Dramatycznie niska kwota za dodatkowe obowiązki oraz odbieranie i tak niewielkiej samodzielności – tak pielęgniarki oceniły propozycje resortu zdrowia.
„Mam brać pełną odpowiedzialność za pacjenta i dostać 8 zł? Kolejna kpina z zawodu! Zrzucenie obowiązków lekarzy na pielęgniarki” – to tylko niektóre z komentarzy pod adresem projektu nowelizacji rozporządzenia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (AOS), które ma wprowadzić poradę pielęgniarską. W podobnym tonie swoją opinię o nim zatytułował Ogólnopolski Związek Pielęgniarek i Położonych (OZZPiP): „Porada pielęgniarska czy żart ministra?”.
„MZ i NFZ nie zakładają żadnego dodatkowego finansowania tego świadczenia gwarantowanego. Nie zgadzamy się na papierowo zwiększony prestiż zawodu” – pisze w piśmie do ministra przewodnicząca OZZPiP Krystyna Ptok. I zapowiada, że związek będzie apelować do środowiska o bojkotowanie nowych obowiązków.
Porada pielęgniarska ma być nowym świadczeniem, wyodrębnionym w koszyku. W jej ramach pielęgniarki będą m.in. ordynować leki, zlecać badania, opatrywać rany (to kompetencje, które mają już obecnie, ale rzadko z nich korzystają). Chodzi o to, by w sytuacjach, kiedy wystarczy konsultacja z pielęgniarką, pacjent nie trafiał do lekarza. W projekcie przyjęto, że w kolejnych trzech latach specjalistyczne porady lekarskie – w chirurgii ogólnej, kardiologii oraz położnictwie i ginekologii, bo uznano, że w tych dziedzinach w pierwszej kolejności zasadne jest wyodrębnienie nowego świadczenia – będą zastępowane przez porady pielęgniarskie, odpowiednio o 3, 5, 7 proc. w skali roku, a jednostkowy koszt porady wyniesie ok. 8 zł.
– Założenie, że pielęgniarka będzie w stanie zrobić to samo, co lekarz, ale za mniejsze pieniądze, jest błędne. Jeśli w kolejnych latach porady lekarskie mają być zastępowane pielęgniarskimi, to cena powinna być taka sama – mówi Katarzyna Kowalska, prezeska Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe (SPC).
Jej zdaniem 8 zł to kwota zupełnie nieadekwatna do poziomu odpowiedzialności i zaangażowania – związanego z przewidywanymi w projekcie zadaniami. – Koleżanki, które wykonują takie świadczenia w ramach prywatnych praktyk, np. pracując z pacjentami wymagającymi opieki długoterminowej czy zaopatrując tzw. stopy cukrzycowe, m.in. przeprowadzają wywiad, badania fizykalne, analizują dokumentację medyczną, opatrują rany, edukują, ewentualnie kierują do osoby bardziej kompetentnej czy na diagnostykę. W domu pacjenta trwa to do półtorej godziny, w przychodni – 40 minut do godziny. Za to wszystko 8 zł to kwota dramatycznie niska. Na taką sumę wyceniono zdrowie i życie pacjenta – ocenia Katarzyna Kowalska.
Zwraca jednak uwagę, że finansowanie to niejedyny problem. – Dzięki temu projektowi miała się zwiększyć samodzielność pielęgniarki. Znalazły się tam jednak zapisy, które do facto mogą znacząco tę samodzielność ograniczyć. W opisie procedury jest jasno napisane, że porada pielęgniarska odbywa się na zlecenie lekarza lub na podstawie ustaleń dotyczących organizacji i realizacji świadczeń przyjętych w komórce organizacyjnej świadczeniodawcy. I to budzi nasz niepokój – podkreśla prezeska SPC. Jak wyjaśnia, jeśli jest zlecenie lekarskie, to pielęgniarka musi je zrealizować. – Obawiamy się, że lekarze będą pozbywać się pacjentów kiepsko rokujących czy mało dochodowych, zrzucając ich na barki pielęgniarek. Czyli może się zdarzyć, że pielęgniarka będzie miała kilkudziesięciu pacjentów dziennie. Jeśli będzie chciała odmówić, musi to uzasadnić na piśmie i podać przyczynę. To rodzi niepotrzebną biurokrację, a pacjent traci czas, bo nie zostanie przyjęty ani przez lekarza, ani wskazaną pielęgniarkę – mówi Katarzyna Kowalska.
Środowisko czeka na kolejny projekt, który wprowadzić ma poradę pielęgniarską w podstawowej opiece zdrowotnej. Tu jednak – jak mówiła wiceminister Józefa Szczurek-Żelazko – ustalenia trwają dłużej.
Etap legislacyjny
projekt w konsultacjach