O 18 proc. wzrosła liczba rodzin, które na podstawie postanowienia sądu współpracują z osobą, mającą im pomóc w przezwyciężeniu problemów wychowawczych.
DGP
W 2018 r. ponad 45,4 tys. rodzin korzystało z usług asystentów. Oznacza to niewielki wzrost w porównaniu do wcześniejszych 12 miesięcy, kiedy było ich 44,7 tys. Okazuje się jednak, że w grupie objętej takim wsparciem coraz więcej jest tych, którzy podejmują współpracę, dopiero gdy zadecyduje o tym sąd. O ile w 2017 r. takich rodzin było 5,4 tys., o tyle w ubiegłym roku już o 18,2 proc. więcej, bo 6,4 tys.

Przymusowa pomoc

Asystent rodziny jest osobą, która ma pomagać rodzicom mającym problemy opiekuńczo-wychowawcze, grożące nawet tym, że ich dzieci mogą trafić do pieczy zastępczej. Jego podstawowym zadaniem jest więc wkroczenie w życie rodziny w takim momencie, gdy można jeszcze temu zapobiec oraz pomóc w uzyskaniu zaradności i samodzielności życiowej.
– Czasem wystarczy miesiąc, a czasem trwa to rok lub nawet dłużej, zanim uda się wyciągnąć rodzinę ze stanu opiekuńczej niewydolności. Zresztą nie zawsze taki pozytywny efekt daje się osiągnąć – mówi Justyna Zawieja, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pleszewie.
Zgodnie z przepisami ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 998 ze zm.) gdy ośrodek pomocy społecznej ma informacje o osobach, które nie radzą sobie w opiece nad dziećmi, najpierw trafia do nich pracownik socjalny. Jego zadaniem jest przeprowadzenie z rodziną wywiadu środowiskowego i analiza jej sytuacji. Jeśli będzie z niej wynikać konieczność przyznania asystenta, kierownik ośrodka kieruje taką osobę. Przy czym rodzina nie ma obowiązku podejmować współpracy.
Ale asystenta może też do rodziny wysłać sąd, wydając odpowiednie zarządzenie w ramach postępowania prowadzonego w przypadku, gdy zagrożone jest dobro dzieci. Taką możliwość przewiduje art. 109 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (k.r.o.), a statystyki MRPiPS pokazują, że to rozwiązanie jest coraz chętniej wykorzystywane.
– Udało nam się wypracować z sądem taką procedurę, że prosi nas o opinię co do działań, jakie mogą być podjęte wobec konkretnych opiekunów. Najczęściej proponujemy wtedy przydzielenie asystenta – mówi Bożena Antończyk, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Chorzowie.
Joanna Luberadzka-Gruca z Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej dodaje, że asystent jako instrument wsparcia, który nie pochodził bezpośrednio z k.r.o., był przez sędziów traktowany z rezerwą. Dlatego jeszcze do niedawna sędziowie kierowali do rodziny głównie kuratora.
– Z jednej strony to dobrze, że sądy otworzyły się na asystentów rodzin, ale z drugiej trzeba mieć na uwadze, że współpraca z asystentem powinna opierać się przede wszystkim na dobrowolności, a tutaj występuje element przymusu – dodaje.
Te wątpliwości podziela Agnieszka Macyk, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Rodziny.
– Aby działania asystenta przyniosły dobre efekty, musi on nawiązać relację z rodziną opartą na zaufaniu i daniu jej poczucia, że może ona dokonać zmian w swojej ciężkiej sytuacji. Trudno jest osiągnąć taki rezultat, gdy jest on opiekunom narzucany i traktowany jako osoba kontrolująca ich działania. Wtedy trzeba poświęcić wiele czasu na przełamanie barier i uprzedzeń we wzajemnych kontaktach – podkreśla.

Duże zapotrzebowanie

Dane MRPiPS pokazują również, że o ile wzrasta liczba rodzin, którymi zajmują się asystenci, o tyle stan zatrudnienia takich osób utrzymuje się praktycznie na tym samym poziomie. W 2018 r. było ich 3,9 tys., a więc tyle samo co w 2017 r.
– Jest to o tyle niepokojące zjawisko, że zapotrzebowanie na asystentów rośnie, a nie powinni oni mieć zbyt wiele rodzin pod swoją opieką, bo wtedy nie mogą każdej z nich poświęcić tyle uwagi, ile jest konieczne – wskazuje Joanna Luberadzka-Gruca.
Dodaje przy tym, że raporty ministerstwa niekoniecznie dają rzeczywisty obraz co do zatrudnienia asystentów, bo odnoszą się do liczby osób, a część z nich wykonuje obowiązki w niepełnym wymiarze czasu pracy.
– Dostrzegamy konieczność zwiększenia liczby asystentów, ale nie jest to takie proste, bo mamy ograniczone możliwości finansowe. Ponadto trudno jest znaleźć osoby z odpowiednimi kwalifikacjami i doświadczeniem, które będą chętne do podjęcia takiej pracy – informuje Anna Prusak, dyrektor OPS w Wrześni.
Jest to związane z tym, że potencjalni kandydaci nie mogą liczyć na wysokie zarobki oraz dodatkowe uprawnienia pracownicze, które przysługują np. pracownikom socjalnym, chociaż zakres ich zadań jest równie obciążający. Co istotne, ten problem będzie narastać ze względu na przygotowany przez resort pracy projekt nowelizacji ustawy o pieczy zastępczej. Zakłada on bowiem m.in., że ośrodek będzie obligatoryjnie przydzielał asystenta rodzinie, jeśli dziecko trafiło już do rodziny zastępczej lub placówki. Przewiduje także trzyletni monitoring losów opiekunów, z którymi zakończona została współpraca.