powodują, że kontrolowani często znajdują się w bardzo złej sytuacji materialnej, bo w związku z kontrolą nie otrzymują świadczeń często będących jedynym źródłem zapewniającym im niezbędne do życia środki. Tego rodzaju kontrole, jeżeli sprawa ma wątek sądowy, potrafią trwać od kilku miesięcy nawet do roku.
Oczywiście ZUS ma obowiązek dbać o to, jak pieniądze są wydawane, czy nie dochodzi do nieprawidłowości i wykorzystania środków publicznych do celów niewskazanych w ustawie. Należy więc pogodzić się z tym, że Zakład prowadzi kontrole, ale niewątpliwie powinien starać się usprawnić procedury tak, żeby ubezpieczeni nie byli bezterminowo pozbawieni świadczeń. Tym bardziej że do wstrzymania wypłaty nie może dochodzić automatycznie, powinno się to dziać jedynie w sytuacji, gdy potencjalnie nadużycia są wysoce uprawdopodobnione.
Rzecznik praw obywatelskich w wystąpieniu do Gertrudy Uścińskiej, prezes ZUS, podkreślił, że jego wątpliwości budzi pozostawianie osób chorych, samotnych i kobiet w ciąży bez środków do życia w trakcie przedłużającego się postępowania.
To, że problem jest realny i dokuczliwy, pokazuje ogólnopolska akcja prowadzona pod patronatem Ruchu Społecznego Kobiety na Działalności Gospodarczej kontra ZUS. W ramach protestu przeciwko masowym kontrolom, z którymi zmagają się panie prowadzące firmy, przed siedzibami ZUS wywieszone zostały banery krytykujące praktyki zakładu dotyczące matek i kobiet w ciąży. O co chodzi?

Matki na cenzurowanym

Sytuację naświetla Katarzyna Przyborowska, radca prawny z Kancelarii Lege Artis specjalizującej się w prawie ubezpieczeń społecznych.
– Tylko w ostatnich tygodniach trafiło do mnie kilka spraw, w których kobiety prowadzące działalność nie dostają zasiłku macierzyńskiego przez pół roku i dłużej ze względu na przeciągające się postępowanie wyjaśniające ze strony ZUS – mówi.
Tłumaczy, że takie postępowania są prowadzone w celu uzyskania dodatkowych informacji, uzupełnienia dokumentacji, uzyskania potwierdzenia okresów ubezpieczenia, ustaleń dotyczących wysokości podstawy wymiaru składek oraz okresów i kwot wypłaconych z ubezpieczenia chorobowego. Katarzyna Przyborowska podkreśla, że ZUS kwestionuje nie tylko wysokość świadczenia, ale nawet samo podleganie ubezpieczeniom społecznym.
– Niestety skutkuje to wstrzymaniem wypłaty świadczenia – wyjaśnia.
Ekspertka dodaje, że coraz częściej postępowania ZUS trwają o wiele dłużej, niż pozwalają na to przepisy, w szczególności art. 12 i art. 35 kodeksu postępowania administracyjnego.
Według Katarzyny Przyborowskiej w trakcie prowadzenia przez ZUS postępowania wyjaśniającego ubezpieczone powinny otrzymywać tzw. kosiniakowe. To świadczenie w wysokości 1 tys. zł (netto) przyznawane rodzicom, którzy nie otrzymują zasiłku macierzyńskiego (np. dlatego, że wykonują pracę na podstawie umowy o dzieło).
– Kontrolowane nie pozostawałyby wówczas bez środków do życia. Wymagałoby to jednak zmian w przepisach – mówi ekspertka.
Zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię.
– Gdy postępowanie wyjaśniające się przeciąga, ZUS przesyła świadczeniobiorcy pisemną informację, że potrzebuje więcej czasu, ale nie informuje go, że w przypadku przedłużającej się kontroli zgodnie z art. 36 k.p.a. stronie przysługuje ponaglenie – wyjaśnia Przyborowska.
Z jej praktyki wynika, że po otrzymaniu takiego ponaglenia ZUS często szybciej załatwia sprawę.

