Rozpoczynając rekrutację pracowników na Ukrainie, firmy doradztwa personalnego skupiały się na pracownikach sezonowych i budowlanych. Obecnie rekrutują fachowców z różnych dziedzin, od kelnerów do informatyków.
Polskie konsulaty na Ukrainie wydają kilkanaście tysięcy wiz pracowniczych miesięcznie. Najbardziej oblegany konsulat lwowski wydaje ponad 300 wiz pracowniczych dziennie, a mimo to ludzie czekają tam tygodniami na złożenie dokumentów.
- Kilka lat temu nastawialiśmy się na poszukiwanie ukraińskich pracowników sezonowych. Obecnie rekrutujemy tam kelnerów, kasjerki, ale też operatorów maszyn, kierowców, kończąc na informatykach czy inżynierach - mówi Andrzej Krokus z EastWestLink, polskiej firmy zajmującej się pozyskiwaniem wykwalifikowanych pracowników za naszą wschodnią granicą.

Zasięg rekrutacji

Pracownicy z Ukrainy trafiają do Polski różnymi drogami. Część z nich wykorzystuje znajomości i chce się dorobić przy pracach sezonowych. Inni trafiają przez wyspecjalizowane agencje. Metody i techniki naboru są rożne.
- Przepisy dotyczące możliwości podjęcia pracy w Polsce przez Ukraińców nie są zadowalające zarówno dla nich samych, jak i dla polskich pracodawców, co sprawia, że działalność rekrutacyjna ma mocno ograniczony zasięg. Dopóki polski ustawodawca nie otworzy zagranicznym fachowcom perspektywy długoterminowej pracy i pobytu w Polsce, ich transfer nie zaspokoi potrzeb rynku pracy - ocenia Viacheslav Stetsko, konsultant firmy doradczej Capful Polska.

Procedury wizowe

Do tego roku większość Ukraińców pracowała nielegalnie, korzystając z wiz turystycznych.
- Ocenia się, że transfer obywateli Ukrainy do pracy w Polsce dochodził nawet do 150 tys. osób rocznie. Jednak większość z nich to byli pracownicy sezonowi, którzy przyjeżdżali nawet na kilka tygodni do np. zbioru truskawek czy do pracy na konkretnej budowie - mówi Andrzej Krokus.
Sytuacja zaczęła się zmieniać w 2006 roku po wprowadzaniu ułatwień wizowych. Drugim momentem krytycznym było przystąpienie Polski do strefy Schengen.

Popyt na rekrutację

Dziś polscy przedsiębiorcy są ostrożniejsi. Nie chcą zatrudniać na czarno. Zwłaszcza pracodawcy przygraniczni obawiają się kontroli inspekcji pracy, ale nie tylko - również kontrolerów celnych. Przygotowywana nowelizacja ustawy o cudzoziemcach da prawdopodobnie uprawnienia kontrolne także Straży Granicznej. Ryzyko związane z nieformalnym zatrudnianiem jest obecnie zbyt wielkie. Tym bardziej rośnie znaczenie usług oferowanych przez firmy rekrutacyjne, które dostarczają wykwalifikowanych pracowników, gotowych do podjęcia pracy w Polsce, na którą jest największe zapotrzebowanie.
- Zanim kandydat zostanie ostatecznie zaakceptowany, musimy wyrobić mu wizę i dostarczyć go do Polski. Po przyjeździe polski pracodawca ma tydzień na sprawdzenie kwalifikacji pracownika. Jeśli je akceptuje, proces rekrutacji zostaje zamknięty - mówi Andrzej Krokus.