Na realizację jego kolejnej, trzyletniej edycji ma zostać przeznaczone 100 mln zł. Pracodawcy i eksperci już wiedzą, jak je wydać. I postulują kolejne zmiany w prawie.
Wprawdzie w ostatnich latach stan bhp znacznie się polepszył, ale nadal w ciągu roku w wypadkach związanych z wykonywaniem pracy śmierć ponosi ok. 300 osób. Dlatego właśnie Rada Ministrów podjęła ostatnio uchwałę, która umożliwi kontynuowanie programu „Poprawa bezpieczeństwa i warunków pracy” w latach 2020‒2022. Ma on kłaść nacisk przede wszystkim na wykorzystanie nowoczesnych technologii i innowacyjnych rozwiązań służących zwiększeniu bezpieczeństwa pracy, a także rozwijanie portalu wiedzy o bhp, prowadzonego przez Centralny Instytut Ochrony Pracy (www.ciop.pl). Będzie on stale aktualizowany, w tym w zakresie serwisów przeznaczonych dla specjalistycznych służb (straż pożarna, ratownictwo górnicze) oraz wyposażany w interaktywne aplikacje.

Cudzoziemcy, zleceniobiorcy, starsi

Partnerzy społeczni, choć pozytywnie oceniają przedłużenie funkcjonowania rządowego programu, to zwracają uwagę, że nie do końca odpowiada on na wyzwania w zakresie bhp związane z obecną sytuacją na rynku pracy. ‒ Jednym z nich jest coraz większa liczba pracowników cudzoziemców, którzy nie władają dobrze językiem polskim lub w ogóle go nie znają. To powoduje trudności komunikacyjne. Często takie osoby uczestniczą w szkoleniach bhp prowadzonych w języku polskim, a przecież takie działanie całkowicie mija się z celem – mówi Barbara Surdykowska z NSZZ „Solidarność”.
Maciej Ambroziewicz, ekspert ds. bhp, dodaje, że problem ten dotyczy w szczególności pracowników zatrudnionych przy pracach fizycznych, np. na budowach, gdzie występuje najwięcej zagrożeń. Podkreśla, że jest to kwestia, do której pracodawcy nie przywiązują należytej wagi, o czym świadczą nie tylko szkolenia w języku polskim, lecz także przedstawianie obcokrajowcom do opanowania instrukcji sporządzonych w języku dla nich obcym. ‒ Dzieje się tak, mimo że takie nieprzygotowane odpowiednio do wykonywania obowiązków osoby, z którymi nie można nawiązać pełnego kontaktu, zwłaszcza przy wykonywaniu prac niebezpiecznych dla życia i zdrowia, stanowią zagrożenie nie tylko dla siebie, lecz także dla współpracowników czy osób postronnych – wyjaśnia ekspert. W jego opinii pracodawca zatrudniający cudzoziemca, który nie zna języka polskiego, powinien zapewnić możliwość komunikacji z nim nie tylko na etapie załatwiania formalności związanych z przyjęciem do pracy i przeszkoleniem w zakresie bhp, lecz także przez cały czas trwania stosunku pracy.
‒ Brakuje też przepisów odnoszących się do bhp w stosunku do osób niebędących pracownikami w rozumieniu kodeksu pracy, m.in. samozatrudnionych i świadczących usługi na podstawie umów cywilnoprawnych – wskazuje Barbara Surdykowska. Wyjaśnia, że ta kwestia stale powraca przy wydawaniu aktów wykonawczych, jak chociażby ostatnio przy pracach nad rozporządzeniem w sprawie bhp przy obsłudze żurawi, kiedy to Rządowe Centrum Legislacji sprzeciwiło się objęciem tymi przepisami osób, które nie są pracownikami.
‒ W przypadku bhp należy również pamiętać o zmianach wynikających z demografii i wydłużającej się aktywności zawodowej Polaków. Tymczasem niewielu pracodawców uwzględnia ten fakt, np. poprzez dostosowanie stanowisk pracy do potrzeb starszych pracowników – wylicza Barbara Surdykowska.
Z kolei zdaniem Renaty Górnej z OPZZ wciąż dużo do poprawienia jest w zakresie edukacji i upowszechniania tematyki bhp, która często traktowana jest jako zbędny wymóg do spełnienia. Ważną rolę mogłyby przy tym odgrywać wytyczne, zalecenia i poradniki, o ile – tak jak w innych krajach – byłyby traktowane przez pracodawców jak obowiązujące prawo. ‒ Osobną kwestią jest egzekwowanie przepisów bhp, które pozostawia wiele do życzenia. Państwowa Inspekcja Pracy ma coraz więcej zadań, a za mało pracowników, którzy mogliby skutecznie zajmować się kontrolami w większej liczbie zakładów pracy niż obecnie – stwierdza Górna.

Potrzebna certyfikacja

Na potrzebę wykorzystania zaniedbanego potencjału edukacji, szkoleń oraz medycyny pracy, stanowiącej istotne ogniwo wsparcia pracodawców podczas oceny ryzyka i skutków ich oddziaływania na zdrowie pracowników, wskazuje też Rafał Hrynyk, przewodniczący zespołu ds. promocji bezpieczeństwa i zdrowia pracy Pracodawców RP. ‒ Kluczowa jest krytyczna ocena statystyk wypadkowych i realizacja działań ukierunkowanych na te obszary, gdzie występuje najwięcej wypadków, zwłaszcza tych śmiertelnych i ciężkich. Średnia wypadków wskazuje na poprawę sytuacji, jednak są takie profesje i stanowiska pracy, gdzie ich liczba jest nadal niepokojąco wysoka – mówi Hrynyk.
Z kolei Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan zauważa, że duże wątpliwości wśród pracodawców budzi stosowanie przepisów bhp w przypadku osób zatrudnionych na telepracy, np. gdy dochodzi do wypadku w trakcie pracy w domu. ‒ O ile bhp przy telepracy jest uregulowane w kodeksie pracy, to brakuje w nim przepisów odnoszących się do pracy zdalnej, która staje się coraz popularniejszą formą zatrudnienia – mówi Małgorzata Kochańska, ekspert Koalicji Bezpieczni w Pracy, doradca prezesa SEKA SA. Jednocześnie dodaje, że poprawy wymaga system kształcenia służb bhp, który jest teraz poza kontrolą, a programy na studiach kierunkowych czy podyplomowych mają mało przedmiotów bezpośrednio związanych z bezpieczeństwem pracy. ‒ Dobrym rozwiązaniem byłby obowiązek uzyskiwania przez osoby, które chcą zostać specjalistami ds. bhp, certyfikatów na podstawie niezależnej procedury. Ten wymóg powinien dotyczyć też podmiotów oferujących szkolenia, co zdecydowanie poprawiłoby ich jakość – tłumaczy Małgorzata Kochańska.