Chorzy pod lupą

Wstrzymanie świadczeń dotyczy również osób na zwolnieniach lekarskich oraz korzystających ze zwolnienia z pracy na sprawowanie opieki nad dzieckiem.
– Jednemu z moich klientów po kontroli ZUS odmówiono prawa do zasiłku chorobowego. Powodem była rzekoma fikcyjność zatrudnienia. Sprawa trafiła do sądu i zakończyła się wygraną ubezpieczonego. ZUS nie zdecydował się nawet na wniesienie apelacji od wyroku – opisuje adwokat Paweł Matyja, który z aprobatą odnosi się do stanowiska RPO.
Ekspert uważa, że analizowany problem to druga strona szeroko zakrojonej przez ZUS akcji weryfikacji zwolnień lekarskich.
– Organ rentowy zajmuje się bardzo ważną, bo przychodową stroną systemu ubezpieczeń społecznych, czyli wymierzaniem i pobieraniem składek, prowadzeniem rozliczeń z płatnikami składek itp. Jego troska o budżet jest więc zrozumiała. O skrupulatność prowadzonych postępowań też nie należy mieć pretensji. Nie może być jednak tak, że ofiarą walki z fałszywymi zwolnieniami lekarskimi padają osoby uczciwe, tym bardziej że rosnąca liczba kontroli może wydłużyć rozpoznanie poszczególnych spraw – mówi adwokat.
Paweł Matyja zastanawia się, czy w przypadku wzmożonych kontroli nie chodzi o płynność finansową ZUS.
– Choć z informacji podanych przez organ rentowy pod koniec 2019 r. wynika, że obciążenie FUS wypłatą trzynastej emerytury skokowo pogorszyło deficyt funduszu, ZUS zapewnia, że jego wydolność pozostała na zadowalającym poziomie – dywaguje adwokat.
– To sposób ZUS na oszczędności – nie ma wątpliwości Katarzyna Przyborowska.

ZUS zaprzecza

Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS, zwraca uwagę, że zakład rocznie wypłaca ponad 250 mld zł różnego rodzaju świadczeń, w tym 13 mld zł z tytułu choroby i 9 mld zł na zasiłki macierzyńskie (dla matek i ojców).
– To pieniądze nas wszystkich, uczestników powszechnego systemu ubezpieczeń społecznych. Odpowiadamy za to, by były wydawane racjonalnie i by nie dochodziło do nadużyć. Naszym ustawowym obowiązkiem jest kontrola i weryfikacja zarówno tytułu do ubezpieczenia, jak i prawa do świadczeń – podkreśla rzecznik.
Zapewnia, że ZUS porusza się ściśle w ramach obowiązujących norm prawnych.
– Nie ma mowy, by organ rentowy ukierunkował swoje działania na konkretną grupę społeczną czy zawodową, w tym prowadzących działalność gospodarczą. Kierujemy się obiektywnymi zasadami, podstawą jest analiza ryzyka – wyjaśnia rzecznik.
Zwraca uwagę, że w I połowie 2019 r. oddziały ZUS wydały 765 decyzji stwierdzających niepodleganie ubezpieczeniom społecznym dla osób prowadzących działalność gospodarczą, które wystąpiły z wnioskiem o świadczenie krótkoterminowe (zasiłek macierzyński i chorobowy). To jedynie 16 proc. wszystkich decyzji dotyczących niepodlegania ubezpieczeniom.
– Sprawy dotyczyły głównie sytuacji, w których zakład stwierdził, że żadna działalność nie była prowadzona, a jej rejestracja miała służyć wypłacie świadczeń chorobowych lub zasiłków macierzyńskich – wyjaśnia Paweł Żebrowski.