Rząd nie przygotował do tej pory projektów nowelizacji kodeksu pracy na bazie dorobku komisji kodyfikacyjnej. Tracą na tym i pracodawcy, i pracownicy.
Propozycje zmian do wykorzystania / DGP
W przyszłym miesiącu minie rok od momentu, gdy komisja kodyfikacyjna przedstawiła projekt nowego kodeksu pracy. Rząd – z uwagi na m.in. brak poparcia partnerów społecznych – zrezygnował z uchwalenia tych regulacji. W kwietniu 2018 r. Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, zapowiedziała jednak, że dorobek komisji nie zostanie zmarnowany.
– Pewne elementy dotyczące czasu pracy przygotujemy jako propozycje nowelizacji kodeksu pracy. Jakie tam będą szczegóły, powiemy, jak będziemy mieli konkret, żeby nie wylać dziecka z kąpielą – wskazała.
Konkretów jednak wciąż brak. Strona rządowa nie przedstawiła żadnego projektu nowelizacji k.p., który wprowadzałby rozwiązania przygotowane przez komisję kodyfikacyjną. Swoje prace w tym zakresie kontynuują partnerzy społeczni (w zespole ds. prawa pracy Rady Dialogu Społecznego). Ale im też – na razie – nie udało się porozumieć w sprawie ewentualnej nowelizacji. Tymczasem projekt nowego k.p. zawiera wiele rozwiązań, których potrzebuje rynek – np. umożliwienie pracy w formie home office lub job sharingu.

Listek figowy

Coraz bardziej prawdopodobne jest to, że zapowiedzi przygotowania zmian w obecnym k.p. miały jedynie wizerunkowy charakter. Na prace komisji kodyfikacyjnej wydano ok. 1 mln zł, więc niełatwo było wytłumaczyć, że jej dorobek trafi do szuflady. Deklaracja wdrożenia choćby części propozycji przedstawionych w projekcie nowego k.p. sugerowała, że publicznych pieniędzy nie wyrzucono w błoto.
– Trudno jednoznacznie wskazać, dlaczego do tej pory nie wykorzystano dorobku komisji. Możliwe, że w kwestiach zatrudnienia rząd skupił się na innych projektach – np. pracowniczych planach kapitałowych lub dotyczących RODO – tłumaczy Paweł Śmigielski, dyrektor wydziału prawno-interwencyjnego OPZZ.
Wskazuje też na dotychczasowe kierunki działań Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
– Priorytetem stały się dla niego świadczenia dla rodziców i zabezpieczenie społeczne. Prawo pracy zeszło na drugi plan – dodaje.
O to, czy trwają obecnie prace nad zapowiedzianymi projektami wykorzystującymi dorobek komisji, zapytaliśmy MRPiPS. Do momentu zamknięcia numeru nie dostaliśmy odpowiedzi w tej sprawie. Swoje prace nad ewentualnymi projektami na pewno prowadzą partnerzy społeczni. Ale im też nie udało się porozumieć co do rozwiązań z projektu nowego k.p., jakie można byłoby wdrożyć (rząd zadeklarował, że poprze propozycje w tej sprawie uzgodnione przez związki zawodowe i pracodawców).
– Kontynuujemy ustalenia w tym zakresie na posiedzeniach zespołu prawa pracy, szczególnie w zakresie wdrożenia nowych zasad rozwiązywania sporów zbiorowych. Ale nawet w tej kwestii, która – jak się wydawało – nie budzi wątpliwości, niełatwo się porozumieć. Ostatnio strona związkowa zgłosiła zastrzeżenia np. do możliwości sądowej kontroli legalności sporu – wskazuje prof. Jacek Męcina, przewodniczący zespołu ds. prawa pracy RDS, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Podkreśla, że skuteczność tych negocjacji w dużej mierze zależy od postawy rządu.
– Jeśli z tej strony nie ma determinacji do przygotowania i przyjęcia zmian, to trudno jest nakłonić partnerów społecznych do efektywnych rozmów. Na dodatek mamy rok wyborczy i jasne jest, że w tym okresie prace legislacyjne nie będą intensywne – dodaje prof. Męcina.

Wielka szkoda

Jeśli żadne z rozwiązań przedstawionych przez komisję kodyfikacyjną nie wejdą w życie, to stracą na tym firmy i pracownicy. Wbrew obiegowym opiniom projekt nowego k.p. zawiera bowiem wiele racjonalnych i potrzebnych propozycji. Chodzi np. o uregulowanie home office, czyli okazjonalnej pracy w domu (projekt przewiduje, że można byłoby ją świadczyć w ten sposób nie więcej niż przeciętnie jeden dzień w tygodniu). Obecnie firmy i tak już stosują takie rozwiązanie, bo jest zapotrzebowanie na elastyczne zarządzanie czasem i miejscem pracy (głównie ze strony pracowników). Ze względu na brak przepisów robią to jednak bez podstawy prawnej i z ryzykiem naruszenia przepisów o telepracy. – Nie ulega wątpliwości, że na uchwaleniu tej regulacji powinno zależeć wszystkim. Również rządowi, bo zapotrzebowanie na pracę w formule home office dotyczy też np. administracji publicznej – podkreśla prof. Męcina.
Projekt nowego k.p. zakłada też m.in. uregulowanie job sharingu (dzielenia się pracą), zatrudnienia pracowników domowych i wydłużenie maksymalnego okresu próbnego do sześciu, a w niektórych przypadkach do dziewięciu miesięcy (przy jednoczesnym skróceniu – dla równowagi – maksymalnego okresu zatrudnienia na czas określony). Wiele interesujących rozwiązań dotyczy też np. kwestii płacowych. Komisja kodyfikacyjna zaproponowała m.in. ograniczenie nadużywania uznaniowych składników wynagrodzenia (czyli przypadków, gdy w praktyce od dobrej woli szefa zależy to, czy pracownik zarobi mniej, czy więcej), podwyższenie dodatków za pracę w nocy, skrócenie okresu wypłacania wynagrodzenia za czas choroby (z 33 do 14 dni; potem miałby przysługiwać zasiłek z ZUS – jeśli zaakceptowałby to rząd). Pole do zawierania kompromisów jest więc duże.
– Jesteśmy otwarci na rozmowy, w szczególności np. o ujednoliceniu wymiaru urlopu wypoczynkowego na poziomie 26 dni i zmianach w przepisach dotyczących wynagrodzenia. Szkoda, żeby dorobek komisji trafił do kosza – podsumowuje Paweł Śmigielski.