Od początku roku o 400 proc. zwiększyło się zainteresowanie polskich firm zatrudnianiem pracowników ze Wschodu. Rosnąca liczba pracujących w Polsce Ukraińców może spowodować zahamowanie wzrostu wynagrodzeń. Ukraińcy wypełnią brakujące miejsca pracy, głównie w budownictwie i rolnictwie.
NOWOŚĆ
Jak dowiedzieliśmy się w resorcie pracy w marcu, w porównaniu z grudniem ubiegłego roku czterokrotnie więcej przedsiębiorców z Polski złożyło w urzędach pracy oświadczenie o zamiarze zatrudnienia naszych wschodnich sąsiadów. Zdecydowana większość z nich dotyczyła Ukraińców. To m.in. efekt ułatwień w ich zatrudnianiu wprowadzonych od lutego.
Eksperci twierdzą, że znaczny wzrost zatrudnienia Ukraińców może zahamować wzrost płac, głównie w budownictwie i rolnictwie. Ponadto będzie mieć dobry wpływ na gospodarkę, bo pozwoli na uzupełnienie braków kadrowych.

Cztery razy więcej

- Przedsiębiorcy w grudniu złożyli w powiatowych urzędach pracy 4,1 tys. oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy Ukraińcowi, Białorusinowi lub Rosjaninowi. W marcu takich oświadczeń było już 16,4 tys. - mówi Jerzy Romańczuk z departamentu migracji Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Ponad 93 proc. tych oświadczeń dotyczyło Ukraińców. Dane, wskazujące na wzrost zainteresowania podejmowaniem pracy w Polsce, potwierdza też Mirosław Gryta, konsul kierujący działem wizowym we lwowskim konsulacie.
- W pierwszych trzech miesiącach ubiegłego roku wydaliśmy ponad 700 wiz z prawem do pracy. W tym roku w tym okresie prawie 12 tys. - mówi Mirosław Gryta.
Tak znaczący wzrost zatrudnienia Ukraińców jest przede wszystkim skutkiem ułatwień w zatrudnianiu cudzoziemców ze Wschodu. Od 1 lutego Ukraińcy, Rosjanie i Białorusini mogą pracować w Polsce przez sześć miesięcy w ciągu roku bez zezwolenia na pracę. Warunkiem ich zatrudnienia jest złożenie przez pracodawcę w urzędzie pracy oświadczenia o zamiarze powierzenia im pracy.

Wolniejszy wzrost płac

Zdaniem ekspertów rosnące zatrudnienie Ukraińców może spowodować zahamowanie wzrostu wynagrodzeń. Ukraińcy będą bowiem pracować za niższe płace niż Polacy.
- Średnie wynagrodzenie na Ukrainie wynosi 250 USD - mówi Mirosław Gryta.
A średnia płaca w Polsce w IV kwartale 2007 r. wyniosła 2899,83 zł, tj. prawie 1350 USD. Zahamowanie wzrostu wynagrodzeń będzie dotyczyć głównie branż, w których pracownicy ze Wschodu często podejmują pracę, tj. rolnictwa, sadownictwa, budownictwa i gospodarstw domowych. Tam płace, ze względu na braki kadrowe, rosną szybciej niż w innych sektorach gospodarki. Polskie Stowarzyszenie Budowniczych Domów szacuje, że ubiegłoroczny wzrost płac w branży budowlanej wyniósł około 30 proc.
- Doświadczenie międzynarodowe pokazuje, że po otwarciu rynku następuje napływ pracowników o niższych kwalifikacjach i z reguły są oni skłonni pracować za niższe stawki - mówi Jan Rutkowski z Banku Światowego.
Także zdaniem Mateusza Walewskiego z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych zwiększone zatrudnienie Ukraińców może powodować zahamowanie presji płacowej, która jest skutkiem m.in. wyjazdów Polaków do krajów UE. Potwierdzają to także przedsiębiorcy.
- Ukrainiec pracujący jako pomocnik murarza zgodzi się na 18 zł za godzinę, a Polak chce otrzymać co najmniej 20 zł - mówi Stanisław Mirecki, wiceprezes PSBD.
Eksperci wskazują też, że otwarcie Polski na pracowników zagranicznych, które spowoduje wyhamowanie wzrostu płac, będzie dobrze służyć naszej gospodarce.
- Obecnie płace rosną szybciej niż wydajność pracy, co może spowodować zmniejszenie konkurencyjności naszej gospodarki - mówi Mateusz Walewski.

Import to za mało

Napływ pracowników ze Wschodu nie zmieni jednak zasadniczo sytuacji na polskim rynku pracy. Nawet jeśli co miesiąc będzie przybywało w Polsce 15 tys. Ukraińców, to po roku będzie ich 180 tys. Będą więc stanowić nieco więcej niż 1 proc. pracujących. W IV kwartale 2007 r. pracowało w Polsce 15,54 mln osób.
Zdaniem Jana Rutkowskiego bezpośrednim skutkiem napływu Ukraińców będzie jednak malejąca liczba wolnych miejsc pracy. Z danych GUS wynika, że w IV kwartale pracodawcy zgłosili do urzędów pracy zapotrzebowanie na ponad 250 tys. pracowników. Janusz Grzyb, dyrektor Departamentu Migracji w MPiPS, ocenia jednak, że braki kadrowe są znacznie większe.
- W budownictwie jest 400 tysięcy wolnych miejsc pracy, w rolnictwie sezonowym 300 tysięcy. Uwzględniając braki kadrowe w innych branżach, można ocenić, że obecnie jest około 800 tysięcy wolnych miejsc pracy - mówi Janusz Grzyb.
Jan Rutkowski wskazuje, że rząd, oprócz zachęt dla zatrudniania cudzoziemców, powinien też tworzyć warunki do tego, aby pracodawcy mieli większe możliwości zatrudniania rodzimych pracowników.
- Polakom bardziej opłaca się skorzystać z wcześniejszej emerytury czy renty niż pracować. Na takie świadczenia jest stosunkowo łatwo przejść, a pobierając je można nieformalnie dorobić - mówi Jan Rutkowski.

Opadająca fala

Jak wskazują eksperci, notowany ostatnio duży napływ Ukraińców jest bezpośrednio związany z rozpoczynającym się sezonem w rolnictwie i budownictwie oraz niedawnym wejściem w życie nowych przepisów ułatwiających ich zatrudnianie.
- Jesienią i zimą prawdopodobnie liczba Ukraińców pracujących w Polsce się zmniejszy - mówi Jerzy Romańczuk.
Robert Remiszewski, wiceprezes Związku Sadowników Polskich RP, wskazuje, że zainteresowanie pracą Ukraińców może jeszcze nasilić się latem.
- W ciągu trzech miesięcy letnich w Polsce trzeba zebrać około 4 mln ton owoców - mówi.
253 tys. wolnych miejsc pracy zgłosili pracodawcy w IV kwartale 2007 r.
1,71 mln wyniosła liczba bezrobotnych w marcu 2008 r.
12,2 tys. zezwoleń na pracę zostało wydanych cudzoziemcom w 2007 roku