Praca i rodzina – jak najbardziej. Ale opiekę nad dziećmi organizujemy na własną rękę. Państwo i pracodawca niespecjalnie pomagają.
DGP
Nowy raport GUS po raz pierwszy pokazał rzeczywistość rodziców pracujących. Podobne badania były zrobione już dwa razy, w 2015 i 2010 r., ale ich zakres tematyczny był węższy. Dlatego porównywanie ich ze sobą nie jest możliwe.
Co wynika z najnowszego? Ponad połowa rodziców we własnym zakresie organizuje opiekę nad dzieckiem do 15 r.ż. Większość kobiet nie może liczyć na elastyczny czas pracy. Tylko 43 proc. rodzin z dziećmi korzystało z formalnych usług opiekuńczych. Zwykle dlatego, że z dzieckiem „siedział” jeden z rodziców – takie przyczyny podało ok. 63 proc. badanych. Albo zajmował się nim ktoś z rodziny lub wynajęta opiekunka: w ok. 16 proc. rodzin dziećmi zajmują się inne osoby z najbliższego otoczenia, najczęściej dziadkowie.
Zdaniem profesora Piotra Szukalskiego z Katedry Socjologii Stosowanej i Pracy Socjalnej UŁ większość rodziców zdaje sobie sprawę, że to po ich stronie leży zapewnienie opieki nad dziećmi. Często jednak – jak zauważa – staramy się tak rozwiązać tę kwestię, żeby nie płacić.
I choć na opiekę przedszkolną może liczyć coraz więcej dzieci, to nadal nie jest różowo. Wciąż niemal co dziesiąty rodzic chciałby oddać dziecko do placówki, a nie może. Powody? Głównym jest brak dostępu do usług opiekuńczych: wskazało na niego 47 proc. osób. Dla niemal co piątej rodziny przeszkodą są wysokie koszty, a dla 10 proc. osób – brak dostępu do placówki o odpowiedniej jakości lub rodzaju.
W sumie ok. 30 proc. Polaków twierdzi w raporcie GUS, że łączenie pracy zawodowej i opieki nie jest proste. Głównie ze względu na długi czas pracy, zbyt wymagającą lub męczącą działalność zarobkową oraz w związku z nieprzewidywalnością lub niekorzystnym harmonogramem pracy. Pracodawcy nie idą na rękę rodzicom. Zaledwie 26,6 proc. ma względną łatwość w decydowaniu o czasie rozpoczęcia i zakończenia dnia pracy. W wyjątkowych przypadkach zastosowanie takiego rozwiązania było możliwe dla 18,9 proc. badanych. Prawie połowa zadeklarowała, że nie ma takiej możliwości.
Paradoksalnie większą łatwość w korzystaniu z takich rozwiązań deklarowali… mężczyźni. „28,4 proc. przeważnie miało taką możliwość, analogiczne wskaźniki dla kobiet kształtowały się odpowiednio na poziomie 24,6 proc” – zauważają autorzy analizy.
Zwykle nie wchodzi w grę wzięcie dnia wolnego bez wykorzystywania urlopu – na takie rozwiązanie godził się mało który pracodawca. Całkowity brak możliwości skorzystania z takiego rozwiązania dotyczył ponad połowy badanych osób (52,8 proc.), w wyjątkowych przypadkach mogło skorzystać z niego 17,4 proc.
Jednak Polacy, pomimo posiadania dziecka, starają się nie zmieniać swojej sytuacji zawodowej – 83 proc. deklaruje, że obowiązki związane z opieką nad pociechami nie wpłynęły na nią. Niecałe 4 proc. skorzystało z możliwości zmniejszenia wymiaru godzin. Wśród tych, którzy odczuwają wpływ obowiązków związanych z opieką nad dziećmi do 15. roku życia na pracę, jest 25,8 proc. kobiet i tylko 9,3 proc. mężczyzn. Najczęściej opieka nad dziećmi wiązała się dla pań z koniecznością zmniejszenia wymiaru czasu pracy (6,3 proc. z nich wskazało na taką zmianę). Część badanych kobiet korzystała aktualnie z urlopu rodzicielskiego/wychowawczego (ok. 6 proc.). To głównie one przerywały pracę – dotyczyło to 97,1 proc. Mężczyźni rzadko korzystali z tego typu rozwiązań.
Profesor Szukalski uważa, że wkrótce to pracodawcy zaczną oferować pomoc w organizowaniu opieki, by zachęcić ludzi do pracy u nich. I podaje przykład krajów skandynawskich, gdzie większość urzędów publicznych stara się wyjść naprzeciw rodzicom poprzez elastyczny czas pracy czy ofertę opieki przy miejscu pracy. Dlatego w Szwecji w odróżnieniu od Polski kobiety z wyższym wykształceniem mają średnio więcej dzieci niż te z niższym.
U nas firmy mogą uelastyczniać czas pracy dopiero od sierpnia 2013 r. Do 2018 r. na ten krok zdecydowało się ok. 2,5 tys. pracodawców, a od 2015 r. ich liczba wzrosła o 1 tys. To kropla w morzu potrzeb. Mamy 2,3 mln firm. A wśród tych oferujących udogodnienia przeważają przedsiębiorstwa zatrudniające od 50 do 249 osób.
– To naturalne, że takie firmy zaczynają wdrażać ten wzorzec na naszym rynku. Z podobnych rozwiązań często korzystają już w innych krajach, gdzie mają swoje oddziały. Ciągle jednak daleko nam do zachodniej Europy, w tym krajów Beneluksu, gdzie elastyczne formy pracy są bardzo popularne – mówi Andrzej Kubisiak, ekspert ds. rynku pracy w Polskim Instytucie Ekonomicznym. Chodzi mu także o możliwość zatrudniania się na część etatu.
– Wyzwania rynkowe zachęcą firmy do zmiany podejścia. W sytuacji braku rąk do pracy zaczną wypełniać wakaty osobami gotowymi przyjść na ćwierć, pół czy trzy czwarte etatu – dodaje Andrzej Kubisiak.