Zasilenie kadrowe i wsparcie finansowe, które po tegorocznej fali pożarów obiecywali rządzący, nabiera realnych kształtów. Ministerstwo Finansów przekazało już GIOŚ 80 mln zł, które to mają zostać przeznaczone na podwyżki dla pracowników i powołanie nowych etatów – informuje Paweł Ciecko, główny inspektor ochrony środowiska.
Po tym jak inspektorzy – na skutek nowelizacji ustawy o inspekcji ochrony środowiska (Dz.U. z 2018 r. poz. 1471 ze zm.) uzyskali nowe kompetencje zbliżające ich do służb mundurowych (m.in. możliwość prowadzenia niezapowiedzianych kontroli o każdej porze dnia i nocy, a także użycie dronów), już od stycznia czekają ich dalsze zmiany organizacyjne i kadrowe. Rządzący zobowiązali się bowiem, by szeregi urzędników wzmocniło 600 nowych pracowników. W praktyce oznacza to, że liczba inspektorów w przyszłym roku się podwoi.
Jak ustaliliśmy, tylko 80 etatów zostanie przypisanych do GIOŚ, a pozostałe 520 ma powstać w wojewódzkich oddziałach.
Paweł Ciecko nie kryje, że nigdy w historii inspekcji zastrzyk pieniędzy, aby zatrzymać kadry, nie był tak wysoki. Fluktuacja pracowników jest natomiast dużym problemem instytucji (sięga nawet 20 proc.). Jednym z powodów są m.in. mało atrakcyjne warunki zatrudnienia. Sprawiały one, że wielu pracowników – po zdobyciu doświadczenia i poznaniu inspekcji od kuchni – przechodziło do prywatnego biznesu.
Zastrzyk pieniędzy ma być też zachętą, by przestawić urzędników na nowy, trzyzmianowy tryb pracy, który ma pozwolić na lepszy nadzór nie tylko do godziny 15.00, ale przez całą dobę. Rządzący nie kryją przy tym, że traktują takie zasilenie jako inwestycję, która powinna się szybko zwrócić – nie tylko poprzez poprawę środowiska naturalnego i m.in. likwidację dzikich wysypisk, ale również pokrzyżowanie planów firm działających na rynku odpadowym nielegalnie.
Lepszy nadzór nad rynkiem – włącznie z monitoringiem wizyjnym magazynów i składowisk, który ma wkrótce wprowadzić rozporządzenie do nowelizacji ustawy o odpadach (Dz.U. z 2018 r. poz. 992 ze zm.) – miałby przełożyć się na wyższe wpływy do budżetu państwa. A według danych GUS w Polsce szara strefa w gospodarce odpadami wynosi ponad 22 proc., choć zdaniem ekspertów kwota ta jest niedoszacowana, bo w rzeczywistości bliżej nam do 30 proc. To z kolei przekłada się na wymierne straty, m.in. z tytułu nieodprowadzonego podatku VAT (600 mln zł), z tytułu PIT i CIT (170 mln zł). Uszczuplenia w zakresie opłat środowiskowych przekraczają zaś 1,6 mld zł rocznie.