Nowy wzór papierowego zlecenia na wyroby medyczne zamiast dotychczasowych dwóch, liczy aż siedem stron. Przeciwko takiej zmianie protestują i lekarze, i producenci.
Zlecenie na wyroby medyczne (do których zalicza się m.in. pieluchomajtki, wózki inwalidzkie, worki stomijne, ortezy) wystawia najczęściej lekarz. Taki dokument trzeba potwierdzić w oddziale NFZ i dopiero wówczas można go zrealizować. Ponieważ z produktów tych korzystają w dużej mierze osoby z niepełnosprawnościami, leżące lub takie, którym choroba w znacznym stopniu utrudnia poruszanie się, procedury te są dla nich uciążliwe, często musi je w ich imieniu realizować opiekun. Aby to uprościć, resort zdrowia umożliwił potwierdzenie zleceń drogą elektroniczną. Rozwiązanie to wprowadziła ustawa z 20 lipca 2018 r. o zmianie ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2018 r., poz. 1515). Jednocześnie upoważniła ministra m.in. do wydania nowego wzoru zlecenia. Określa je rozporządzenie z 21 marca 2019 r. w sprawie zlecenia na zaopatrzenie w wyroby medyczne oraz zlecenia naprawy (Dz.U. z 2019 r., poz. 582), opublikowane w ostatni piątek i już obowiązujące.
Co istotne, choć nowe przepisy umożliwiają elektroniczne potwierdzanie zleceń, to one same pozostaną wyłącznie papierowe. Potwierdzenie online będzie zaś możliwe jedynie wówczas, gdy lekarz będzie korzystał z „dedykowanych serwisów internetowych lub usług informatycznych Funduszu”. Dostęp do nich ma jednak tylko ok. 30 proc. gabinetów. Większym problemem jest jednak nowy wzór zlecenia, który liczy aż siedem stron. Zawiera szczegółowe informacje nie tylko o pacjencie, lecz również o osobie odbierającej w jego imieniu wyroby medyczne (łącznie z adresem i numerem dowodu tożsamości).
Na związane z tym problemy zwracali uwagę niemal wszyscy zainteresowani. Jeszcze w październiku zeszłego roku, w ramach konsultacji projektu rozporządzenia, o uproszenie wzoru zlecenia apelowała Federacja Porozumienie Zielonogórskie. W zeszłym tygodniu, po skierowaniu rozporządzenia do publikacji, do resortu pisała w tej sprawie Naczelna Rada Lekarska, zwracając uwagę, że stoi to w sprzeczności z ministerialnymi deklaracjami dotyczącymi odbiurokratyzowania zawodu lekarza. Również organizacje skupiające pacjentów nie kryją obaw o to, że nowe wzory zleceń utrudnią chociażby ich odbieranie przez opiekuna (często jest to np. osoba spoza rodziny, która może nie chcieć podawać swoich szczegółowych danych – dotychczas wystarczał numer PESEL i podpis).
Zmiany niepokoją też przedstawicieli Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych POLMED. – Z jednej strony ułatwiamy życie pacjentom, z drugiej wprowadzamy utrudnienia. Wypełnienie siedmiostronicowego zlecenia będzie zajmowało lekarzom około pół godziny. Obawiamy się, że może to zniechęcić do ich wystawiania – mówi Zdzisław Sabiłło, dyrektor generalny izby.
Patryk Sucharda, ekspert izby ds. wyrobów medycznych na zlecenie, zwraca uwagę, że procedury w przypadku tych produktów są znacznie bardziej skomplikowane niż dla leków, do których dopłaty z państwowej kasy są często znacznie większe. Tymczasem na lek pacjent dostaje prostą receptę, z podstawowymi danymi swoimi i osoby wystawiającej, a apteka nie wnika, kto ją realizuje. – Już w obecnym stanie prawnym łatwiej wydać z apteki morfinę niż pieluchomajtki – podkreśla.
Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński tłumaczy, że nowy wzór to propozycja wypracowana wspólnie z NFZ na potrzeby pilotażu, który ma poprzedzić wprowadzenie nowych zasad. Intencją było przystosowanie druku do wydruku z systemów gabinetowych (czyli programów, z których korzystają lekarze), a zakres danych nie uległ istotnemu poszerzeniu.
O pilotaż, który pokazać miał, jak system działa w praktyce, a także szkolenia dla podmiotów, których szczególnie dotyczy zlecenie na wyroby medyczne, pytają resort zarówno lekarze, jak i producenci. Izba POLMED zwraca uwagę, że miał potrwać pół roku – od stycznia br. do końca czerwca, bo do tego momentu możliwe będzie używanie starych formularzy. Tymczasem dopiero teraz opublikowano rozporządzenie, zatem na testowanie systemu został najwyżej kwartał.
Wiceminister Cieszyński zapowiada, że pilotaż planowany jest na trzy miesiące, a jego ewentualne przedłużenie resort może rozważyć, gdy będzie miał pierwsze wnioski.
To jednak nie koniec problemów branży. Przedstawiciele izby zwracają uwagę na – ich zdaniem – niekorzystne dla pacjentów zmiany w procedowanej właśnie w Sejmie nowelizacji ustawy Prawo farmaceutyczne oraz ustawy o działalności leczniczej (druk nr 3303). Ma ona umożliwić wysyłkową sprzedaż wyrobów medycznych aptekom. W tej chwili mają taką możliwość jedynie specjalistyczne sklepy i tylko w przypadku produktów wydawanych cyklicznie. Zgodnie z projektowaną nowelą to ostatnie ograniczenie nie będzie obowiązywać aptek. To może oznaczać, że pacjent będzie mógł zamówić bez konsultacji ze specjalistą wyrób, który powinien być indywidulanie dobrany. Projekt omawiany ma być jutro na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia. Zainteresowane strony zapowiadają interwencję w tej sprawie.
3895 to liczba świadczeniodawców realizujących zlecenia na wyroby medyczne